– Dorzuć Czesiu, bo zimno się robi
– Już się robi Panie plutonowy
Szeregowy Czesław Kowalski wstał, schylił się nad kupą papierzysk i wyciągnął dwie grube teczki. Usiadł na pieńku. Obejrzał.
– Papier dobry, szkoda palić
– Pal! – padło krótkie polecenie
– Proszę, proszę, ten też? – zaśmiał się Czesio – W życiu by się Pan plutonowy nie domyślił, że…..
– Tylko k* bez nazwisk szeregowy! wrzucaj!
– A jakie fajne foty! o ta blondi.. uuuu ale duże niebieskie oczy! A pan poseł, obroża, he he….
– Pal k* mówię!
Kowalski wziął zamach i dwie kolejne teczki wylądowały w ogniu, który już przygasał. Noc była zimna, listopadowa. Plutonowy wyjął papierosy.
– Masz ognia?
– Ognia ci dzisiaj dostatek, Panie Plutonowy – zaśmiał się Czesio – Pan poczęstuje
Zaciągnęli się dymem.
– A pan wie, panie plutonowy, że mój ojciec w 89 też palił?
– Widzisz Czesiu – odpowiedział po chwili plutonowy – Jak się władza zmienia, to się pali. Mój dziad palił, ojciec palił, ja palę, a i syn będzie palić.
– Palenie albo zdrowie – zażartował Czesio
– Wybór należy do ciebie – dopowiedział Plutonowy
Zarżeli w nocnej ciszy.
—
Pingback: Szósta rano « Fraglesowe widzenie świata v.2.0