Bodajże w 1984 roku, Mama zdecydowała o zakupie commodore 64. To była maszyna. Olbrzymia, 64 kb pamięć. Zegar o częstotliwości 1 Mhz. Wypasiona grafika i dźwięk. Ci od ZX spectrum mogli się schować.
Wpadłem jak śliwka w kompot. Zostałem informatykiem technokratą, a nie artystą architektem. Z dawnych zamiłowań plastycznych pozostał mi jedynie pociąg do fotografii.
Mój commodore miał grubą dokumentację, niestety po angielsku. Niczym średniowieczny mnich, tłumaczyłem ją słowo po słowie. Dość szybko opanowałem basic i zacząłem się wgryzać w język maszynowy. Musiałem mieć dużo samozaparcia bowiem, mieszkając w Afryce, nie miałem dostępu do żadnych innych książek. Próbowałem wypytywać znajomego rodziców, który na pobliskim uniwersytecie wykładał informatykę, ale ten niestety nie traktował mnie poważnie.
Koniec końców opanowałem moją maszynę. Stałem się guru. Pamiętam jak pewnego razu zaprosili mnie rodzice kolegi ze szkoły francuskiej, abym im pomógł zrozumieć pewne zagadnienia związane z programowaniem w Basicu. Ich półki uginały się od książek typu “Basic dla opornych”. Szok.
Minęło ponad dwadzieścia lat. Moja komórka ma znacznie większą moc niż komodorek. Komputer na którym piszę te słowa, ma ponad 1GB pamięci i zegar 2,2 Ghz. Komputer mego syna jest jeszcze bardziej wypasiony.
Co będzie za 25 lat?
Jaki był wasz pierwszy komputer?
—
O matko! Gdzieś tak na przełomie 93/94 roku mama przytaszczyła do domu Atari (jakaś firma czy coś pozbywała się przestarzałego sprzętu i zamiast niszczyć rozdawała pracownikom i ich znajomym, dawne czasy). Pojęcia nie mam ile miał pamięci, ani jaki zegar. Chodził na DOSie, wył jak stary odkurzacz i absolutnie nic nie dało się na draniu zrobić, oprócz jednej rzeczy – gry w szachy. Do dziś zachowuję tego rzęcha we wdzięcznej pamięci, bo bez niego nie nauczyłabym się nigdy grac w tą grę. Potem był pecet w 2001, którego dostałam w pracy, a 4 lata temu kupiłam kompa do domu. Do dziś ten komputer służy mi do pracy i zrobiła się z niego dzięki ciągłym modernizacjom całkiem potężna maszyna. Służy mi do pracy z grafiką.
Tez Commodore 64, ale druga edycja, ta plaska a nie mydelniczka.
tez Comodoras 64 – ale ten nowszy…potem go tak korzystnie opchnelam, ze kupilam uzywanego i386, a jak sie okazalo ze 386 jest to bani to szybciutko byla wymiana na i486 a potem kolejne Intele..a teraz jeden intel celeron i jeden amd
zaczynalem na 386pozniej 486 obecnie hp najnowszej generacji.
Lidia 2 – xt „produkcji” Computer Studio Kajkowski – w której to firmie zaczynałem karierę w informatyce. Zielony monitor Neptuna… karta Hercules.
W poniedziałek pewnego listopadowego dnia 1986 roku zobaczyłem komuter po raz pierwszy w życiu na oczy…a w tydzień później pojechałem prowadzić zajęcia z MS DOS dla 12 osób w Polmos Kraków… jako wykładowca… no, to nyły czasy…
Ja tez zaczynalem od C64. Mialem moze 5,6 lat wiec o programowaniu w Basicu nie mialem zielonego pojecia ani mnie ono zreszta szczegolnie nie interesowalo. Pamietam do dzis „dziwne szlaczki” na ekranie w czasie wczytywania gry i charakterystyczne „klikniecia” podczas wychylania joysticka. Swietna maszynka, mialem gry i na kasetach i na kartridzach.
