W rozbieranego po niemiecku

Zauważyłem, że w pewnym wieku, nie ważne o czym zaczyna się mówić, kończy się zawsze na seksie. To znaczy, na mówieniu o seksie. Tak było wczoraj, na moich zajęciach językowych. Zaczęło się niewinnie.

Ania, nasza przesympatyczna nauczycielka, wyciągnęła plik karteczek z propozycjami językowych wygibasów. Gwoli wyjaśnienia, od trzech lat, pod jej czujnym okiem, poznajemy język byłych wrogów. Leczymy się, z nabytych w dzieciństwie, odruchów Pawłowa. Taka terapia grupowa ;-)

– Maja, mąż cię zdradził! – wypaliła Ania – Wojtek właśnie ci to oznajmił, zareaguj!
Maję zatkało, bowiem grzeczna to i skromna koleżanka. Zamieniła się na twarzy.
– Teraz to już po ptakach – zaśmiał się rubasznie Janek, wyginając śmiało ciało.

Maja zaczęła zmywać mi głowę. Możliwości obrony miałem mierne, bo jak wytłumaczyć, to co ma się w sercu, za pomocą stu znanych słów?

Rozmowa spełza (już po polsku) na to jak byśmy zareagowali. Maja proponowała rozmyślne tortury. Janek, nasz kursowy kaowiec, dolewał oliwy do ognia. Ja bąknąłem o psie ogrodnika.

– Janek, jesteś hipiską i masz nowego chłopaka, punka – Ania zmieniła temat – ty Wojtek, jesteś jej matką i masz za zadanie odradzić związek.

Przypomniałem córce, o mojej utraconej młodości, o winie, dragach, szybkich autach. Nie zrobiło to wrażenia. Zaatakowałem seksem. Pokpiwałem z możliwości.
– Mutter, er ist einen SexWeltMaster! – powiedziała Janka, śmiało patrząc mi w oczy. Znaczy mistrz świata.

Oburzone feministki ucięły nasze dociekania na temat stosowanych technik. Zaczęliśmy sprawdzać zadania domowe.

– Ubrania mogą być materiału i … z plastiku, np. lateksu – zachichotała Ania.

Janek coś bąknął o odlotach pe-el. Maja spiorunowała go wzrokiem.

Ania rozdała nam pionki i rzuciła kostkę. Zaczęliśmy grę w rodzajniki nieokreślone z przymiotnikiem. Łamańce językowe wedle oczek. Szło marnie.

– Może na pieniądze – zaproponował Janek
– Albo w rozbieranego – dodałem.

Oczy nam się zaświeciły, niczym starym wilkom na widok stada jagniątek. Dobrze, że panie nie usłyszały.

 

 

11 myśli nt. „W rozbieranego po niemiecku

  1. tramp

    Z uwagi iż Wielmożny Pan Fraglesi raczył usunąć mój poprzedni jakże brukowy w treści i formie komentarz do jego doświetlających Najjaśniejszą Rzeczpospolitą ostatnich poczynań literackich zebrałem się w sobie i napiszę to jeszcze raz.

    Szanowany Panie. pragnę Pana poinformować iż od pewnego już czasu zauważyłem iż zawartość Najaśniejszego Bloga powoli (lecz sukcesywnie) zapełnia się coraz wiekszymi bzedtami pokroju, ganiających sie kotów, masturbacji na lekcjach języka najeźdźców czy tym podobnych.

    Przyzwyczajony do poprzedniego poziomu wyrażam se głębokie zaniepokojenie z tego powodu. Bardzo chciałbym aby ponownie teksty w tym miejscy były jak pitbull, jak Tomi Lee Jones w Ściganym a nie jak Domowe Przedszkole.

    Z ponownymi bolszewickimi wyrazami szacunku

    :P

    Odpowiedz
  2. fraglesi

    Usunąłem ponieważ Pan tramp raczył użyć w poprzednim komentarzu bluzgów. Widocznie rodzice Pana trampa za bardzo nie przykładali się do jego wychowania i uczyniło to za nich, podwórko.

    Mój blog jest moim blogiem i będę pisał na nim choćby o kwiatkach i ptaszkach.

    Nikogo nie zmuszam do jego czytania ani tym bardziej nie pobieram za to opłat. Mądre przysłowie mówi: darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda.

    Odpowiedz
  3. tramp

    Szanowny Pan Fraglesi powinien dodać że owe bluzgi sam sobie ocenzurowałem w postaci gwiazdek ale oczywiście nie ma żadnego znaczenia.

    Nigdzie też nie napisałem że mam jakąkoliwek postawe roszczenieową – wyraziłem tylko swoje zdanie – ja wiem że lepiej się czyta zachwyty nad relacjami jak to sobie Szanowny Pan umył spocone dupsko w publicznym basenie ale niesiety nie będę dołączał do tego grona.

    Pozdrawiam i żegnam jednocześnie – były wierny czytelnik

    Odpowiedz
  4. salamandra

    …u nas na prywatnych lekcyjach bywalo podobnie – najlepszy byl gosciu, ktory opisujac swoja wymarzona pania „Traumfrau”, napisal ze nie moze sie ona puszczac na prawo i lewo, a czasownik „puszczac sie” wyprowadzil od polskiego slowa „puszcza” (czyt. bor, stary las) – sprawdzil w slowniku i mu wyszlo: Urwald – puszcza, wiec „urwalden” jako puszczac sie….

    Odpowiedz
  5. kornett

    Na każdej imprezie, w każdej prawie sytuacji znajdzie się taki gościu, który nie załapie dowcipu, albo spóźni się na puentę opowieści i… siedzi potem taki smutny i wkurzony, utwierdzając się w przekonaniu że nikt go nie lubi i wszyscy go ignorują.

    I dobrze! Niech spada spowrotem na drzewo – widocznie za wczesnie zszedł z gałęzi!

    Odpowiedz
  6. mafefcia

    a moim skromnym zdaniem, artystę poznaje się po tym, że nawet o rzeczach błahych umie pisać z polotem..

    Tak więc, ja nadal wiernie czytam bloga :) i nieważne czy o ptaszkach, basenach czy polityce

    Odpowiedz
  7. Pingback: Skleroza nie boli « Fraglesowe widzenie świata v.2.5

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.