Archiwa kategorii: Przemyślenia przy kawie

Płaczą drzewa w moim ogrodzie

0
Dotknąłem palcem żywicznej łzy. Była gęsta, kleista i intensywnie pachnąca. Roztarłem kroplę w palcach i powąchałem. Lubię ten zapach, to zapach lasu iglastego, świerkowego bądź sosnowego. Zapach mocny, intensywny, z lekka drażniący. Podobnie pachnie rozgrzane leśne poszycie w upalny dzień lata.

Gdyby pochować łzy drzewa w ziemi, to za tysiące lat przemienią się w bryłki o kolorze miodu. Drzewa już dawno nie będzie, a jego bursztynowe łzy pozostaną. A gdy spragniony owad pomyli żywiczną kroplę z rosą, to stanie się ona dlań grobowcem, kapsułą czasu, która przeniesie go w przyszłość.

Czytaj dalej

Morze, muszle, patyczki i ja

0

I oto stałem tam, ja mieszkaniec nadmorskiego miasta, który latem odwiedza plażę, tylko wtedy kiedy musi np. z gośćmi. Jeszcze parę dni temu obsiądnięta (Boże, jak to odmienić? Edytor wężykiem podkreśla) przez szarańczę z głębi kraju plaża, była po odległy horyzont pusta.

Przypięte na nieboskłonie słońce, już nie tak wysoko jak miesiąc temu, rzucało twarde światło w którym czuć już surowość zimy. Niebo już nie tak białe i przepalone jak w lipcu, lecz zbłękitniałe, podrapane silnikami stalowych ptaków. Za parę dni zapełni się zrodzonymi na północy, napęczniałymi od wody niczym gąbki chmurami.

Czytaj dalej

Matrix

0

Pamiętam taki czas, nie tak dawno temu – liczę szybko w głowie – dwadzieścia, trzydzieści lat temu, kiedy komputer (o ile już ktoś go miał) służył do pracy, ewentualnie grania w prymitywne gry. Nie było fejsbuka, nie było e-maili, nie było stron www, bo nie było Internetu. Telewizor włączało się przeważnie aby obejrzeć konkretną pozycję, film, program publicystyczny, teleekspress, panoramę albo wiadomości.

Czytaj dalej

Cisza

0

Od dłuższego czasu zastanawiam się co się ze mną stało, że zaprzestałem pisania tego bloga? To był proces powolny, pisałem coraz mniej i mniej, w zeszłym roku prawie nic. W tym roku, na wiosnę próbowałem poderwać się, wyrwać z blogowego marazmu, napisałem parę notek i znowu zapadłem w letarg.

Zastanawiam się czy to nie jest oznaka czegoś w co wszyscy wpadliśmy?

Czytaj dalej

Toczy mnie choroba

Zauważyłem jakiś czas temu, że toczy mnie dziwna choroba. Jak się tak nad tym głębiej zastanowię, to minęło już ponad dziesięć lat odkąd pojawiły się pierwsze objawy. Choroba ta, mimo że nieuleczalna, sprawia, iż czuje się z dnia na dzień coraz szczęśliwszy, lżejszy (duchowo, bo z wagą ciała to hmm… ten tego teges…. ) i wolniejszy.

Czytaj dalej

„Co zrobić jeśli z kanalizy wypływają gówna?”

Tytuł dałem specjalnie w cudzysłowie, bo to cytat jest. Takie oto zapytanie wpisał anonimowy Internauta, zaś uczynny wujek Gugiel skierował go do (prawie) największego specjalisty od kanalizacji, ze szczególnym uwzględnieniem szamb ekologicznych, czyli mnie.

Inne pytania jakie się trafiają to: szambo eko, bakterie w zwykłym szambie, drenaż do szamba, jak działa szambo ekologiczne, szamba ekologiczne czyszczenie (w tym jestem szczególnie dobry!) i wiele, wiele innych. A wszystko dzięki temu, że od lat bez mała osiemnastu jestem posiadaczem ekologicznego szamba, które miało być bezawaryjne, bezobsługowe, hiper super duper kuper ;-)

Czytaj dalej

Boże miłosierny jak ja nienawidzę zimy

photo

Patrze na ten marny widok z oknem i bierze mnie obrzydzenie. Szara szmata nieba styka się z szarą kołdrą pokrywającą ziemię. Miejscami wystają z niej bezlistne chabazie, dachy domów, auta. Pomyśleć, że w Costa del Sol jutro piękne słońce i prawie 15 stopni. Co ja tu jeszcze robię?

Wskoczyć do żółwika, okraść jakiś bankomat po drodze, i pognać na południe, w stronę słońca i wiosny. Ponad trzy tysiące kilometrów, cztery dni drogi, ale z każdym dniem coraz cieplej i więcej słońca. Oby tylko żółwik śpiący od trzech miesięcy pod zimową kołderką odpalił.

Czytaj dalej

Przerywając milczenie

Rok 2012 był dla mnie rokiem milczenia na blogu. Moje pisanie zamierało już od jakiegoś czasu, aż zamarło na amen na wiosnę. Gdy znajomi pytali mnie co się stało, odpowiadałem – to przez Tuska ;-)

I dodawałem – mam strasznie dużo pracy, bo kryzys, bo trzeba za coś żyć, itp. itd. W dużej mierze to prawda, nie ukrywam, ale były też inne powody.

Na pewno wypalenie. Po paru latach dość intensywnego blogowania musiało nastąpić zmęczenie materiału. Zaczynałem pisać w 2005 roku, zaś szczyt osiągnąłem za rządów PiS-u, kiedy bywały dni, że nawet trzy notki dziennie sprokurowałem, a do tego, pozwolę sobie na małą nieskromność, moje dość znane w sieci fotomontaże. Za które, nomen omen, jak zmieni się władza, a zmieni niechybnie, pójdę siedzieć albo budować autostrady. No chyba, że zdążę w porę uciec za granicę moim kamperem żółwikiem.

Czytaj dalej

1991

0

Parę dni temu jedna ze moich fejsbukowych znajomych zamieściła u siebie powyższą grafikę. Jako, że kolekcjonuje moje stare kalendarze, pomyślałem, że to niezły pomysł. Czym prędzej wyciągnąłem z szafki egzemplarze z 2002 i 1991 roku.

Czytaj dalej