Ostatniej nocy na dom Fraglesa spadła lawina śnieżna. Nie po raz pierwszy i nie ostatni tej zimy. Wczoraj wieczorem zaczęło sypać jak diabli.
O siódmej rano Fraglesi zwlókł z się wyra, oporządził kota Romana, i bezlitośnie go z chałupy wyrzucił. Siorbnął kawę, przejrzał elektroprasę, narzucił kapotę i naparł na bramę garażową. Ustąpiła ze stęknięciem a Fraglesi z wrodzoną gracją uskoczył przed osuwiskiem.
Po półgodzinie kopania dotarł do płotu, po następnej do ulicy, gdzie na szczęście szalał w nocy traktorzysta z pługiem. Z fantazją wzniósł niebotyczny wał, tak aby Fraglesi mógł posmakować pracy górnika.
Po godzinie i dwudziestu minutach zmachany ale szczęśliwy Fraglesi oparł się na łopacie i spojrzał na najlepiej odśnieżoną w Gdańsku posesję. Z jego oczu biła duma. Przez moment chciał zadzwonić do straży miejskiej aby może przyjechała i pochwaliła, albo może nawet jakiś dyplom dała.
Po śniadaniu śnieg zaczął padać ze zdwojoną siłą i półmetrowy całun skrył to co Fraglesi tak pracowicie odsłonił.
O czternastej Fraglesi ponownie zaatakował białe g*. Łopata aż furkotała w jego rękach. Szkoda, że nie było na miejscu żadnego fotografa, który uwiecznił by heroiczną scenę: Zadymka, himalaje zasp, porzucone auta, a pośrodku słusznej postury Syzyf z wielką łopatą.
Na razie przestało padać ale Fraglesi wie, że niebo nie da za wygraną i jutro rano koszmar zacznie się od nowa.
Fragles gónik śnieżny-dobre…
Chciałeś mieć piękny widok z okna?
To masz…
Jednak na wsi się mieszka, co?
Spójrz rano może Yeti przemknie
Wreszcie porządna zima zawitała! :)
Ty się kurna ciesz, że traktorzysta ma tylko jeden cykl dziennie – u mnie ciągną dwa razy… nieregularnie… psia ich kostka…
Już raz odgrzebałem 30 metrów na szerokość 4,5 metra (szerokość chodnika – a co, miałem fantazję) – i wtedy przyjechał – i zostawił jakieś 1,5 do 2 metrów, a resztę zasypał…
Myślałem, że go tą pomarańczową łopatą stłukę…
a u mnie plus 6 i wielka breja na ulicach, ale zapowiadaja na jutro mroz – jakies 3 na minusie :) , wiec nie potrafiacy jezdzic zima Niemcy znowu spanikuja…
…mozesz ulepic duzego balwana…
odśnieżanie doskonale pomaga na wszystkie smutki i jak widać uaktywnia chęci do pisania bloga…. padaj śniegu… padaj!
Pewnie niektórzy już to znają:
Fragment pamiętnika „szczęśliwca”
12 sierpnia
Przeprowadziliśmy się do naszego nowego domu, Boże jak tu pieknie.
Drzewa wokół wyglądają tak majestatycznie. Wprost nie mogę się doczekać, kiedy pokryją się śniegiem.
14 października
Beskidy są najpiekniejszym miejscem na ziemi! Wszystkie liście zmieniły kolory – tonacje pomarańczowe i czerwone. Pojechałem na przejażdżkę po okolicy i zobaczyłem kilka jeleni. Jakie
wspaniałe! Jestem pewien, że to najpiękniejsze zwierzęta na ziemi. Tutaj jest jak w raju. Boże, jak mi się tu podoba.
11 listopada
Wkrótce zaczyna się sezon polowań. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś moze chieć zabić coś tak wspaniałego, jak jeleń.
Mam nadzieje, że wreszcie spadnie śnieg.
