– Szef taki dzisiaj rozpromieniony i nuci – w drzwiach pokoju pojawia się przystojna (inaczej) twarz Edgara.
– Tak Edgarku – Jarek nuci nadzwyczaj melodyjnie – “what the wonderful world….” – czuje się taki szczęśliwy
– To ten wiec, prawda Szefie?
– Tak, chłopcze, jak za dawnych dobrych lat… ech…. Tyle cudownych ludzi tam było. Górnicy i kaszubi. Dzieci z kwiatami. Och ślicznie krzyczeli a w oczach mieli takie zaufanie. Pamiętasz chłopcze pierwszomajowe pochody?
– Tak Szefie! Moja drużyna szła i radośnie śpiewała a Panowie z trybuny do nas machali. No i mleko w tubkach było. Jacek miał wspaniały pomysł
– O tak, tak, naładowałem akumulatorki, lepiej niż na urlopie w Bułgarii
– Szkoda tylko, że tyle kasy nas to kosztowało…. – mruczy pod nosem Edgar
– Co tam mówisz chłopcze?
– E nic Szefie. przynieść kotka?
– Ach przynieś! Wiesz co, Edgarku? Taki jestem dziś szczęśliwy, że ja ci nawet tamtego kota wybaczę!
– Naprawdę Szefie? Dziękuje, dziękuje – Edgar pada do nóg Jarka
– No wstań, wstań, nie trzeba. Gdzie Jacuś?
– Z Antkiem siedzą i planują co w kolejnych dniach puścić z tego raportu do mediów.
– Dobrze, bardzo dobrze!
– Ale Szef sam mówił, jeszcze przedwczoraj, że ten raport można sobie o kant dupy potłuc?
– Głuptasku, nie ważne co w nim jest. Ważne, że wisi nad nimi jak ten no…. jak mu tam…miecz Damo…. Damo….
– Miecz Demoklesa, Szefie
– Właśnie mówię Demoklesa. Niech myślą , że coś tam jest a my go utajnimy i pościemniamy jakiś czas.
– Szef to ma głowę!
– Wężykiem Edgarku, wężykiem.
Parę tysięcy kilometrów na wschód. Kreml, gabinet prezydenta.
– Nu szto, Władymir ?
– Panie Prezydencie, Polaki wywalili większość oficyjerów z ich kontrwywiadu
– Nie może być! A to dlaczego?
– Chłopaki wywiedzieli się, że kiedyś ten ich wiceminister, zabyłem nazwiska, taki nawiedzony, na przesłuchaniu w WSI był i podobno nieźle mu mordę obili. Jak go wypuszczali, to na pół ulicy wrzeszczał, że on tu jeszcze wróci i rozwali ten burdel w drobny mak.
– Nu honornyj a że mordu obili, to cóż, czasem inaczej się nie da.
– Wywalił tych najlepszych z którymi nasi nie mogli sobie dać rady. Zaciekłe sobaki. Taka wdzięczność za to co my ich nauczyli.
– To kto tam został?
– A same żółtodzioby bez doświadczenia.
– Władymir, nie musze ci mówić co robić?
– Tak jest Panie Prezydencie, nasi już zintensyfikowali działania.
– Ot Polaki, durne Polaki….
Nam nie trzeba wrogow. My sie sami zjemy… ;))
Niezłe :) A nawet powiedziałbym, że genialne podsumowanie togo, co się stało.
Pozdrawiam
Po zmianie designu najbardziej podobają mi się obrazki z Antonem. Cudne po prostu. Rozświetlają mi rzeczywistość za oknami.
bardzo fajne ;)
Brak słów… Duraki, duraki… Antek wylał dziecko z kąpielą… Ale Ci co zdolniejsi zaraz sie zahaczą gdzieś, gdzie się mogą przydać – w tym nasze szczęscie, że po pracy w takich słuzbach niebardzo mozna wyjechać do pracy w zawodzie za granicę…
Uważaj fragles… skończysz jak Marcin Wolski… w reżymowym radiu…
Azrael
a amerykanie odetchnęli z ulgą,że sprzedali nam tylko stare technologiczne F-16, a nie np. F-118 bo z tym oszołomem na czele kontrwywiadu nie ma pewności kto swój,a kto wróg ;)
My name is Macierewicz Antek Macierewicz…..
zanim zostałem superszpiegiem … strugałem wiatraki na łące pod wierzbą pasąc krowy…
ZOMO?
fraglesi – wy nawierno w GRU razzwiedku izuczali!
Ja wsio znaju i wsie bukwy biez aszibki nazywaju…
Mam propozycję – zbierz te pocieszne dialogi „Tak jest Panie Premierze…”, cobyśmu sobie mogli cały zbiorek od rzau zrobić!
Pozdrowienia i powodzenia
ERRATA:
cobyśmy sobie mogli cały zbiorek od razu zrobić
pardą
Ot Polaki, durne Polaki…
i teraz nam Ruski palcem grożą, (oj wy, wy!), że w nas rakietami celować będą, jak sobie tarcze postawimy – antyrakietową ;-)