– Jego Ekscelencja jeszcze zły?
– Tak, Bruno, niech szlag trafi tych polaczków!

– No cóż….
– Oszwabili mnie i to po raz kolejny!
– Jak to Ekscelencjo?
– My Niemcy, znamy ich już od tysiącleci. Ledwie się w mieście pojawili to zawsze coś znikło, a to kareta, a to wóz drabiniasty, parę kur. Po grunwaldem to miecze żelazne buchneli a potem to nawet legendę ukuli, że niby od nas dostali!
– Ekscelencja powiedział, że to nie pierwszy raz….
– Ano, Ojciec z nimi w wojnę handlował to zawsze jakiś przekręt zrobili a jak juz w Rzymie mieszkałem to auto kradzione chcieli mi sprzedać.
– No tak…
– Ja do nich z sercem. Języka się ich zacząłem uczyć a muszę ci powiedzieć Bruno, że gorszej mowy nie masz w Europie, chyba tylko węgierski. Lecę do nich i mówię “Witam was ciule” a oni podśmiechujki…. Ciekawe ilu niemiecki u nich zna
– Zacne słowa, Jego Świętobliwość, zacne
– Fałszywa i złośliwa nacja. Patrz jak się między sobą gryzą. Bliźnaków sobie wybrali a teraz psioczą na nich. Gdzie szacunek dla Państwa? Dla władzy? Tylko kombinują jak oskubać samych siebie. Ileż to razy mój wielki poprzednik przywoływał ich do porządku? Słuchać go pod koniec nie chcieli. Kościoły niby pełne ale wiary w nich nie wiele
– A z tym Wielgusem jak było Jego Ekscelencjo?
– Zażegnywał się w rozmowie ze mną, że on nie winny. Jak na spowiedzi. A potem dzwoni w nocy ten ich młodszy bliźniak i piekli się, że on z takim arcybiskupem to się jajeczkiem ani opłatkiem nie będzie dzielić. Parę razy wydzwaniał, spać nie dał! Teraz Bruno nie prędko mnie zobaczą, poczekają sobie na pielgrzymkę, oj poczekają.