2 grudnia
Ostatniej nocy wreszcie spadł śnieg.Obudziłem się i wszystko było przykryte białą kołdrą. Widok jak z pocztówki bożonarodzeniowej. Wyszlismy na zewnątrz, odgarnęliśmy śnieg ze schodów
i odśnieżyliśmy drogę dojazdową. Zrobilismy sobie świetną bitwę śnieżną (wygrałem), a potem przyjechał pług śnieżny, zasypał to co odnieżyliśmy i znowu musieliśmy odśnieżać drogę dojazdową. Kocham Beskidy.
12 grudnia
Zeszłej nocy znowu spadł śnieg. Pług snieżny znowu powtórzył dowcip z drogą dojazdową. Po prostu kocham to miejsce.
19 grudnia
Kolejny śnieg spadł zeszłej nocy. Ze względu na nieprzejezdną drogę dojazdową nie dojechałem do pracy. Jestem kompletnie wykończony odśnieżaniem. Pieprzony pług snieżny.
22 grudnia
Zeszłej nocy napadało jeszcze więcej tych białych gówien. Całe dłonie mam w pęcherzach od łopaty. jestem przekonany, że pług snieżny czeka tuż za rogiem, dopóki nie odśnieżę drogi dojazdowej. Skurwysyn!
25 grudnia
Wesołych Pierdolonych Świąt! Jeszcze więcej gównianego śniegu. Jak kiedyś wpadnie mi w ręce ten skurwysyn od pługu śnieżnego… przysięgam – zabiję. Nie rozumiem, dlaczego nie posypią
drogi solą, żeby rozpuściła to gówno.
27 grudnia
Znowu to białe kurestwo spadło w nocy. Przez trzy dni nie wytknąlem nosa, z wyjątkiem odśnieżania drogi dojazdowej za każdym razem, kiedy przejechał pług. Nigdzie nie mogę dojechać.
Samochód jest pogrzebany pod górą białego gówna. Meteorolog znowu zapowiadał dwadzieścia pięć centymetrów tej nocy. Mozecie sobie wyobrazić, ile to oznacza łopat pełnych sniegu?
28 grudnia
Meteorolog się mylił! Tym razem napadało osiemdziesiąt pięć centymetrów tego białego kurestwa! Teraz to nie odtaje nawet do lata. Pług snieżny ugrzążł w zaspie a ten chuj przyszedł pożyczyć ode mnie łopatę! Powiedziałem mu, że sześć już połamałem kiedy odgarniałem to gówno z mojej drogi dojazdowej, a potem ostatnią rozpierdoliłem o jego zakuty łeb.
4 stycznia
Wreszcie wydostałem się z domu. Pojechałem do sklepu kupić coś do jedzenia i kiedy wracałem, pod samochód wpadł mi pierdolony jeleń i całkiem go rozjebał. narobił szkód na trzy tysiące.
Powinni powystrzelać te skurwysyńskie jelenie. Że też myśliwi nie rozwalili wszytskich w sezonie!
3 maja
Zawiozłem samochód do warsztatu w mieście. Nie uwierzycie, jak zardzewiał od tej jebanej soli, którą posypują drogi.
18 maja
Przeprowadziłem się z powrotem do miasta. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś kto ma odrobinę zdrowego rozsądku, może mieszkać na jakimś zadupiu w Beskidach.
W nocy zeszła kolejna lawina. Nie ma za bardzo już gdzie tego białego g* gromadzić. Zenek zbiera się zaraz do roboty…
Moj Boze, co za ciamciaramcie mieszkaja w Polsce!
