Wygramolił się za biurka. Dawniej prokurator pierwszego kontaktu a teraz? Przewodnik, powiernik, państwowy opiekun. Tak on sądził.
– Witam Szanownego Pana – ruszył w moją stronę, rozkładając szeroko ramiona. Spłoszyłem. Wyglądał jakby chciał zrobić niedźwiedzia, połączonego z pierwszą pomocą usta-w-usta. Na szczęście wytargał tylko prawicę.
– Szanowny Pan siada – podsunął dość niski taborecik – herbatki?
Nie czekając na potwierdzenie, wydał dyspozycje niejakiej Krystynie. Wróciła?
– Wezwa… pardon – ugryzł się w język – zaprosiłem pana, bo dawno się nie widzieliśmy. Mam nadzieję, że nie czekał pan za długo. Tyle pracy. Sam pan rozumie.
Drań wiedział, że musiałem odczekać bite dwie godziny w poczekalni. Lafiryndy z informacji , uspokajały, mówiąc, że pan naczelnik już za chwileczkę przyjmie. Wpatrywałem się więc w diodową tablicę, miętoląc numerek. Koników wcięło.
– Dowodzik zmieniony? – zapytał mieszając herbatę – O! łyżeczki pan nie dostał? Już panu daję swoją.
Wyglądał przednio. Elegancki garnitur. Gustowny krawat. Złoty zegarek. Buziaczek się mu zaokrąglił. Czyste dobro. Chodząca uczciwość. Gwarancja zaufania. Niczym osobisty makler i zarazem doradca finansowy. Przed spadkami na giełdzie.
– Tak, już we wrześniu zeszłego roku – odpowiedziałem
– To bardzo dobrze, bardzo dobrze – rozjarzył się od ucha do ucha, spojrzał w papiery – ale żona nie….
– Za długi żony nie odpowiadam – obróciłem w żart.
– Będzie musiała w domu siedzieć, to lepiej – zarechotał – ale ja nie o tym. Mam dwie wiadomości, złą i dobrą. Którą najpierw?
Dreszcz zbiegł mi po plecach.
– Złą – odpowiedziałem
– No więc, w ramach programu tanie i przyjazne państwo, nie będę mógł się do pana fatygować….
– Uff – odetchnąłem w myślach. Mniej drania.
– …osobiście. Pan rozumie, fundusze – rozłożył bezradnie ręce – Dobra wiadomość to, że będziemy się częściej widywali, bo wprowadzamy teraz taki nowy system, pesel2. Będzie pan musiał uzupełnić nasze dane.
“Nie pytaj co władza może zrobić dla ciebie, spytaj co ty możesz zrobić dla władzy!” – przypomniało mi się hasło z plakatu, który dał mi ostatnim razem.
– A bloga pan jeszcze pisuje? – spytał nagle.
– Tak, od czasu do czasu – odpowiedziałem
– No tak, nie ma o czym pisać – zasmucił się – leżących nie wypada kopać. Niech pan może pisze o książkach, przeżyciach osobistych, życiu domowym?
Też mi doradca.
—-
Wiesz, co mi się podoba w Twoim blogu? Że zawsze, jak dostanę komunikat na RSS’ie, że coś dopisałeś to wiem, że na pewno będzie trzymało poziom. Ekstra! ;D
Pozdrawiam ;)
A ja ze stoickiem spokojem czekam na pierwsze wydanie zbioru .POzdrawiam
taa, tez Ci doradca…
@Valdo
a czy Fraglesi czasem juz nie mial pierwszego wydania w pdfie jakis czas temu?? Brakowalo wprawdzie fotek, ale i tak wciagalo…chyba wlasnie od tego „zbiorku” zaczelam tu zagladac…
@salamandra.Dziekuje,zaczynam szukac.
Wpadlam po same uszy w te Twoje zdjecia.Piekne :)
Zapisal mi sie nizej ten komentarz.
Dobre. A wiecie co ostatnio odczułem „cud w naszej administracji”. Kupiłem mianowicie mieszkanie – na wieczny kredyt oczywiście i musiałem dokonać wpisu do hipoteki. „Wspaniałomyślny” bank oczywiście podwyższył mi oprocentowanie do czasu wpisu o 1%, co stanowi jakieś 100 zł. więcej miesięczne – dla mnie to jest dużo. Poszedłem więc do Sądu (notariusz złożył mi wniosek o wpis do hipoteki) i złożyłem wniosek o przyspieszenie wpisu (teraz to standard). Trochę mnie stremowało, jak mi powiedzieli, że to i tak nic nie da bowiem mają tyle podań, że czeka się minimum klika miesięcy do roku czasu. Chciałem więc porozmawiać z Referendarz Sądowym o tym, czy naprawdę nic nie można zrobić. Do Pani Referendarz oczywiście się nie dostałem, bo to i tak by pewnie nie zmieniło, ale bardzo miło wytłumaczyła mi Pani, która tam robi te wszystkie formalności dla Referendarz Sadowego, który prowadzi mi moją sprawę. Powiedziała, bym przyszedł za 2 tygodnie i spytał się ponownie. Poszedłem więc po dwóch tygodniach i ponownie grzecznie zapytałem czy może się coś zmieniło. I nastąpił „cud”. Miła Pani zakomunikowała mi, że już wpis w mojej sprawie został dokonany. Wiem, że nie powinienem, bo to jest jej obowiązek pracy, ale chyba wypadało by się naprawdę drobnie odwdzięczyć tej kobiecie (mówię o tej, z którą rozmawiałem i która prawdopodobnie podsunęła Pani Referendarz ten wniosek do wcześniejszego rozpatrzenia. Jak sądzicie?
Faktycznie nie ma o czym pisać. Mamy już dobrobyt, redukcje ministerstw, przyjazne państwo. Nikt go (państwa) nie zawłaszcza. Istny cud.
@ abc: Ojej, przysługa bez łapówki? Nieprawdopodobne :)
Bardziej ciekawe niz Potwory i Spolka.Mysle,ze nie zlamalam regulaminu wykorzystania.Szkoda tylko,ze niektore pliki sa wieksze niz 150kB i nie moge ich wziasc na bloga.
Pingback: Permanentna inwigilacja « Fraglesowe widzenie świata v.2.5