Las, wampiry i ja

U wejścia do lasu ktoś powiesił czaszkę. Zauważyłem ją już wczesną wiosną. Zastanawiałem się po co to zrobił. Teraz wiem. Czaszka to znak śmierci. Ten ktoś chciał ostrzec tych co wchodzą do lasu.

Wczoraj minąłem ją radośnie pogwizdując. Kijki furkotały, a ja w podskokach niczym czerwony kapturek wnikałem w leśne knieje. Ubrany byłem skromnie: krótkie spodenki, tiszorcik. To był koniec upalnego dnia majowego lata. Nic nie zapowiadało dramatu.

Nagle poczułem delikatne ukłucie w kark. Moskit! Odruchowo zamachnąłem omal nie nadziewając się na kij. Ręka bowiem na czas marszu przysznurowana jest do kija. – Shit! – zakląłem po angielsku, bowiem język znam od dziecka. Moskit zwiał bezkarnie.

Przystanąłem aby sprawdzić jakie jest stężenie komarowe w metrze sześciennym powietrza. To ważne bowiem od tego zależy tzw. pierwsza prędkość komarowa. W sto milisekund wokół moich nagich kulasów zaroiło się od wampirów, a raczej wampirzyc, bo samice tną.
– Oho! Nie jest dobrze – pomyśłałem – około 5500 sztuk w kubiku.

Pierwsza prędkość komarowa, zwana też prędkością ucieczki, to prędkość poruszania się obiektu atakowanego (czyli piechura) powyżej której 99% populacji komarów nie ma szans na jego dopadnięcie. Zależna jest ona wprost proporcjonalnie od stężenia. Szybkie obliczenia w myślach (trochę to skomplikowane bez kalkulatorka, ale mam wprawę, całka, pochodna, na koniec pierwiastek – nie mylić z pierwiosnkiem) pozwoliły mi oszacować ją na 5 km/h. W analogicznym okresie zeszłego roku prędkość mieściła się w granicach cztery koma trzy, a nawet koma pięć km/h. Zatem wzrosła! Włączyłem dopalacze.

Rozcinając niczym Jumbo Jet leśną atmosferę zaczałem dumać na powodami wzrostu tej prędkości. – Darwin miał rację – doszedłem do jedynie słusznego wniosku. – Kolejne pokolenia komarów były coraz inteligentniejsze, szybsze, silniejsze, i krwiożercze. Jednostki słabe, powolne, nie wykazujace się inteligencją, ginęły bezdzietnie, nie przekazując dalej swoich marnych genów. Komarzyca musi się bowiem nazłopać krwii aby seks ze śmiesznym panem komarem odniósł skutek.

Wzrosło tętno. Serce tłoczyło w arterie świeżą natlenioną krew. Dla moskitów byłem krynicą wypełnioną bezkresnym oceanem świeżej, zdrowej, pożywnej juchy. Od wielu pokoleń komarzy prorocy wieszczyli nadejście dnia gdy Pan ześle wiecznie wygłodniałemu komarzemu ludowi krwawą mannę. Ten dzień nadszedł właśnie dzisiaj! Hosanna, hosanna, Królowi królów cześć! Polskiej zaznamy dziś krwi!

Poczułem się jak wieloryb przemierzajacy ocean. Na moich zębach niczym na wielorybich fiszbinach osadzał się komarzy plankton. Wystarczyło przełknąć aby nasycić się.
– Maszerujesz aby tracić kalorie, a nie konsumować, opanuj się! – opierniczyłem się i wyplułem pół kilograma moskiciego mięsa.

W biegu przetarłem okulary. Skończyły się przelewki. Wampiry zaczęły demonstrować to czego nauczyły się od zeszłego roku. Nie próbowały podlatywać od tyłu czy też z boku. Wiedziały, że nie mają szans. Jeszcze nie.

Zmieniły taktykę. Ich eskadry ustawiały się nieruchomo na trasie mego przemarszu. Dobrze wiedziały, że zostaną porwane przez wir opływającego mnie powietrza. Przy odrobinie szczęscia przelecą wtedy bardzo blisko włosia porastające odnóża. Wtedy wystarczy tylko chwycić się mocno i wylądować zupełnie jak samolot na lotniskowcu. Cholera udawało im się to! Co chwila musiałem strącać któregoś z pokładu.

Zwiększyłem prędkość do podświetlnej – około 5,7 km/h. Odpowiednikiem prędkości świata dla piechura jest jak wiadomo 6km/h. Zgodnie ze szczególną teorią względności (E=mc2 pamiętamy?) przy zbliżaniu się do prędkości światła masa relatywistyczna rośnie do nieskończoności. Zatem zamiast masę tracić tylko ją zyskiwałem, i to nieskończenie wielką!

Spoko! Ten przyrost, jak mówi wikipedia (http://pl.wikipedia.org/wiki/Masa_relatywistyczna) nie wynika ze zmian zachodzących „w ciele”, a z transformacyjnych właściwości czasoprzestrzeni, szczególnie dylatacji czasu. Jednym słowem mój czas zaczął płynąć wolniej. Groziło mi, to co może stać się udziałem kosmonauty powracającego po roku podróży prędkością podświetlną – na ziemi minęłoby sto lat albo więcej. Wróciłbym z lasu a mój syn byłby wiekowym starcem.

Moskity nie dawały za wygraną. Asy zostawiły na koniec.

Cdn.

 

4 myśli nt. „Las, wampiry i ja

  1. zbigniew

    Przeczytałem poniższy fragment: /…/ Zwiększyłem prędkość do podświetlnej – około 5,7 km/h. Odpowiednikiem prędkości świata dla piechura jest jak wiadomo 6km/h. Zgodnie ze szczególną teorią względności (E=mc2 pamiętamy?) przy zbliżaniu się do prędkości światła masa relatywistyczna rośnie do nieskończoności. Zatem zamiast masę tracić tylko ją zyskiwałem, i to nieskończenie wielką!/…/
    I przypomniało mi się, sprzed lat, takie stwierdzenie jednego z wrocławskich trenerów wioślarskich (przeczytać w gwarze lwowskich batiarów): „braci, nie bierz na wioślarza faceta z politechniki, taki zaraz będzie kombinował, jak ciągąć za wiosło, żeby mniej się zmęczyć, co by tu usprawnić…..bierz takich z wysrolu, oni nic nie kombinujo: mówisz ciągnąć – to ciągno i robio wynik!”

    Tak, fraglesi gdybyś skończył jakiś wysrol, to pędziłbyś przez las i nie kombinowałbyś! A pamiętasz atak komarów, kiedyś pod Wenecją? albo te okazy nad jednym z dopływów rzeki Św. Wawrzyńca?

    Odpowiedz
  2. Rolnik

    Moją odpowiedzią na Twoje problemy jest….repelent.
    Co to takiego ? ? ?
    To proste (za Wikipedią…)
    Przeciwko komarom …. (Aedes aegypti) oraz …(Anopheles quadrimaculatus) skutecznym repelentem jest ftalan dimetylu. Kleszcze odstrasza adypinian dibutylu.

    Oczywiście wszyscy znają i lubią w.w środki ;-)

    Pozdrawiam
    R.

    Odpowiedz
  3. Hexe

    Smaczne byly? Te wampiry? Pewnie sama pozywna proteina zapewniajaca Ci duza dawke energii niezbedna do rozwijania predkosci swietlnych ;)

    Odpowiedz

Skomentuj zbigniew Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.