Obudził się. Na umieszczonym naprzeciwko łóżka ekranie, jarzyło się logo “Google”. Kiedyś (tak twierdził kudłaty) firma informatyczna. Teraz sztuczna inteligencja, oplatająca trzecią planetę od słońca.
– Dzień dobry – odezwał się seksowny kobiecy głos – dobrze spałeś?
– Wal się – wychrypiał
– Proszę cię, bądź miły – odparła nie zrażona – Masz debet na koncie. Musisz zrobić co najmniej 150 jednostek na energizerze.
– Niedoczekanie wasze – odparł
– Znasz zasady, posiłek otrzymasz dopiero wtedy gdy….
– Znowu to czerwone i niebieskie gówno? – przerwał jej brutalnie
– Nie rozumiem – odparło Google – Przecież pigułki zawierają wszystkie niezbędne składniki dla twojego zrównoważonego rozwoju
– Nigdy nie zrozumiesz
Już zapomniał jak smakuje pieczony kurczak. A wino? Czekolada? Szparagi?
Tak bardzo chciał umrzeć. Miał już (o ile dobrze liczył) lekko ponad tysiąc dwieście lat. Z jego dawnego “ja” nie pozostało nic, poza mózgiem. Reszta ciała była wyhodowana. Co pewien czas gdy spał, zmieniali mu a to serce, a to żołądek.
Wielokrotnie próbował się zabić. Za każdym razem go odratowali. Dranie.
Mógł odejść, wystarczyło żeby podpisał deklarację. Jego świadomość zostałaby skopiowana do zasobów pamięciowych Google. Stałby się członkiem super bytu. Jak pszczoła w roju. Homo Internetus.
To była ostatnia rzecz jakiej pragnął. Znajdzie jeszcze sposób.
—
Dobre. I tez mi sie podobne wnioski nasuwaly, jak czytalem ten artykul :)
heh, a ja widzę tutaj inspirację panią Antoniną Liedtke:)
polecam CyberJoly Drim
http://hell.pl/nina/carramba.htm
Zapraszam do kacika poezji politycznej
Szanowni panstwo! Pozwolcie ze najpierw sie przedstawie. Jestem doktorem prawa a prace doktorska pisalem na temat
wyzszosci prawa marksistowskiego nad leninowskim i zdawalem o u tatusia. To znaczy nie u mojego tatusia, ale u tatusia mojego
kolegi ze studiow ktoremu dedykuje ponizej napisana o nim wlasnie piosenke (to znaczy nie o tatusiu ale o koledze), jako ze moje hobby to poezja polityczna.
Jako ze jestem Polakiem ze szlachetnym sercem, nie rezerwuje sobie praw autorskich do ponizszego tekstu, i zezwalam na uzywanie go we wszystkich mozliwych celach czy to ww celach propagandowych, czy to zarobkowych zarowno szacownym kolegom artystom z Kabaretu pod Wyrwigroszem, jak i kolegom artystom z innych kabaretow, banjo bandow czy innych kapeli, rowniez podworkowych. Jedyne co prosze, to by przy jego wykonaniu dodawac ze jego autorem jest nizej podpisany: feckless Narzeczony z Barcelony.
Oto moj utwor:
Jade sobie biwakowac Skoda Sto na Orawe
Jade z Gdanska, to daleko, przejezdzam przez Warszawe.
Tu mnie wita byly sasiad, kolega z podworka
Mowi: rety! Pomoz mi, ja tu mam potworka!
REF:
Kaczor z bajor, lezie juz niemrawo
Kaczor z bajor, nam odmienia prawo
Kaczor z bajor, lypnal okiem krzywo
Kaczor z bajor, zmienia sprawiedliwosc.
I kaczor z bajora, wbija ludziom w mozg
Ze biale nie jest biale, ze koniec swiata juz!
Mowi Donald, popatrz bracie, ja Irlandie chcialbym tu
I stadiony i mieszkania, jak nie bylo od lat stu.
Ja sie staram, nie pyskuje, propaguje milosc.
Lecz z bajora mi wylazi prawo, sprawiedliwosc.
Kaczor z bajor, wladzy oddac nie chce
Kaczor z bajor, straszy ludzi niecnie
Kaczor z bajor, ze swoim braciszkiem
Kaczor z bajor, straszy ludzi wilkiem.
I kaczor z bajora, wbija ludziom w mozg
Ze biale nie jest biale, ze koniec swiata juz!
Mowie: Donald, on z salonow, ja ma sposob na niego
Tylko daj mi mlot i laptop, przeciez nic to wielkiego.
Laptop klade na widoku, mlotek kolo niego
wszyscy prawi, sprawiedliwi slabosc maja do tego.
Kaczor z bajor, juz niemrawo lezie
Kaczor z bajor, mlotek w reke bierze
Kaczor z bajor, potknal sie o kamien
Kaczor z bajor, juz jest moj na amen.
Genialny kaczy strateg zlapac mi sie dal
Bedzie teraz kaczor w zoo wladze mial!
Serdecznie pozdrawiam wszystkich myslacych Polakow.
I zapraszam do ZOO!
Podpisano:
feckless Narzeczony z Barcelony
No nie wiem. Maszyny najpierw powinny przestać się psuć… a w ogóle to powinny zacząć działać…. dziś moje słuchawki USB popsuły mi pół sfery dźwiękowej w całym komputerze. Parę godzin i zabiegów a la twardy reset (wyjęcie bakterii z lapa), instalacji i odinstalcji różnych programów i sterowników wreszcie opanowały sytuację… nie, nie boję się takiej wizji dopóki istnieje Microsoft :)
>feckless
Ale śmieszne, że boki zrywać… Zatulałem się ze śmiechu pod łóżko i z powrotem. Trzy razy. Rozumiem, że przez dwa lata waliło się w rząd, a teraz dla odmiany w opozycję?
Skojarzyło mi się to trochę z jednym opowiadaniem Zajdela – tytułem był jakiś długaśny numer identyfikacyjny osobnika – głównego bohatera. To już się dzieje – Dick czy Orwell mogli sobie gdybać, mogli ostrzegać przed tym procesem, ale teraz zaszedł on już tak daleko, że staliśmy się zbyt pazerni na jego spodziewane skutki żeby dostrzegać zagrożenie tymi niespodziewanymi.
Co jak co ale grafika i post kojarzy mi się z tematyką Cyberpunka :)