EOS

Koty obudziły mnie tuż przed czwartą. Jako, że wcześnie poszedłem spać, przed dziewiątą zasnąłem nad niesamowitą książką „życie pasterza”, wyskoczyłem z łóżka niczym sprężynka. Na zewnątrz już jasno, słońce wstanie za około 40 minut. Wdziałem kaloszki, narzuciłem kapotę, chwyciłem aparat i wymknąłem się na pola.

Wdrapałem się na przylegająca do siedliska górkę z której rozciąga się widok na całą okolicę. Zaparło mi dech w piersiach, stałem jak wbity w ziemię, z rozdziawioną buzią kontemplując jak Eos, Jutrzenka Różanopalca mknie po nieboskłonie lekkim rydwanem, zaprzężonym w parę różowych koni – Lamposa i Faetona.

Rozgrzane stawy dnia poprzedniego stawy parowały rozsiewając srebrną mgłę, która majestatycznie, unoszona lekkim zefirkiem omywała drzewa. A do tego wszystkiego milion ptaków darło gardła w porannej audycji ptasiego radia. Kukułki, żurawie, skowronki, i wiele innych których nazw nie pomnę.

Zza siedliska Lasotów dochodził ryk krów, gdzieś z tyłu ryczał sarni Rogacz, oznajmiając wszem wobec chęć do amorów. Zaszczekał Andrzejowy pies, komuś upadło wiadro, zaterkotał traktor. Złote iskry rysowały niebo szybując korytarzem powietrznym Europa zachodnia – daleki wschód. W stawie coś mocno pluskało, ryba jakowaś olbrzymia a może zielonowłosa Brzeginia brała poranną kąpiel.

W tej spokojności zarannej poczułem, że w porównaniu z matka ziemią na której stałem, z bezkresem wszechświata, który rozciągał się nad moją głową, jestem jedynie pyłkiem, ziarenkiem piasku, świadomą iskrą która ledwo co rozbłysła, a za moment zgaśnie.

Poczułem, że jestem cząstką wszechogarniającej jedności. Atomy, z których zbudowane jest moje ciało, za czas jakiś złożą się w drzewo, ptaka lub nawet wrednego lisa mordercę kur.

Słońce wychynęło za górowskiego lasu. Jego złote promienie rozpędziły srebrną mgłę. Zazłocił się natangijski ocean. Z szumem skrzydeł przeleciał bocian Jan niosący swej partnerce śniadanie. Dom pod bocianem wystawił się do słońca, rozgrzewając się po chłodzie nocy.

Ten poranny spacer dobrze mi zrobił. Wyciszył mnie. Opadły ze mnie wszelkie troski i zmartwienia. Bo ostatnie dwa tygodnie nie były dobre, ale nie ma co o tym mówić, tak to już bywa w życiu, raz na wozie, raz pod wozem. Teraz będzie już lepiej.

3 myśli nt. „EOS

  1. Krycha

    Myślałam, że mieszkasz w Gdańsku. A tu takie widoki z okolic domowych.
    Piękna jest nasza okolica…

    Odpowiedz
  2. Anna Maria P.

    Nie moge sie dosc nagapic na ten urzekajacy spektakl. Cos przecudnego, chyba nawet ladniejsze od wszystkich nastrojowych zachodow.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.