Panie wybacz mi albowiem strasznie zgrzeszyłem. Kanibalizmem!
Nie, nie poćwiartowałem żony i nie pożarłem jej. Opuściła mnie rano, udając się w kierunku wielkiego miasta nad zatoką zimnego morza. Koło południa zlustrowałem lodówkę i z przerażaniem stwierdziłem, że grozi mi głód.
Czytaj dalej