Jak Jurand ze Spychowa

Jak uciszyć niefrasobliwego blogera? wyłupać mu oko, albo od razu dwa. To mnie przedwczoraj spotkało. Ze strony…. Niemców.

No może nie do końca Niemców, co książki do niemieckiego. W czwartek wieczorem, po moim kursie językowym, wsiadałem do auta i pechowo kant książki z zastraszającą prędkością pognał w stronę mojego lewego oka. Próbowałem się uchylić ale było za późno. Przydzwoniłem tylko głową w sufit aż zaćwierkały nade mną ptaszki. Po polsku.

Całą następna noc nieprzespana w oparach rumianku. Rano, wymęczony, na wpół oślepiony, oddałem się państwowej służbie zdrowia. A wyglądało to tak:

– Książeczkę Pan ma? – pyta pielęgniarka
– No mam, o tu -pokazuje nie-czipowy-dokument
– Nieważna od 5 lat. Musi Pan nową mieć!
– Powinniście być zadowoleni, 5 lat przykładnie składki płaciłem a nie korzystałem
– Pan sobie nie pokpiwa. Po zatem powinien się Pan udać do Akademii Medycznej a nie do nas. Nie mamy podpisanej umowy.
– Ale tutaj skierował mnie lekarz pierwszego kontaktu – zgłupiałem – a ten szpital nazywa się św. Wojciecha a ja jestem Wojciech – próbuje rozładować atmosferę
– No dobra zbadam Pana – udało się, lekko uśmiechnęła się – proszę zasłonić oko prawe i czytać
– Nic nie widzę – wtyka mi do oka jakieś szkło
– Teraz ?
– 4.. 5…7.. nie widzę, załzawione oko, bol.. nie mogę otworzyć na dłużej
– To pan wytrze – szukam chustki ale nie mam a ona nie kwapi się żeby mi podać wacik – No czyta
– Nie widzę – mam już dosyć, chcę zabrać dokumenty, trzasąc drzwiami i wyjść.

Dzwoni telefon
– Ania ? Ano cześć, co u ciebie… ( tu 4 minutowa rozmowa psiapsiółek) wiesz? mam pacjenta, muszę kończyć

Bosko, rozglądam się za jakimś ostrym przedmiotem aby wydłubać oko i mieć już spokój. Niech służy stydentom na lekcjach anatomii
– Pan poczeka na zewnątrz, ja muszę zadzwonić na Akademię czy Pana przyjmiemy

Odczekuje swoje na drewnianym, chwiejnym zydelku w izbie przyjęć. Przed nosem maszeruje mi w te i wewte znudzony ale wielce rozbawiony biały personel. Zastanawiam się czy ktoś tu w ogóle pracuje. Ponuro łypię zdrowym okiem. Żona chce iść zrobić awanturę ale powstrzymuję ją.

– Pan pójdzie na na szóste, na oddział, Pani doktor Pana przyjmie – uff! w końcu. Oko uratowane.
Na oddziale już całkiem milsza Pani Doktor zagląda mi za pomocą przyrządu (made in USSR) w oko – no tak erozja
– Jezu… – brzmi jak wyrok. Termin znany mi z geografii, w przypadku oka może oznaczać szczelinę? wąwóz? Boże… dolinę…
– Nic takiego, małe uszkodzenie rogówki. Przepiszę krople, żel, opatrunek. 2-3 dni i będzie dobrze.

Tak kończy się mój kontakt z publiczną służbą zdrowia. Za niedługo muszę iść do dentysty. Prywatnego.

Wczorajszy dzień mija mi na totalnej ślepocie. Nie mogę otworzyć zdrowego bo chore wtedy zazdrośnie atakuje. Z braki wizji słucham telewizji. Łażę po domu jak Jurand ze Spychowa. Obijam się o ściany. Rodzina karmi mnie łyżeczką. Prosze aby mnie dobili.

Może to i lepiej bo nie patrzę na durnych (słaby epitet) polityków, którzy żerując na śmierci Ani z Gdańska, obiecują, że wyplenią całe zło. Ogniem i mieczem. Na szczęście za miesiąc zapomną (zawsze tak było) i mam cichą nadzieję, że nie zyskają za dużo w sondażach.

A gdyby tak wprowadzić drakońskie kary dla kłamiących polityków? Za korupcję – ciach prawicę lub lewicę, w zależności od orientacji. Za kłamstwo wyborcze – jedno oko. Za kolejne drugie i język. Wyobrażacie sobie taki niemy i ślepy sejm? Przemowy językiem migowym. Ale by fajnie było.

Z okiem lepiej czego dowodem jest powyższy tekst. Uff.

 

 

6 myśli nt. „Jak Jurand ze Spychowa

  1. zenobia

    juz kiedys byl sejm niemy, i z tego co pamietam nie wyszlo to Polsce na dobre

    Sila Wyzsza pokarala Ciebie za opluwanie Jasnie Nam Panujacych Zbawicieli Narodu (Winkelridow niemazle o ile mnie pamiec nie myli)

    Odpowiedz
  2. czytelnik.archiwista

    Fraglesi: nie szkoda ci czasu i zdrowia na chodzenie do panstwowej sluzby zdrowia?

    Odpowiedz
  3. Bartini

    Jak się za nią płaci, to wypadałoby czasem korzystać.
    Ja tam różnicy pomiędzy „prywatnym” a „państwowym” lekarzem różnicy nie zauważam, raczej zależy na jakiego człowieka się trafi, a nie z czyich pieniędzy jest finansowany. Może być „prywatny” konował jak i „państwowy” fachowiec.

    Odpowiedz
  4. xnb (aries.mehehe)

    Jak na ślepego, to całkiem dobrze piszesz na kompie (chyba, że dyktowałeś komuś). Co do polityków -obcinać obie ręce naraz, żeby nie mogli brać już udziału w „proszę nacisnąć guzik i podnieść rękę” ;)

    Odpowiedz
  5. waltharius

    Oj współczuję bo wiem co znaczy uszkodzenie oka. Najważniejsze że nic złego się nie stało i wyzdrowiałeś :)

    A co do polityków to wystarczyłoby, żeby ich rozliczano po 4 larach „słóżby” i żeby odpowiadali własnym majątkiem za babole jakie wyprodukowali. Byłoby od razu inaczej.

    Odpowiedz

Skomentuj czytelnik.archiwista Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.