Wczoraj syn zabił mnie stwierdzeniem: Co ty leszczu słuchasz? Tylko bum bum bum! Zero melodii!
Gdy byłem smarkaczem, drażniłem ojca, miłośnika Młynarskiego, łomotem. Możliwości audio miałem co prawda niewielkie. Stare radio jubilat, i magnetofon ZK 125 a potem kapral i własnoręcznie skonstruowany wzmacniacz oraz głośniki.
Teraz drażnię ale syna. Chyba powinno być na odwrót? hmm…. coś ze mną nie tak?
Słuchałem wszystkiego oprócz jazzu, którego niestety nie trawię. W młodości oczywiście rock. AC piorun DC, Black Sabath, Iron Maiden, TSA, Maanam, trochę Perfectu, Lombardu.
Przeszedłem fascynację muzyką poważną. Wraz z trzema tenorami wyśpiewywałem najbardziej skomplikowane pasaże. Dobrze, że słyszał to tylko kolega. Też miłośnik.
Teraz przeważnie słucham dość ostrego techno. W zależności od nastroju albo łagodniejszy house, bądź agresywny Psy Trance. Czasem muzyka “pociągowa” (bo przypomina to odgłosy polskiego TGV na trasie Gdańsk-Warszawa) nadawana przez FriskyRadio.
Pociąg do techno, został mi to po tym, jak przez parę lat siedziałem w pracy z dwoma trójmiejskimi DJ. Od rana do fajrantu bum cyk bum cyk bum cyk. Powiem wam szczerze, że muzyka “techniczna” jest najlepsza do wprowadzania się w trans, gdy klepie się w klawisze. Wydajność skacze wtedy jak po czterech redbulach.
Rozpisałem się o muzyce, bo wczoraj, w ramach odgruzowywania mojej piwnicznej izby, zaatakowałem półki z płytami.
CD podzieliły los winylów. Już ze dwa lata nie słuchałem nic na CD. Króluje mp3. Obok kurzą się kasety magnetofonowe, zdobywane kiedyś z takim trudem.
Ciekawe co wyprze mp3?
ps. Na zdjęciu mój najnowszy zabytek
A czego slucha twoj syn? Jeszcze okaze sie lepszy od ojca ;-p
Minimalu słuchasz ;)?
to ja syn tego leszcza.. slucham kazdego rodzaju metalu
łe ;p nie dziwie sie synowi ;p
cos w tym jest – ja juz nawet „wiezy” sie pozbylam – plytki CD jeszcze stoja, ale tylko dlatego, ze stojaczek do nich zgrabny posiadam…ale i tak niemal wszystkie przerobione na mp3…jedynie Cave, Waits i Weill jakos tak z sentymentu dalej z plytek leca…
@KZLD
Minimalu?
Zgadzam sie z Twoim synem :)
To jakas odmiana techno :), podobno..
A ja niedawno dostałem (od takiej ładnej i miłej dziewczyny) reklamówkę Lech Pary Inspirations 2.0 i mimo, że jestem raczej wychowany na klasyce rocka (chwała za to mojemu ojcu) to przypadło mi coś tam do gustu. Lubuję się w różnej muzyce rock, blues, jazz, a ostatnio właśnie i również ciekawie zrobione utwory elektroniczne.
Peace love & music
O i wpadł mi teraz nawet pomysł na nowy wpis na blogu, którego nie zawiesiłem, a nie miałem o czym pisać. :)
Łupu-dupu, znane też jako dupcys-dupcys, na dłuższą metę wydaje mi się nudne.
Minimal, czy anti-music, nie ma wiele wspólnego z techno.
A miksera to zazdroszczę!
Kycmu-kycmu! Dobre kycmu nie jest złe!
Niezłego masz syna ;) (Jak metal, to już go lubię)
btw: winyle wróciły, ale w wersji koneserskiej – trendy, tak na popis.
Nie trawisz jazzu? :) Ja nie trawie techno – sklecić pare dzwięków każdy może a już puścić to z płyty (DJ) to nawet więcej niż każdy. Obadaj to: http://www.youtube.com/watch?v=oKqn6Bpv8Q4 i zapomnij o techno ;)
Czesc wszystkim
A ja wlasnie planuje kupno gramofonu.
Dobre winyle maja duzo lepszy dzwiek niz CD.
pozdrawiam
Ja stanowczo trzymam się cedeczek (tak określają ten nośnik Czesi; dodatkowo podkreślam w ten sposób, że nie stosuję wymowy „sy dy” :P). Po co mam sobie zawalać dysk mp-trójkami? Mój komputer i tak niestety jest niezbyt szybką maszyną. Natomiast słucham mp-trójek na „grajle” (odtwarzaczu mp3), tyle że zdecydowana większość utworów jest przegrana z płyt.
Mam też kasety i nie pozbędę się ich – można jakoś przerzucić muzykę na kompakty, ale płyta bez książeczki jest dla mnie mało wartościowa.
(Dodam, że filmy odtwarzam wyłącznie z kaset video, nawet nie mam odtwarzacza DVD [dla mnie: de-fał-de] i niezbyt mam go gdzie postawić.]
No i winyle… też słucham. Wprawdzie nie mogę się uczciwie zachwycać dźwiękiem, bo mam słaby słuch muzyczny i ja tę różnicę brzmienia ledwo słyszę. Ale czarne płyty są, powiedziałabym, sympatyczne. Egzemplarze stare, ale nie rzadkie potrafią się opłacać bardziej niż wznowienia na CD. Poza tym nawet w przypadku współczesnych płyt zdarza się, że coś jest wydane tylko na winylu. Moje ukochane brzmienia to rock psychodeliczny, ten z lat 60 i współczesne kontynuacje – i muzycy tego nurtu też mają sentyment do winyli, starają się wydawać na tym nośniku, choć to bardzo niszowy rynek.
Techniawek całe życie nie znosiłam, powodują u mnie skręt uszu. ;) Natomiast całkiem mi się podoba łagodna elektronika – o, właśnie: melodyjna. :)
Posłuchaj sobie Herbiego Hancocka jazzmana bez którego nie byłoby techno.
a to z trasy koncertowej futer2future – płyty nagranej z dj
http://www.youtube.com/watch?v=bg6WcDHcJv0&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=fnb_uoVAZjw
No tak Herbie Hancock i jego niezapomniany rockit. Z drugiej strony podziwiam DJ-ów. Mamy czasy tzw. „miksów” i dobry dj to naprawdę artysta, bo nie każdy ma smak i potrafi odpowiednio dobrać bity. To tak jak z kucharzami, każdy ma kartofle, mięso itp do produkcji, ale nie każdy z nich zrobi cos fajnego do jedzenia.