– No – powiedział Zabawa – ubierać się, panowie. Jedziemy pod granicę. Postrzelamy, postraszymy liberalne psy
Poczęli się golić i ubierać starannie i bez pośpiechu, wydzierając sobie z rąk szczerbate lusterko. Zabawa włożył czarny mundur. Warszawiak – granatowy. Wyraźnie wytarty na rękawach a jego posępny łeb zdobiła kremowa, jasna cyklistówka. Orsaczek włożył skórzany płaszcz, bryczesy i buty z długimi cholewami, które czyścił już od świtu, plując co chwila na szmatkę.
– Wyglądasz jak stróż w Boże Ciało – powiedział Zabawa przyjrzawszy się Warszawiakowi. Warszawiak popatrzył na niego.
– A ty – rzekł – jakbyś się przed chwilą zerwał z katafalku.
– A ja? – odezwał się Orsaczek.
Odwrócili się i popatrzyli na niego.
– Ty – rzekł Warszawiak – jak zwykle, dziecino.
– Dobra, koniec gadania, zbierać się – rzucił Zabawa – długa droga przed nami.
Na dworze było zimno. Bardzo zimno. Z żalem opuszczali zaciszny barak. Późno listopadowy deszcz siekł w oczy. Skuleni biegli w stronę ciężarówki.
– Orsaczek za kierownicę – Zabawa klepnął go po plecach – Warszawiak na pakę, karabin pod ręką.
– dlaczego znowu ja?
– Młody jesteś, masz dobre oczy. Jedziemy bez świateł. Podobno dzisiaj polują.
Miał na myśli grasujące F16, które Polska kupiła w 2006. Tamtych, im zostały leciwe Migi.
Wiekowy Star odpalił z trudem. Tutaj, nad granicą, nie było lepszych. Ruszyli w ciemność. 15 kilometrów do granicy na Wiśle. Po zachodniej stronie zaczynała się ta druga Polska. Liberalna. Od wojny domowej w 2008 roku, mało kto wiedział, co tam się dzieje. W radiu mówili, że bieda, wyzysk, krwiożerczy liberalizm. Ludzie na ulicach umierali. Radia i telewizję stamtąd zagłuszano, a Internetu już nie było.
Zabawa, Warszawiak i Orsaczek pilnowali granicy. Teoretycznie była to milicja ochotnicza. W praktyce służyli w niej głównie skazani, którzy dostali propozycję nie do odrzucenia: wolność tu nad granicą albo obóz. Wybierali to pierwsze. Życie było w miarę znośne. Mieli dolę od przemytników. Wódkę, papierosy, konserwy. Można było sprzedać, wspomóc rodzinę w mieście. Przełożeni, nie bezinteresownie, przymykali oko.
Dotarli na miejsce. Z ulgą skakali na ziemię. Dziurawa, zaniedbana droga dała się wszystkim we znaki. Zimny deszcz siekł coraz mocniej.
– Warszawiak pierwszy – powiedział Zabawa i zapalił papierosa – Orsaczek pilnuje tyłu i nie gadać do cholery przez radio.
Weszli cicho w las. W dali widać było roziskrzoną księżycem Wisłę. Granica. Podobno z tamtej strony mało kto pilnował. Jako członek Nato i UE, mieli elektroniczną barierę. Niedostępny amerykański wynalazek. Niestety po tej stronie role tą musieli odgrywać ludzie. Tacy jak oni.
cdn ? w komentarzach propozycje dalszych zdarzeń ;-)
podobnie maja w moldawii – w tym tygodniu przejezdzalem przez przydniestrowie – ostatnie miejsce w ktorym mozna zobaczyc sierp i mlot na czapkach pogranicznikow ;[
(polecam poczytac o tamtej wojnie domowej)
hmm… warto by sprawdzic jak jest rozmieszczony geopolitycznie elektorat pisu :P
no i czekam na rozwoj wypadkow
Jako mieszkaniec Warmii, stanowczo prostestuję przeciwko wyznaczeniu granicy na Wiśle! Ściana wschodnia ścianie wschodniej nierówna (zresztą tutaj znacznie bliżej pod wieloma względami do Gdańska, aniżeli do Warszawy, czy też Białegostoku).