Powiedział mi wróżbita [światowy dzień walki z depresją]

[…] Statki, cóż to za wspaniały wynalazek. Kiedy posapują, wzdychają i drżą w objęciach morza, pod dotykiem fal, zachowują się, jakby miały ludzkie uczucia. Trzeba je zachować przy życiu w dowodzie miłości, aby uszczęśli­wić ostatnich romantyków. Wykorzystujmy je, aby leczyć z depresji. Przepisujmy morskie podróże tym, którzy nie mogą znieść ciężaru życia, czują ucisk w piersiach i nie znajdują już racji, by dalej się męczyć. Pomyślmy tylko, ile zaoszczędzimy na pigułkach: żadnego więcej valium ani prozacu.

Po kolacji poszedłem na rufę i ułożywszy się na pokładzie, wpatrzyłem się w niebo. Wzrok zatopił się w nieskończoności; miałem uczucie, że dzięki wróżbicie z Hongkongu odnalazłem na powrót nie tylko przyjemność podróży, lecz także i sens życia.

Zniknął gdzieś niepokój, opuściło mnie wrażenie, iż każdy mijający dzień obciążony jest dramatem. Słuchałem uważnie ludzi mówiących do mnie, cieszyłem się tym, co działo się dookoła, miałem czas, by wprowadzić ład w swoje emocje. Czas i cisza — tak nieodzowne, tak naturalne — stały się dziś luksusami, na które tylko niewielu może so­bie pozwolić. To dlatego coraz częstsze są depresje.

W moim przypadku wszystko zaczęło się w Japonii, gdzie życie było jed­nym wielkim pędem, pełnym obowiązków, trudności i napięć. Nie miałem nawet chwili — a przynajmniej Jak mi się wydawało — aby zaczerpnąć tchu, nawet chwili, gdy nie czułem się winny, że czegoś nie zrobiłem. Bu­dząc się rano, czułem na sobie brzemię świata, bywały dni, gdy sam widok stosu gazet pod drzwiami wystarczał, by śniadanie stawało mi w gardle.

W Japonii całe życie jest spętane w kaftanie bezpieczeństwa; ludzie zawsze grają jakąś rolę i nigdy nie zachowują się naturalnie. Sam pobyt był opresją, a do tego dołączały się kwestie związane z moim zawodem. Korespondent i zagraniczny musi być tam, gdzie rozgrywa się jakiś dramat, a oglądanie przez lata rewolucji, tajemniczych morderstw, zawiedzionych nadziei i nierozwiązy­walnych problemów nie może nie pozostawić śladów.

Wietnam, Kambodża, Tiananmen: zawsze trupy i ludzie ratujący się ucieczką. Powoli zaczyna się mieć poczucie, że nic nie ma sensu i nigdy nie nadejdzie czas sprawiedliwości. Osadzało się we mnie przekonanie, że słowa — słowa ciągle powtarzane do opisania tych samych sytuacji: masakr, twarzy zabitych, łez tych, którzy ocaleli — zupełnie utraciły znaczenie. Zaczynały brzmieć — każda ich sylaba — jak grzechot potłuczonych skorup.

W takich warunkach depresja jest czymś naturalnym, przynajmniej dla kogoś, kto ciągle ma jakąś wizję tego, jak życie powinno wyglądać, a jak nie. Depresja to naturalna reakcja, gdy rozglądamy się wokół siebie i nie widzimy niczego ani nikogo, co dawałoby cień nadziei, gdy jesteśmy przekonani, że świat ześlizguje się w bagno głupoty i płaskości materializmu, który nie zna żadnych ideałów, żadnej wiary, żadnych marzeń. Pod jego władaniem nie ma nic wielkiego, czemu można by podporządkować życie, żadnego mentora, do którego można się zwrócić po radę.

Rzadko ludzkość bywa tak jak dziś pozbawiona prawdziwych przywód­ców, światła ideałów. Gdzie dzisiaj znaleźć wielkiego filozofa, malarza, pi­sarza, rzeźbiarza? Tych kilku, którzy przychodzą na myśl, są produktami reklamy i marketingu.

Polityka bardziej niż jakakolwiek inna sfera znajduje się — szczególnie na Zachodzie — w rękach miernot za sprawą demokracji, która wyrodziła się w stosunku do pierwotnej idei. Kiedyś była to kwestia głosowania, czy iść na wojnę ze Spartą czy też nie, a jeśli się szło, to osobiście, aby może zginąć.

Dziś dla większości ludzi demokracja to udanie się raz na cztery czy pięć lat, aby postawić krzyżyk na kartce papieru i wybrać kogoś, kto, by zadowolić wielką liczbę wyborców, musi być przeciętny i banalny: jak wszystkie większości. Jeśli pojawi się jakaś osoba naprawdę wyjątkowa, ktoś z ideami wykraczającymi poza horyzont codziennych przyjemności, nigdy nie zdobędzie poparcia większości.

A sztuka, najkrótsza droga do wielkości? Nawet sztuka nie pomaga już ludziom pojąć istoty rzeczy. Muzykę robi się dziś dla uszu, nie dla duszy, malarstwo jest często obrazą dla oczu, literatura, nawet literatura, coraz bardziej jest podporządkowana prawom rynku.

