Archiwa kategorii: Kamper Żółwik

Żółwikowa opowieść

Żółwik urodził się 1995 roku. W przypadku psów rok życia równy jest siedmiu latom ludzkim, rok żółwika równoważny jest trzem. Można więc powiedzieć, że żółwik jest w wieku średnim, najpiękniejszym wieku mężczyzny, gdy kłos doświadczenia ciężki ale łodyga mocna, oj mocna ;-)

Żółwik jest z pochodzenia Niemcem, ale większość życia spędził w Polsce. Pierwsze lata zeszły mu na pracy w niemieckiej służbie zdrowia. Woził chorych pomiędzy dwoma szpitalami. Pracy nie miał wiele, czasem jeden, czasem dwa kursy dziennie. Wieczorami przed zaśnięciem marzył o karierze w policji, wojsku, albo chociażby w handlu. Z drugiej strony nie miał powodów do narzekania, wielu z jego braci, mimo młodego wieku, z powodu katorżniczej pracy przeniosło się na tamten świat, lub (tego obawiał się najbardziej) zostało wywiezionych na wschód.

Czytaj dalej

Miejsca bezludne

Planując eksplorację pałaców dawnych Prus Zachodnich, pomyślałem, że noc spędzę na plaży. No może prawie na plaży, bo wtargnięcie żółwiem w złote bałtyckie piaski skończyłoby się, jak to mówią łofrołdowcy – wtopą. Żółwik osiadł by tam po wsze czasy niczym pordzewiały wyrzucony na brzeg wrak statku.

Czytaj dalej

O zespoleniu

Kierowcy nowych aut nie znają tego tak intymnego uczucia zespolenia człowieka z maszyną, jakie dane jest posiadaczom starszych maszyn. Odseparowani dziesiątkami czujników, lampek, sterowników, komputerów, nie wiedzą co w silniku czy zawieszeniu piszczy. Wygłuszenia skutecznie tłumią motor, klimatyzacja nie dopuszcza spalenizny. Kiedy zapala się ostrzegawcza lampa jest już przeważnie za późno.

Czytaj dalej

Żółwik, Krzyżak, Hołowczyc, pies z kiwającą głową i ja – cz.4

– Czy ktoś mógłby przegonić do jasnej cholery te muchy? – odezwał się z szoferki pies kiwający głową – cały już jestem obsrany.
– To ty mówisz?? – zdumiałem się wielce.
– On mówi! – wykrzyknął ze swojego pudełka równie zdumiony Hołek.
– A mówię, mówię, ale się nie odzywałem, bo o czym tu gadać, jak co chwilę muszę na tych waszych polskich drogach machać tą moją biedną głową.

Czytaj dalej

Żółwik, Krzyżak, Hołowczyc, pies z kiwającą głową i ja – cz.3

Postanowiłem trzymać się głównych dróg, gdzie mogłem liczyć (taką miałem nadzieję) na pomoc braci ciężarowej. Fraglesowóz piszczący na południe skierowałem. Hołek dostał zadanie poprowadzić nas łukiem przez południowe Mazury do domu.
– Moja noga nigdy więcej tu nie postanie! – pomyślałem mijając tablicę z napisem koniec Gołdapi.

Czytaj dalej

Żółwik, Krzyżak, Hołowczyc, pies z kiwającą głową i ja – cz.2

Hołek pomógł trafić na położone nad jeziorem pole namiotowe w Gołdapi.
– Może być? – spytałem towarzystwo, tzn. zbolałego żółwia, psa kiwającego głową, Hołka i to skrzypiące germańskie nasienie. Pies kiwający głową pokiwał głową. Hołek nie odpowiedział nic bo już pożegnał się (Jesteś u celu, prowadził cię Krzysztof Hołowczyc, pozdrawiam) i poszedł spać w swoim pudełku. Krzyżak wypiszczał coś po niemiecku co zabrzmiało jak „lek miś am Arsz!”. Może ktoś wie co to znaczy?

Czytaj dalej

Żółwik, Krzyżak, Hołowczyc, pies z kiwającą głową i ja

Pierwsza zaczęła się drzeć lampka oliwna. Prawdę powiedziawszy odzywała się (gdy się zapala to odzywa się brzęczyk) już parę dni przed wyjazdem. Mechanik przy okazji zmiany oleju, zmienił czujnik. Bez powodzenia. Gdy przyjechałem z reklamacją, wzruszył ramionami i powiedział, że to pewnie elektryka. Coś widać nie styka. On nie da rady, bo prądu się boi.

Czytaj dalej