8-bitowy Atari 65XE (różniąca się kształtem i kolorem obudowy odmiana 800XL) z magnetofonem w roli zbliżonej do dyskietki. To była maszyna dostarczająca wrażeń moc.
Moim pierwszym osobistym kompem był Psion 3a. :)
Liceum, połowa lat osiemdziesiętych, u mnie w klasie „modne” było zx spectrum. Niektórzy uczyli się basica, wszystkich w tym i mnie wciągnęły gry.
Na wakacje matuli udało sie pożyczyć spectrumnę a ja przez dwa miesiące lata prawie nie wychodziłem z pokoju. Wreszcie po którymś tam resecie poprzez wyjęcie wtyczki z gniazdka po kolejnym zawieszeniu się, komputer szlag trafił. Nawet mama nie miała problemów w pracy przy oddawaniu, bo te urządzenia tak właśnie lubiły się psuć.
Potem zdałem na studia i wtedy dorobiłem się własnego komputera: Timexa (klon spectrum), zamieniłem się na niego z młodszym kuzynem za motorynkę.
Wtedy zastanawialiśmy się czy te gry nam się kiedyś znudzą, czy spoważniejemy i jakie inne „poważne” będzie kiedyś zastosowanie tych komputerów.
Do dziś Timex, dżojstik i kilkadziesiąt kaset leży w szufladzie i jakby znaleźć odpowiedniego kaseciaka to można by zagrać w te stare dobre gierki ;-)
A z gier wyleczyłem się zupełnie, na obecnym komputerze mam tylko jeden wyścig samochodowy, tyle że kierownicę pożyczyłem na święta dzieciakowi znajomych.
Atari 65XE z magnetofonem. Miałem coś około 10 lat. Prezent na gwiazdkę od „Mikołaja” :) Służył długo po przez ponad 6 lat. Potem nagle brat cioteczny dostał od rodziców 285 XE. To był szok. Odwiedzałem go tak często jak tylko sie dało. Razem uczyliśmy sie obsługi tej maszynki. Pamiętam Prince of Persia, Blues Brothers, Titus the Fox, Zool, serie Commander Keen lub Test Drive, Warlords, Xwinga, North and South, czy Centuriona. Pamiętam szok jakim było ukazanie się formatu MP3, czy przejście z DOSa i Windows 3.1 na Windows95. Musiałem czekać ponad 2 lata zanim dostałem własnego blaszaka. W miedzy czasie okupowałem szkolne sale komputerowe. A potem nagle, po skończeniu I klasy LO z wyróżnieniem w domu pojawił sie 486DL. Potem było już z górki. Ciągle modyfikacje i topienie każdego oszczędzonego grosza w ukochany sprzęcik. A teraz … no cóż, mieszkam w Szkocji, zarabiam nieźle, w domu są właśnie trzy maszyny, właściwie tyle ilu lokatorów. Bez neta nie da sie funkcjonować. I jak można było sie spodziewać z zawodu jestem Informatykiem :)
Co przyniesie przyszłość, nie wiem. Ale na pewno nie da sie tego trafnie przewidzieć. Wiem jedno, trzeba zbierać na to już pieniądze :)
Zapomniałem dodać ze na 27 urodziny brat kupił mi w prezencie Atari 65xe z magnetofonem, joystikiem i paroma kastetami. Jak znajdę trochę czasu to postaram sie to wszytko złożyć do kupy i uruchomić coś z tych starych gier.
