h = 4,135 667 516(91)·10–15 eV·s

0

Lubię oglądać stare pocztówki i zdjęcia. Mam ich dobre parę tysięcy. Tematycznie związane są głównie z miastem w którym mieszkam – Gdańskiem. Są to zbiory cyfrowe, przeważnie znaleziska z sieci. Ostatnio moim głównym „dilerem” jest Roland, który umieszcza na swoim profilu na FB niesamowite skany. Nie wiem gdzie on znajduje te cudeńka. Chwała mu za to! Mam też parę oryginałów papierowych, które udało mi się zlicytować na Allegro w dobrej cenie.

Przedkładam zdjęcia nad pocztówki gdyż są mniej zaaranżowane. Najcenniejsze są zaś dla mnie te, na których uchwycono przechodniów. Ich rozmazane sylwetki pojawiają się w kadrze, ludzie duchy, uchwyceni przypadkowo, śpieszący za swoimi sprawami. Zapewne niektórzy nigdy nie dowiedzieli się, że zostali uwiecznieni na światłoczułej błonie, stali się podobni owadom uwięzionym w bursztynie.

Powiększam na cały ekran wybrane zdjęcie, a jako, że monitor mam olbrzymi, już po chwili ogarnia mnie nieodparte wrażenie, że oto przekraczam cienką barierę i wkraczam w świat miniony. Staje na chodniku, przechodnie mijają mnie zajęci swoimi sprawami, nie zdając sobie sprawy z tego, że jestem przybyszem z przyszłości. Choć najprawdopodobniej jestem dla nich niewidzialny, przechodzą przeze mnie, rozmawiają, śmieją się. A ja stoję i chłonę tamten świat wczorajszy, słyszę stukot kół na bruku, łopot spłoszonych gołębi, dzwonki tramwajów.

Podoba mi się zdjęcie, które zamieściłem powyżej. Padające z góry pod kątem promienie słoneczne rzucają fantastyczne cienie skrzydeł okiennych na elewacjach. Domy są stare, pozapadane, tynk się łuszczy i miejscami odpada, schody są krzywe i wyrzeźbione milionami kroków.

Dzisiaj powiedziałoby się obraz nędzy i rozpaczy, ale patrząc nań czuję, że to miasto żyje życiem mocnym, tętniącym, pełnokrwistym. Tamci ludzie nie zamykają się w swoich twierdzach, wycieńczeni wyścigiem szczurów, przed ekranami telewizorów, laptopów czy tabletów. Żyją może ubogo, bez tych wszystkich gadżetów, które posiadamy, ale bliżej siebie, normalniej, prościej, i chyba szczęśliwiej.

Gdy wyłączę monitor, siedząca na ganku dziewczyna wstanie, i pójdzie być może do sklepu, albo na spotkanie z narzeczonym. Podpierający ścianę chłopak odwróci się w stronę kolegi, coś do niego powie, przebiegnie pies, zaturkoczą po bruku koła wozu, przeleci stado gołębi. Bo zawsze się coś dzieje.

Niestety nie wiem gdzie stały te domy. Znikły zmiecione wojennym walcem. Wszyscy, których uwiecznił anonimowy fotograf, też już pewnie nie żyją. Minęło w końcu tyle lat. Ale czy na pewno? Może tamten świat istnieje nadal w równoległym do naszego strumieniu czasoprzestrzeni i dzieli nas od nich bariera cieńsza niż stała Plancka h = 4,135 667 516(91)·10–15 eV·s

Jedna myśl nt. „h = 4,135 667 516(91)·10–15 eV·s

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.