No więc panie oficerze, przylazł szwagier Heniek, no mówię, Laskowski, i żeśmy poszli obalić jabola nad rzeczkę. Ze starą się pogryzł i z domu go wywaliła
Za piątaka, w geesie, owocowe zapodaliśmy. Panie kapitanie, to nie pierdoły, to przez tego jabola ta cała chryja. No dobra, mówię dalej. Więc obaliliśmy jeszcze dwa następne i szwagier mówi, co tak kole tych amerykańców, z synem dół kopali i na jakiś kabel natrafili.
Jako, że Heniek złom zbiera, próbowali go wyciągnąć, ale nie dali rady. Jaki był, znaczy kabel? No grubaśny taki. Prawie jak męska ręka. No więc Szwagier mówi: Czesiek, pomógłbyś wyciugnąć, sprzeda się, będzie za co wypić.
No już mówię dalej. Poszlimy więc. Szwagier dół odkrył, bo pod gałęziami schowany był. Zaczęli my ten p* kabel ciągać, ale nie dalimy rady. Mówię do szwagra, szpadel daj. Wziołem zamach i jak nie p* w ten kabel. Poszedł w pi*
Szwagier schylił się i mówi: ty, k* on dziwny jakiś, szklany? Rację gadał, kto to widział szklane kable robić. Miedziany rozumiem.
Nagle tam za płotem zawyły syreny i nagle jak coś nie p*, tośmy w ten rów wpadli. Poszła jedna za drugą. No te ich rakiety, panie kapitanie. Huk był, że ja p*.
Tak żeśmy zestrachali się, że chwyciliśmy za łopaty i ten rów migusiem zasypaliśmy.
No i skąd mielimy wiedzieć, że wojna światowa z tego będzie?
Za pięć zyli to jakieś ekskluziwne być musiało ;) U nas takie za 3-3.50 ciągną :P Bohater deczko ambitny – kabel grubości ramienia łopatą chciał? No jakby tak siekierą, to rozumiem :P
dobre :D
Taki Franek Dolas, jakie czasy.
Tez mi sie wydaje ze te rakiety to razem z tymi Amerykanami wyniosa.
W zeszlym roku jak moja pbecna zona do mnie przyjechala to poszlismy zwiedzic USS Nautilius w bazie okretow podwodnych w Groton.
Hexe byla zaszokowana ze baza atomowych okretow podwodnych byla tylko ogrodzona plotkiem i przy bramie stal jeden wartownik. Od strony wody w ogole plywaly sobie prywatne lodki w poblizu.
Najgorsze, że znając prorocze zdolności Fraglesiego to wcale nie musi być literacka fikcja :P
Było kiedyś takie opowiadanie Lema w którym lądujące na ziemi wysoce rozwinięte istoty pozaziemskie nie wytrzymują konfrontacji z dwoma nawalonymi do nieprzytomnosci mieszkańcami polskiej wsi, którzy przechylają szalę zwycięstwa na stronę ludzkości traktując ufoludki wpierw toksycznym oddechem a potem kłonicą.
Przypomina się, oj przypomina.
Lema? Bo w stylu to podobne do Pilipiuka :) Zreszta kawalek fraglesiego tez mi taki styl przypomina.
A ze 5zl za flaszke to rozumiem – przeciez to za 2-3 lata, wiec inflacje fraglesi uwzglednil :)
A skoro o winach tanich mowa to zdecydowanie polecam lekture:
http://www.hydepark.rubikon.net.pl/ramki.htm
To miał być kolejny zwykły dzień mieszkańców „miasta” Redzikowa? :D