Ja bawiłem się również Comodorkiem i ZX Spectrum. Potem (około 95) rodzice kupili siostrze komputer z prawdziwego zdarzenia. Pentium 200MHz, 32MB RAM i 3.2GB HDD. To była maszyna :D
Mój pierwszy komputer to niemiecka Amiga 600 przywieziona przez tatę z Niemiec :D
Działała z telewizorem, który został zainstalowany w moim pokoju… To była niesamowita nowość! Pamiętam, że działały na nim tylko 4 programy: Pacman, słownik polsko-angielski, program ortograficzny OrtoTris [czy jakoś tak] i gra, w której najbardziej bałem się planszy podczas zakończenia, na której widniała ogromna postać czegoś podobnego do statuy wolności tylko że z twarzą kościotrupa (wszystko w odcieniach pomarańczowym i do tego taka dziwna muzyka… Wtedy amiga lubiła się zawieszać i musiałem tej muzyki słuchać do czasu, aż się odwiesi :( ). Chodziło się taką drużyną po lesie i coś zbierało. Chętnie bym się dowiedział, co to była za gra. Jeżeli ktoś kojarzy nazwę lub chociaż jej część, proszę o kontakt. Tzn. piszcie w komentarzach poniżej :D
Ja nie mogę! Jakie to były dziwne czasy, bez żadnych problemów. Nie to co teraz. Chciałbym znowu być taki jak kiedyś i wrócić do takiego życia.
Chyba w 1987 roku rodzice postanowili wybrac sie ze mna do Peweksu i kupilismy Atari 65XE. Przy czym nie z magnetofonem, jak wiekszosc moich kolegow, ale od razu ze stacja dyskow, California Access 2001. Pamietam to do dzis, bo podobala mi sie, ze jest w tym samym kolorze co komputer. Jedyny znajomy ze stacja dyskow mial inny model LDW costam, ktora byla czarna.
Potem bylo kupowanie dyskietek 5’25”, jednostronnych BASF, przez wycinanie dziurek przerabianie ich na dwustronne, ku(o)piowanie gierek i programikow na gieldach. W lokalnym sklepie meblowym(!) nalezacym do sieci WPHW zaczeto sprzedawac w 1989 roku programy sciagane z zachodu – firmy Electronic Arts. Kupilem ze dwie gry, edytor tekstu i prosta baze danych. Ladne, w opakowaniach… W tej bazie danych, a wlasciwie rodzaju kartoteki, moj ojciec pozniej w Afryce wpisywal sobie dane kontenerow, ktore nadzorowal.
Potem w 1993r. pojawila sie Amiga CDTV. Pierwsza gre na nia (SimCity na CD) kupilem sobie jeszcze zanim mialem ten komputer – tak bylem pewien, ze wlasnie tego chce. W miedzyczasie mialem jakies doswiadczenia z pecetami, ale mnie nie pociagaly. Dopiero na studiach, po roku ’94, jak odkrylem siec i rodzacego sie w Polsce irca, a takze pierwsze strony www (ktos jeszcze pamieta przegladarke Mosaic?), stwierdzilem ze warto sobie kupic blaszaka. Pierwszego na kredyt, splacalem go jeszcze po roku, podczas gdy w srodku byla juz inna plyta i inny procesor…
Ale sie rozpisalem :)
Atari 130XE+magnetofon. Z giełdy na Grzybowskiej w W-wie. Do tej pory w 100% na chodzie, w szafie
mój pierwszy to też Comodore, ale VC20 poprzednik 64 i to jeszcze bez oryginalnego magnetofonu tylko korzystać trzeba było z kasetowego (nazwy już nie pomnę) z dodatkowę tajemniczą skrzynką z przełącznikami które umożliwiały wgrywanie gier
… dodam jeszcze ze na Comodorasu 2 gry wzbudzily taka moja „milosc”, ze nawet po latach wspominam je z lezka w oku – Bulderdash (to z chlopkiem zbierajacym diamenciki) i ten samolocik, co to lecial od dolu monitora ku gorze i strzeeelal ile sie dalo…
