Jak Fraglesi Drzymałą zostać chciał, odcinek bynajmniej nie ostatni

Nie, nie, ten gość w pudełku to nie Fraglesi, choć niewiele brakuje.

Parę dni musiał wasz bloger ochłonąć. Frankestein’a którego spłodził w chwili szaleństwa, na szczęście nie skasował, lecz schował głęboko między bajty. Nie zdecydował się wrzucenia owej wizualki na fejsbukową tablicę landryniarzy. Różne rzeczy tam można zobaczyć, ale bez dwóch zdań zostałoby to potraktowane jako prowokacja ze strony (tfu tfu tfu) dżipiaży. Niechybnie mogłoby dojść do ogólnoświatowych rozruchów, przecinana opon, wybijania szyb, a może nawet palenia dżipów. Świat stanąłby na krawędzi trzeciej wojny światowej!

No dobra, nie będę przedłużać, oto jak wygląda najpiękniejsze auto na świecie szczepione z polskim ping pongiem. Koszmar, prawda? Brrrrr!

Wyleczyło to momentalnie Fraglesiego. Jeszcze, choć minęło już parę dni, ciarki mu po plecach przechodzą. Drzymała dąsał się długo, ale w końcu przyznał rację, przebąkując coś o zdziadzieniu i dekadencji.

Być może przekonała też myśl, że w niewiarówce nie da się zmieścić wanny, a namakanie we wrzątku to ulubiona czynność Fraglesa. Co prawda można zrobić z przyczepki łazienkę (dowód poniżej) ale wtedy nie będzie już miejsca spanie ani kucharzenie.

No chyba, żeby ciągnąć za sobą dwie, albo nawet trzy. landrynka w końcu jurna. Stoi na parkingu landryna, ciężka, ogromna i pot z niej spływa, tłusta oliwa. Stoi i sapie, dyszy i dmucha, żar z rozgrzanego jej brzucha bucha. przyczepki do niej podoczepiali :-)

Jako, że życie… pardon… fraglesowy baniak nie znosi próżni, szybko zalęgła się w nim myśl o kamperze. Usłużna guglarka szybko podsunęła wabiące miraże, Fraglesi poczuł się jak strudzony i wielce spragniony beduin, który zobaczył oazę pełną dziewic z wielkimi… hmm… dzbanami wody.

Niestety cena (małym druczkiem na drugiej stronie) zmroziła przyszłego Drzymałę. Przeliczył zaskórniaczki i drobne w portfelu, i uzmysłowił sobie, że będzie go stać co najwyżej na:

Lub może na:

Cóż. Kupienie gotowego kamperka nie wchodziło w rachubę. Trzeba więc zbudować własny. Mądrzy ludzie w sieci, którzy już przez to przeszli i teraz dumni włóczą domkami na kółkach własnej roboty, doradzili, że na sam przód trzeba wybrać model bazowy auta, które przekształci się w wymarzony motorhome. Fraglesi już nawet wiedział jakie auto wybierze, mało wiedział, on takie zachorował, wpadł jak śliwka w kompot, bynajmniej nie landryna czy rekin. Miał na myśli….

cdn.

7 myśli nt. „Jak Fraglesi Drzymałą zostać chciał, odcinek bynajmniej nie ostatni

  1. zbigniew

    Fraglesi nie wygląda to wszystko dobrze :-(( Może jednak pozostań przy maszerowaniu z kijkami (nawet jeśli – jak okiem sięgnąć – nie widać śniegu; napisałem tak, bo ludzie z kijkami mnie zawsze bardzo śmieszą).

    Odpowiedz
  2. btd

    No jak nie landryna, kupuj landryne defektora 130 albo z demobilu tego z kabina przesunieta do przodu i juz. No chyba ze zachorowales na laplandera czyli chyba najlepsze volvo :D

    Odpowiedz
  3. fraglesi Autor wpisu

    @Sardzent
    pudło!
    podpowiedź: Nie podobają mi się auta wyprodukowane po 1982 roku, wyjątkiem jest landrynka

    Odpowiedz
  4. zbigniew

    Fraglesi przyglądam się „zdjęciu” Landryny z plastikową, trwałą przyczepą i myślę, że jeżeli pomalujesz przyczepę na kolor Landryny…..to wszystko będzie, na mój gust, tak na 9 / 10 w porządku, a zyskasz na spokoju duszy, konforcie spania…..no i sporo, sporo na wydatkach.

    Odpowiedz

Skomentuj sardzent Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.