Miesięczne archiwum: listopad 2011

Książki których nikt nie chce


Byłem ostatnio w księgarni znajdującej się w pobliskim centrum handlowym. Przy otwartych na całą szerokość drzwiach leżą nowości ze zniżką 25%. Obok nich starsze za 9.99, a parę nawet za 4,99 złotych. Jako, że księgarnia jest w głównej alejce prowadzącej na dużą halę zakupową, co chwila ktoś tędy przechodzi, zwłaszcza wieczorową porą. Starzy, młodzi, kobiety, mężczyźni, dzieci. Trzymałem w ręku jakąś książkę, i patrzyłem w ich stronę.

Czytaj dalej

O wyobraźni


Książka była stara. Miała twarde okładki, oprawione w czarne płótno. Na grzbiecie srebrzył się tytuł. Litery były tłoczone, można było niczym niewidomy, wodząc po nich palcem, próbować je odczytać. Była duża, znacznie większa od moich pozostałych książek. Rolls Royce wśród trabantów i syrenek.

Czytaj dalej

taki sobie tekścik

Czasem chciałbym aby życie zatoczyło niesamowitą pętlę, lub żeby można było cofnąć czas, i stałbym jak tamtego czerwcowego poranka, trzynaście lat temu, ogolony z umytą głową, z teczką w dłoni, otwierałbym kluczykiem drzwi koralowej beczki 240 diesel, czekałbym cierpliwie aż zgaśnie pomarańczowa lampka, i zapalał motor.

Czytaj dalej

5,39

Moje dłonie pachną ropą. Delikatnie je obwąchuje, bo zapach ten jest jak zapach drogocennych perfum. Postaram się przez najbliższe dni nie myć rąk, bo mógłby zniknąć. Zdaję sobie sprawę, że siłą rzeczy ulotni się, rozpłynie, ale przez parę dni nacieszę się nim. To zapach bogactwa, luksusu.

Czytaj dalej

Emilia


Milkowszczyzna, wtorek, 2 listopada 1909 roku

Początek listopada był niesamowicie ciepły. Zwykle o tej porze śnieg zalegał już dawno pola. Zimne wschodnie wiatry strząsały ostatnie liście z drzew. Tymczasem za rodzinną wsią starej pisarki, las złocił się w słońcu, tak jakby to był początek października, a nie listopad. Tylko wiszące nisko nad horyzontem słońce zdradzało, iż niechybnie nadchodzi czas ciemności i zimna. Promienie słoneczne rzeźbiły bruzdy zaoranej ziemi, barwiąc je na kolor brązowy.

Czytaj dalej

Helena

 

Syców, poniedziałek, 1 Listopada 1948 roku

Dom spał jeszcze, lecz nie Helena. Od kilku minut leżała z otwartymi oczami, zbierając się aby wstać. W pokoju panował poranny chłód. Jedno szybowe okna pokrywały lodowe kwiaty. Obok niej, w metalowym łóżku, spała niespokojnie Krystynka. Widocznie coś się jej śniło.

Czytaj dalej