… potem tylko Max Payne 2 tak mnie poruszyl, ze o malo nie spoznilam sie z oddaniem na czas pracy magisterskiej…(na spotkania z promotorka przychodzilam niewyspana, twierdzac ze pisze po nocach ;)
…a teraz nie grywam – mam tylko dla odstresowania zainstalowane mohrhuhny, to sobie od czasu do czasu postrzelam…
…irca przezylam bez wstrzasu – ale moja siostre wcielo zupelnie – chyba miesiac, albo poltora siedzienia po nocach – dopoki mama nie dostala gigantycznego rachunku…
atari65xe . pamietam ze wymiatalem w assemblerze. ale juz nie pamietam jak i co umialem :/
Pierwsze komputery , ktorymi zajmowal sie moj tata i zabieral mnie ze soba do PAN , nazywaly sie Odra i Ural , zajmowaly caly pokoj , jestem corka programisty i nic nie przebije tych szacownych maszyn , no , ale do domu zabrac sie tego nie dalo , tylko na miejscu sliczne wydruki dziurkowane , do tego karty perforowane , zeby wprowadzic dane , fascynujacy swiat lat 50 – tych i 60 – tych , pozdrawiam :)
ATARI 800XL + magnetofon + jedna jedyna gra Space Invaders ;-). Potem wprawki z Basica przepisywane z Bajtka, potem angielska ksiazka do Basica z podstawami programowania Spritów ;-) wygrzebana w jakimś antykwariacie. Potem stacja dyskietek California Access – coz to bylo za cudo. W efekcie podczas zakupu pierwszego PC AT286 stwierdziłem rezolutnie ze skoro ma dwie stacje dyskietek (1,2MB i 360KB 5,25″) to dysk twardy to jakaś fanaberia ;-). Potem już po kolei cała historia procesorów Intel bez pominięć ;-).
Do IT zassały mnie jednak pierwsze szkolne sieci
Teraz szkoda gadać – piekarnik ma większą moc obliczeniową od rzeczonego Atari ;-)
pozdrawiam wszystkich trwale zassanych do IT w latach 80 tych.
p.s.
Z perspektywy patrząc to bardziej na starcie cieszyłem sie z kolorowego TV Sanyo kupionego wraz z atarynka w 1986 roku niz z samej Atarynki. Po czarno białym lampowym TV Granit chyba z końca lat 60tych to było nie byle co ;-).
1982 rok VIC 20. Z dodatkowym modulem pamieci. Oryginal mial 4 z groszem kb. Programowalem wtedy w assemblerze a ten kosztowal dodatkowo wiec napisalem prosty kompilator assemblera w basic’u.
Atari 130 XE + rozpruty magnetofon Kacprzak – rozpruty po to, żeby śrubokręcikiem od maszyny do szycia regulować głowicę – na słuch :)
a na Atarusku Basic na zmianę z RiverRaidem i International Karatr- GO TO 110 kontra K.O…. ech to były czasy… później Pentium pierwszy
Moj pierwszy komp to 286 – z niesamowutym jak na tamte czasy zegarem 16 MHz, HDD chyba 40 MB a pamieci ile mial to nie kojarze :)
Rok był chyba 1991, i pamietam jak pocinałem w prince of persia, jakas formule 1, sokobana, test drive i marzyłem o kolorowym monitorze :)
połowa lat 80. ATARI 800XL :-)
I do rana Moon Patrol albo Bruce Lee :-)………
A ja: Atari 800XL z magnetofonem, później ze stacją dysków kupioną w Singapurze. Było to ok. 1985 roku, już nie pamiętam. I najlepsza moim zdaniem gra MULE :)
Potem kolejne Atari do 1040 STEF (czy jakoś) włącznie.
Potem zauroczenie Makiem Plus i w związku z tym macintoshe do dzisiaj. Nigdy nie miałem PC jakoś (oprócz w pracy)…
Pierwszy byl c-64… milosc na ktora poswiecilem spory kawalek zycia.Najpierw oczywiscie byly gry, potem czysta ciekawosc jak takie gierki sie robi.. i tak zaczela sie przygoda z assemblerem i Scena c-64.
