Archiwa kategorii: satyrki

Kanibalizm

Panie wybacz mi albowiem strasznie zgrzeszyłem. Kanibalizmem!

Nie, nie poćwiartowałem żony i nie pożarłem jej. Opuściła mnie rano, udając się w kierunku wielkiego miasta nad zatoką zimnego morza. Koło południa zlustrowałem lodówkę i z przerażaniem stwierdziłem, że grozi mi głód.

Czytaj dalej

Smutne wesołe miasteczko

Wesołe miasteczko przybyło w czwartkowy poranek. W warkocie traktorów, w chmurze drażniących nozdrza spalin, nadciągnęło z południa, i rozsiadło się na wielkim, specjalnie na tą okazję skoszonym trawniku, przy czteropiętrowych domach z betonu, u wylotu drogi na Pieniężno.

Czytaj dalej

Inwazja śmierci z Plutona

Zrobili błąd wysyłając sondę, to ona naprowadziła nas na nich. Pierwotnie chcieliśmy tylko naprawić nasze statki, uzupełnić paliwo i odlecieć w stronę SDK58291, gdzie miało nastąpić zgrupowanie piątej Armii Cesarskiej. Po bitwie z wojskami rebeliantów, w układzie ZXASS234 byliśmy strasznie osłabieni.

Czytaj dalej

El sexo salvaje (dziki seks)

amorAmor

Romeów było dwóch – biały, mały i nieśmiały, oraz gibki i śniady, meksykańskiej urody maczo z czarną bródką a la Mefisto. Nieśmiały wodził tęsknymi oczami za Julią, ale bał się zbliżyć, czekał być może na to co uczyni maczo. Ten zaś nie zamierzał tracić czasu. W powietrzu wisiała nieznośnie drażniąca nozdrza woń samicy – obietnica dzikiego seksu.

Czytaj dalej