Wczoraj około 20 przestała działać neostrada. Przeładowałem router, posprawdzałem kable i koniec końców zadzwoniłem na infolinię.
Po półtorej godzinie przebijania się przez wielopoziomowe menu (“jeżeli…. wybierz jeden”) i tłumaczenia konsultantkom o blond włosach, że nie jestem wielbłądem, udało mi się zgłosić awarię. Dobrze, że żadna nie kazała mi przeinstalować sterowników, bo bym przegryzł kabel od telefonu.
Jeżeli mowa o przegryzaniu, to w tchawicę wbił się syn, który nie mógł odpalić ulubionej sieciowej gry. – Nie ma neta leszczu! – warczał – kiedy będzie? no kiedy? kiedy?
Wstałem później niż normalnie. Po co wstawać jak nie ma neta? Ogoliłem facjatę, umyłem czuprynkę. Zaparzyłem kawę. Przez moment zastanawiałem nad poranną gimnastyką, ale mi przeszło.
Z nadzieją w sercu usiadłem przed monitorem. Może jakimś cudem zaczęło działać? Nadzieja matką… Co tu robić? W co się bawić? Poczułem się jak alkoholik odstawiony od gorzałki. Jak narkoman na odwyku. Jak rzucający palenie.
Sieciowe radio milczy. CD nie ma na czym odtworzyć. W radiu tranzystorowym wylały baterie. Na szczęście znalazłem kilka starych mp3.
Gdzieś całkiem niedaleko, świat tętni bitami. Ludzie listy piszą, dyskutują na forach, snują się po www. Ulubione portale i blogi nieosiągalne. W brzuszyskach serwerów czeka na mnie poczta. Tkwię jak rozbitek na bezludnej wyspie. SOS!
Mój ratunek zależy od pana Czesia, technika z tepsy, który dotelepie się do pracy, wypije z kumplami kawę, poflirtuje z Krystyną z dyspozytorni. Spojrzy na zlecenie i przeklnie – Ech, znowu na to zadupie.
W myślach zaklinam go, żeby zajął się najpierw mną, a nie odłożył na popołudnie, albo nie daj Boże na następny dzień. Mogę nie dożyć. Po czternastej młody wraca ze szkoły….
Założę rakiety śnieżne i przekopię po… gazetę. Potem stanę u płota wyglądając pana Czesia. Powitam go chlebem i solą. Pracować za bardzo nie ma jak.
Jak mnie przypili, odpalę radiostację przenośną, i buląc jak za zboże, zachłysnę netem komórkowym Powyższy tekst włożę w wirtualną butelkę i rzucę z nadzieją w toń cyberoceanu.
to pisałem ja, Fraglesi Crusoe…
@Fraglesi
E, ściemniasz, „Leszczu”. Jak nie działa ci neo-zdrada, to skąd nadajesz?
A tak poważnie, to pamiętam swoje przejścia z krajowym monopolistą parę lat temu. Idea była taka, że tornado zlikwidowało nam linię telefoniczną (i nasz dach, i stację benzynową i nie tylko..). dach połataliśmy prowizorką by się na łeb nie lało, prąd ZE przywrócił, a telefonu ni ma. Aby zgłosić kable zerwane przez tornado, trzeba było… zadzwonić na błękitną linię oczywiście. Gorzej że tornado uszkodziło również BTS’a Orange w okolicy, więc…
W skrócie, wieś wróciła do życia po kataklizmie, „Fakt” zdążył napisać dramatyczny reportaż w którym w roli poszkodowanych wystąpiła miejscowa rodzina meneli której akurat tornado nie tknęło, dostaliśmy odszkodowanie z gminy, a telefonu jak nie było tak nie było… interneta też.
Potem telefon zrobili… ale neo nie działała…
Potem zagroziliśmy zerwaniem umowy. Przyjechali w pół dnia i naprawili. Jeszcze do drzwi pukali i pytali się czy działa…
Na wszelki wypadek mam modem GSM. Ostatnio nawet jest zasięg HSDPA…
Ja szczęściem już od 4 lat się z Tepsą użerać nie muszę :D Ciekawe te objawy odstawienia, też kiedyś na to cierpiałam. Dziś robię sobie dni nie tylko bez Internetu ale i bez komputera w ogóle. Książki czytam, albumy z malarstwem przeglądam, rysuję, muzyki słucham, filmy na DVD oglądam, na spacery z V. chodzę. Jakoś mi wtedy sieci nie brakuje. Z tego się widać wyrasta ;P
Spadł śnieg, to bity pozamarzały…
Niestety prawda jest taka, że Neo jest strasznie wrażliwa na pogodę (właściwie to kable, studzienki, szafki ONU itp), zwłaszcza przy większych odległościach od centrali. Deszcze i śniegi – zabójca Internetu ;)
PS. Szybkiego powrotu do świata!
