Miesięczne archiwum: luty 2015

Tempus fugit, aeternitas manet.

0_600

O jakże marzą się mi już owe dni czerwcowe u progu lata, kiedy budzę się po piątej, a słońce już od godziny przemierza nieboskłon, za oknem drą się ptaki, a pobliską drogą przemykają pierwsze zaspane pojazdy. Ubieram się krótkie gacie, tiszort, sandały na gołe stopy, okradam lodówkę i wskakuje do rozgrzanego już słońcem auta, którego nie chciało mi się chować na noc do garażu, bo po co, skoro taka krótka.

Czytaj dalej

Magia trwa

0

Nasamprzód trzeba było zdobyć błonę, co nie było wcale takie łatwe, musiałem obiec ładnych parę kiosków ruchu. Nie pamiętam ile kosztowała, owa 12 klatkowa błona o numerze 120, podejrzewam, że znaczną część mego 50 złotowego kieszonkowego.

To był rok 1978, miałem wtedy jedenaście lat i zapisałem się do osiedlowego kółka fotograficznego. Nauczał nas, w naszym mniemaniu, sędziwy pan fotograf. Pewnie miał lekko ponad trzydziestkę, a może czterdziestkę. Coś tam prawił o kadrowaniu, świetle i związanych z tym czasach i ekspozycji. Pokazał światłomierz i aparat, który nazwał lustrzanką, który lustra wcale nie przypominał.

Czytaj dalej