Kilka milo spedzonych lat,pare odjazdowych COPPY (dobrze napisalem? moge juz nie pamietac), mega swap i wkurzone panie na poczcie za „czity na stampach” czy dreszczyk emocji przy laczeniu sie na wlasnej produkcji modemach z bbs’ami.
Pozniej przewinely sie Amigi,Maki oraz produkty Intela, na ktorych pracuje do dzis, choc nie ukrywam ze coraz czesciej mysle o powrocie na maka.
Mój pierwszy: :)
1987 kupiony w Pewexie Atari 65XE + magnetofon. Podłączałem to do czarnobiałego TV Ametyst, z lat 70-tych :))
Koleżanki i koledzy juz pisali więc nie będę się powtarzał jak to „na słuch” śrubokręcikiem ustawiało się głowicę w magnetofonie. Największa wada Atari to własnie to długie wczytywanie którego ton potrafię jeszcze dziś „zamruczeć”
Ulubione gry: Boulder Dash i River Ride
A jeszcze przed pierwszym kompem (za to po kursach w Bajtku), na kartce napisałem mój program w Basicu, na wyznaczanie największego wspólnego dzielnika dwóch liczb i satysfakcję gdy wklepany do maszyny – odpalił.
A dziś:
mój 4-letni syn był w sklepie samoobsługowym. Uciął sobie małą konwersacje z ekspedientką przy kasie: A co to? – skaner. -A to? drukarka fiskalna. -A to? -Komputer. Masz pewnie w domu komputer? – spytała sprzedawczyni. -Nie. Tata ma, mama ma, a ja jeszcze swojego nie mam
Ile to juz lat. Atar, nastepnie 286. Od 386 do obecnegp P4-3GHz. skladam sobie sam. Co ciekawe, nawet pracuja.
W Polsce było stosunkowo dużo Atarowców – takich jak ja – bo Pewex sprzedawał 800XL i potem 65XE taniej niż C64. Pamiętam te niekończące się dysputy, który komputer jest lepszy…
Na pewno na C64 była lepiej rozwinięta demoscena i więcej gierek, ale ja siłą rzeczy mam duży sentyment do mojego 65XE. I do dziś pamiętam, że miałem 198000 punktów w Zybex! W River Raid mój rekord wynosił coś koło 149000 (już miałem dostać bonus life gdy rozpieprzyłem się o most… te chwile w życiu pamięta się do śmierci…).
Widziałem jakieś dwa lata temu na ulicy kolesia w samochodzie z rejestracją S1 ZYBEX. Kult!
To ja jeszcze dopiszę, że również namiętnie grałem w łatwiutki, ale może dzięki temu fajny River Raid. Który to był ’86? Choć moją ulubioną grą był wspomniany łowca diamentów- Boulder Dash ;-)
Hej
No wiesz Fraglesi, ja zaczynalem od ZX Spectrum i do dzisiaj mile go wspominam, zreszta ma go teraz moj brat i dalej jest na chodzie.
POwiedzialem mu zeby trzymal, pewnie za 10 lat sprzeda i kupi za to dom.
Potem byl Commodore 64, a potem Amisia- najlepszy komputer na swiecie. Jak poszedlem do studium informatycznego to niestety musialem sie przesiasc na PC i tak juz zostalo. Teraz jest AMD 3 GHz, Laptop z podwojnym Intelem i PDA tez z w indows. praca na jednym kompie na raz jest taka nudna… :)
ZX Spectrum+ (jeden się śmiał spalić)
magnetofon grundig, potem polski mk450, 2 joystick’i
River raid rządził:-), potem saboteur:-), boulder dash, commando, chimera (i jej klony, a może piewszy był alien?)
sprzedałem z rok temu spectrusia na aukcji za parę stówek (chlip), w ramach odgruzowywania…
schylek lat 80 IBM PC procesor intel 80286 (16 mHZ) ram 1 MB , hd 40 MB , VGA 256 KB .
