Migaczyk zszedł

Ze 15 lat temu gdy byłem hożym studentem, mój przyjaciel Ciacho namówił mnie na skonstruowanie migaczyka. Już wyjaśniam. Migaczyk to taki peudoalarm, mała migająca diodka. Narodził się w bólach bo Ciacho przyszedł z kratą piwa i nie wiem jak pod koniec odróżnialiśmy właściwy koniec lutownicy ;))

Ale udało się i migaczyk zajął należne mu miejsce nad drzwiami wejściowymi mojego freund’a. Migał tak w pocie czoła, o przepraszam, w pocie diodki przez lat 15 z okładem zawzięcie odstraszając złodziei. Żartowalismy, że któregoś dnia włożą go mu albo mi do trumny.  Próbowialiśmy też oszacować ileż to razy mignął on swym czerwonym oczkiem. 120 razy na sekundę czyli do wczoraj 917.568.000 mignięć ani jednego więcej gdyż migaczyk zszedł z tego padołu łez. Być może migaczyk, syn skrajnie liberalnych rodziców, libertyn prawie że, nie mógł patrzeć na to co dzieje się teraz w naszym kraju….

Co teraz ? Czy wraz z migaczykiem odejdę ja albo Ciacho ? Czy też życie pójdzie dalej bo show must go on ;) Na  pewno skończyła się pewna epoka   

Jedna myśl nt. „Migaczyk zszedł

  1. Małgosia

    Dobrze wiesz, Wojtku, że bez względu na wszystko: Show must go on!
    Tak było już wiele razy. Tylko Ty staniesz się inny, bo bez migaczyka:-)

    Odpowiedz

Skomentuj Małgosia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.