Kto jeszcze dziś czyta po­ezję? Jej wzniosła siła została najzupełniej zapomniana, a przecież wiersz może rozpalić w piersiach ogień równie potężny jak miłość. Lepiej niż whisky, niż valium czy prozac, wiersz może podbudować ducha, gdyż zmienia punkt widzenia, z którego spoglądamy na świat. Kiedy czujesz się samotny, prędzej znajdziesz towarzystwo, sięgając po poezję, niż włą­czając telewizję.

Angela (żona) powiada, że gdyby było w jej mocy wyeliminowanie jednego z wynalazków dwudziestego wieku, to nawet przed bombą atomową zde­cydowałaby się na telewizję. I nie jest tak, że nie ma racji. Telewizja obniża nasz poziom koncentracji, rozrzedza pasje, blokuje refleksję, narzucając sie­bie jako niemal jedyne źródło wiedzy. A tymczasem nie ma prawdy bardziej iluzorycznej od prawdy telewizyjnej, która każde zdarzenie i każdą emocję przemienia w spektakl, w efekcie czego nic nas już nie może poruszyć i na nic już nie potrafimy się oburzyć. Telewizja napełnia nas masą informacji, ale pozostawia moralnymi ignorantami.

Im dokładniej rozejrzeć się wokół siebie, tym lepiej widać, że nasz sposób istnienia staje się coraz bardziej bezsensowny. Wszyscy gnają, ale dokąd? I po co? Wielu ludzi sądzi, że w tej pogoni za dobrami materialnymi traci­my dawne przyjemności. Kto jednak będzie miał odwagę zawołać: „Stop! Poszukajmy jakiejś innej drogi”? Nawet gdyby znalazł się ktoś taki, inni, nie mniej udręczeni przez depresję, uznaliby go za szaleńca. Gdybyśmy za­ginęli w lesie czy na pustyni, z pewnością szukalibyśmy jakiegoś wyjścia.

Dlaczego nie dzieje się tak samo tam, gdzie chodzi o wysławiany postęp, który wydłuża nam życie, czyni bogatszymi, zdrowszymi i sprawniejszymi, ale coraz mniej szczęśliwymi?

Nic dziwnego, że depresja staje się coraz powszechniejszą dolegliwością. W pewnym sensie jest to pocieszające, gdyż dowodzi, że w głębi duszy ludzie tęsknią za człowieczeństwem.[…]

Powyższy fragment pochodzi z książki światowej sławy, niestety nieżyjącego już pisarza Tiziano Terzaniego. Czytałem powyższe leżąc w wannie i każde kolejne słowo wgniatało mnie pod wodę. Nic ująć nic dodać. Polecam jego książki, i zwłaszcza „Powiedział mi wróżbita”.

Dopisek: Już po umieszczeniu tego wpisu przeczytałem, że 23 luty to Światowy dzień walki z depresją. No proszę, ale utrafiłem!

 

3 myśli nt. „Powiedział mi wróżbita [światowy dzień walki z depresją]

  1. Zbigniew

    Nie będę się wdawał dzisiaj (jest 23:15) w długie analizy przesłania jakie wypływa z tego tekstu. Powiem tylko, że jeśli się ma za złe tak wiele i tak wielu ludziom ……to intencje autora są podejrzanie jednostronne. ŚWIAT nie jest ani taki okropny ani też taki prześliczny, ludzie dokonali już rzeczy wielkich i super podłych…….ale tak tego świata oceniać nie wolno!!!

    Odpowiedz
  2. zbigniew

    Przeczytałem ten tekst jeszcze dwa razy i z przesłaniem poniższego fragmentu zgadzam się całkowicie: /…/ „Statki, cóż to za wspaniały wynalazek. Kiedy posapują, wzdychają i drżą w objęciach morza, pod dotykiem fal, zachowują się, jakby miały ludzkie uczucia. Trzeba je zachować przy życiu w dowodzie miłości, aby uszczęśli­wić ostatnich romantyków. Wykorzystujmy je, aby leczyć z depresji. Przepisujmy morskie podróże tym, którzy nie mogą znieść ciężaru życia, czują ucisk w piersiach i nie znajdują już racji, by dalej się męczyć. Pomyślmy tylko, ile zaoszczędzimy na pigułkach: żadnego więcej valium ani prozacu.” /…/

    Dalej już jest troszkę gorzej – w moim pojęciu – jest troszkę gorzej. Ksiądz Twardowski pisał: /…/ „Świat wydaje się straszny, gdy ogląda się za dużo telewizji, w której pleni się przemoc, zbrodnia, gwałt. Złe rzeczy się działy na na świecie zawsze /…/ Zło zawsze i wszędzie jest hałaśliwe. A dobro jest jak powietrze, jego się nie dostrzega. Dobro jest dyskretne. Ale ono istnieje.”/…/

    Gdybym umiał tutaj zaśpiewać, to zaśpiewałbym: „Świat nie jest taki zły, niech no tylko zakwitną jabłonie……..”

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.