14:03 Hello world! Ajm alajf :-D
Czesc wam wszystkim
Fraglesi, doskonale Ci rozumiem bez netu nie da sie zyc, a juz na pewno nie pracowac…
Nonchallance, ksiazka to takie cos z mnostwem kawalkow papieru w srodku prawda?
Zdaje sie ze to bylo popularne w XX wieku… :)
Robili toto ze scietych drzew…
Tylko zartuje, ja tez lubie sobie poczytac, szczegolnie do poduszki.
Pozdrawiam serdecznie :D
Dziwne dlaczego tak nam brak neta kiedy się zepsuje
Obeliks miło spotkać kogoś kto w dzisiejszych czasach również robi za mola książkowego :P
Ale musze sie przyznac ze papierowych gazet juz od lat nie kupuje.
Ksiazki to co innego :)
Mnie i gazeta się trafi (choć tracę cierpliwość, nawet Przegląd Sportowy zaczyna brzydko Faktem wonieć). Książki to zawsze jest coś innego :D
Ja sobie zwykle neo chwalę, jakość usługi zwykle nie budziła większych zastrzeżeń. Ale, ostatnio tepsa mi trochę zaszalała. Najpierw trzy razy musiałem udawać się do telepunktu (czy jak to się tam teraz zwie) żeby skutecznie złożyć i zrealizować zamówienie na usługę. Raz o mojej umowie zapomnieli, drugi raz nie dość że nie było nikogo kompetentnego żeby się tym zająć to jeszcze padł im system do obsługi zamówień, a trzeci raz poszedłem bo znowu zapomnieli :/ Parę dni później z radością zarejestrowałem usługę i… nic! Przez chyba 2 czy 3 tygodnie uparcie twierdzili, że mają jakąś awarię, to jest „problem globalny” i muszę czekać. Potem trochę o sprawie z braku czasu zapomniałem (ocalił mnie blueconnect i łącze w biurze), ale neo nadal nie było. Więc za jakiś czas znowu dzwonię i dowiaduję się że… moja neo działa! WTF? Okazało się, że gdybym im nie uświadomił że coś jest nie tak, nie mieliby o tym pojęcia. Ruszyło w parę dni…
Ah, i nie żeby to na jakimś „wygwizdowie” było – mieszkam pól kilometra od centrali, na największym osiedlu jednego z większych polskich miast co je ostatnio do „metropolii” zaliczyli :) Ot, taka „cywilizacja” po polskiemu ;)
@Nonchallance
Ja też lubie książki czytać… dlatego kupiłem sobie netbooka :).
Papier już się w domu nie mieści…
A pozbywać się czegoś co czytało się kiedyś i być może znów będzie się miało ochotę, tylko po to by zrobić miejsce na nowy papier… to niemal jak zdrada.
heh You made my day :)
@jiima
swieta slowa, z ta zdrada… ja to nawet bibioteke w polsce zmienilam, bo w dotychczasowej krzyczeli , ze ksiazki trzymam dluzej niz miesiac… a w obecnej, to nie dosc ze nie robia problemu jak worek ksiazek ze soba zabierasz, to jeszcze sami stwierdzaja, ze z 20 % ich czytelnikow to za granica przebywa… wiec spoko… a sama juz nie kupuje, bo w Polsce nie mam juz gdzie trzymac, a i w niemczech nam sie troche mieszkanko celuloza oblozylo… a bez neta sie nie da… powazne objawy odstawienia obserwuje zwykle na urlopach, po 4 dniach szukam kafejek internetowych…
szkoda tylko ze jest tak malo ksiazek po polsku w wersji elektronicznej
Rok temu przybylam do Obeliksa. Przywiozlam walizke ubran i dwie walizki ksiazek. Pomalu zaczyna nam brakowac miejsca na polkach.
Pozdrawiam bardzo , Fraglesi! a gimnastyka sie nie torturuj. Sa milsze sposoby spedzania porankow ;)
Koleżanka z pracy ma kłopoty z orange, najpierw jakiś dureń prawidłowo nie napisał umowy a gdy w końcu na nowo umowę podpisano internet z początku nic działało ostatnio sukces działał jej przez „dwa” dni a teraz wogóle martwa cisza na froncie
A skoro młody nic nie rozumie i zachowuje się w ten sposób bez szacunku cytat leszczu kiedy internet keidy” to spierz go albo w ogóle odetnij mu dostęp do internetu powiedzmy na miesiąc. Jak przez miesiąc nie będzie miał dostępu to się uspokoi a jak nie przyjdzie do rozumu to na kolejny aż do skutku. Najlepiej jak będzieszy wychodził do pracy odłącz kabel sieciowy i zabierz go wtedy nie bedzie mógł korzystać gdyby wrócił wcześniej kiedy napiszesz coś nowego choćby o prezydenckiej eskapadzie do Gruzji, życzę wszystkiego najlepszegoo z okazji zbliżających się świąt