mnie ominęły 8-bitowce, zaczynalem od 386 z 2 mega pamięci, 130 HDD i SVGA, wtedy to był szok na wsi bo królowały z pecetów 286 z herculesem i bez twardych…
ale pamiętam wczesniej jak sie chodziło do kolegów ktorzy mieli jakieś atarce, a brat to nawet został ministrantem, bo proboszcz dawał co jakiś czas każdemu komeżkowcowi 800XL na tydzien… oj to był tydzien, rano sie włączało wgrywanie gry a po powrocie ze szkoły już była:) Moon Patrol, River Raid i (zwłaszcza) Henry’s House… oj łezka w oku;)
Ech, to były czasy. Dzisiaj mam satelite 200 na kolanach i leżę w łóżku z grypą. 15 lat temu musiałem być siłą zaganiany do łóżka – atarynka nie bardzo nadawała się na komputer przenośny :P
Historia „moich” kompów wygląda tak:
4 klasa podstawówki – marzenie o ZX81 na szczęście nie spełnione
5 klasa podstawówki – szkolny ZX Spectrum 48 – jako jedna z niewielu osób próbowałem programować w BASIC a nie grać w Sabouter’a
6 klasa – Atari 65 u wujka, ja za „ciężkie pieniądze” kupuję sobie legendarną i rozprowadzaną po znajomości książeczkę „Atari Basic” (wersja 2, z niebieską okładką i w głupim formacie)
7 klasa – własne Atari, koduję już w maszynowym, przez następne lata piszę grę (wciąż tę samą). Jednocześnie wciągają mnie gry i gram głównie w produkcje Zeppelin (wspomniany wcześniej Zybex, Draconus itp) i polskiego AST i Avalona.
1 klasa liceum – poznaję się z pecetami (klon XT, ale z VGA, 640k pamięci – „myślę że 640k wystarczy każdemu – W. Gates”) ale Atari wciąż budzi moją sympatię, zwłaszcza że na nowego kompa nie mam co liczyć.
potem długo cudze PC, bo na własnego nie było kasy. Atarynkę niestety ukradła jakaś żulernia co się na działkę włamała…
No i oczywiście własne konto na MicroVAX II jak się dostałem na studia. Tak, VMS to był system. Fakt, że najczęściej używane aplikacje w moim wypadku to był Telnet (do MUDów) i IRC
W międzyczasie ojciec kupuje mocno zjeżdżoną 386 (to było około 1999 roku!), ale win95 chodzi, choć z oporami. Przerabiam instalowanie win95 i office z dyskietek :)
Potem obrażam się na programowanie i zajmuję webdesignem i grafiką – na – UWAGA – 486 DX4 (AMD) z 8 MB pamięci (długie SIM-y, w 386 jeszcze miałem krótkie). Za to podciągam się ze sprzętu – na takim frankensteinie trzeba wiedzieć co w kompie piszczy. Na marginesie – miałem cz-b monitor który w porywach wyciągał 800×600. Na tym sprzęcie wszedłem w XXI wiek :)
BTW, potem stopniowo kompy mam coraz lepsze, chociaż niektóre staruszki wciąż u mnie stoją. Np. durona 900 który swoje przeżył w kafejce internetowej, ale do dziś działa bez zarzutu (tylko dysk wymieniłem :P
Jakiś rok temu odpaliłem emulator 65XE. Aż łezka się w oku zakręciła…
pierwszy był gumiak, czyli spektrumna;
potem atari 65,
złomodorek z modemem, drukarką i stacją dysków oraz magnetofonem;
następnie amstrad ze stacją dyskietek 3″ i zielonym monitorem,
potem amisia 500 z dopalaczami.
a obecnie: AMD Barton podkręcony do 2500, giga ramu, twardy 120 gb, Radeon 9200