Raz na piec lat spadnie troche sniegu i w placz bo musza troche popracowac
szufla.W Kanadzie od 25 lat jak pamietam to jest normalna zima ,metr sniegu
i mrozy siegajace do – 30 .Dzisiaj zeby Was pocieszyc jest tylko -23 a zwiatrem
-34 .Fraglesi, pisalem juz o tym ,zamiast latac po gorkach machaj szufla
a zgubisz ten beben ktory nosisz przed soba. pozdrawiam tumba
Do Szanownego tumby:
Piszesz: metr śniegu, mrozy sięgające do -30, a z wiatrem -34…..tumba, Ty chyba mieszkasz w jakiejś „sródziemnomorskiej” części Kanady. W okolicach jeziora Św.Jana….wsiadłem do auta przy -38 (bez wiatru) i popękało pode mną skóropodobne pokrycie fotela. No i te niezapomniane -51, fakt, że przy przy lekkim wietrze…..to jest dopiero uciecha; nie ma takich ubrań, które pozwalałyby przebywać na dworze dłużej niż 30 minut. A teraz taka ciekawostka: średnia z wielolecia grubość pokrywy śnieżnej 3 metry ! Jedyna pociecha, że jest to grubość śniegu „świeżospadłego”. Miejscowi sąsiedzi mawiali, że to co nazywa się burzą śnieżną, to jest taki opad śniegu, kiedy nie widać domu najbliższego sąsiada. A potem przyjeżdża pług śnieżny i wszystko to spycha ci na twój podjazd i trawnik przed domem. Kiedy ulica robi się już za wąska, żeby mogły się minąć dwa samochody, to przyjeżdża ogromny pług wirnikowy („paszczę” ma 2 x 6 metrów) i pięknie poszerza ulice……wrzucając ten cały śnieg na trawniki przed domami. Po kilku takich zabiegach, zza tych zwałów śniegu widać trochę dachy domów. Frajda na cztery fajerki…..ale tak pod koniec maja, to już naprawdę nigdzie nie ma sniegu!
Pozdrawiam Cię Rodaku !
Do Zbigniewa!
Czy myslimy o tym samym miejscu w Kanadzie?? Czy pisze Pan o jeziorze ST,Jean?
8 godzin jazdy od Montrealu?Bylem tam caly tydzien na zaproszenie mojego bylego
szefa ,ktory po przejsciu na emeryture kupil dom /bardzo ladny za psie pieniadze
dal rok temu 85 tys -dom zaledwie 4 letni/ Jezioro przepiekne i droga fantastyczna. Jadac tam wyobrazalem sobie te okolice 200 lat temu.
No i ta rzeka ktora ciagnela sie godzinami .Przezycie fantastyczne.Tylko
te moskity!! horror.Co do sniegu i zimy to nie chcialem straszyc rodakow.
U nas dopiero sie zaczelo.
Pozdrawiam rowniez serdecznie tumba
Do Tumby!
Tak to właśnie tam. A przejazd drogą od miasta Quebec do Tadoussac’u, wzdłuż tego lejkowatego, długiego ujścia rzeki Saint – Laurent, przy pięknej pogodzie…..wart jest wszystkie pieniądze – jak mawiają w Krakowie. I jeszcze ten Fiord rzeki Saguenay na dodatek!!! Taka ciekawostka: rejon o którym mówimy dopiero w latach 1950 – tych „otrzymał” połączenie drogowe z resztą Kanady; przedtem można było tylko rzeką.
Pozdrawiam!
Zbigniew
Do Zbigniewa !
Teraz koncza wlasnie budowe pieknej autostrady ,w zeszlym roku byli w polowie
drogi.To jest ta prawdziwa Kanada.No i te lasy prawie jak w Polsce.Przypomnialo
mi sie ze po przyjezdzie do domku mojego szefa natknelem sie na kilkanascie
pieknych kozlakow,zrobilem z nich potrawe i sam musialem zjesc ! Oni tam nie
znaja grzybow!! W tym roku wybieram sie tam znowu,czy za pana czasow uprawiano
tam czarne jagody ? jeszcze raz pozdrawiam tumba
Do Szanownego Tumby!
Mieszkańcy tego regionu sami na siebie mówią: „Czarne Jagody” (w oryginale „Bleuets”); uprawiają te jagody , chyba, od czasu jak tylko wykarczowali lasy.
Pozdrawiam!
A co się stało z gwiazdkami służącymi do oceny?
Gospodarzu kiedy będzie coś nowego czyżbyś zapadł w sen zimowy trochę za późno, gdyż zima rozpoczęła się gdzieś koło listopada kiedy będzie coś nowego choćby w kwestii nadkomisarza Heina
BLOGERKA ARESZTOWANA!!!!!!!!!
TO JUŻ PAŃSTWO TOTALITARNE!!!
INFORMACJE NA BLOGMEDIA24
czyżby Nadkomisarza Gerharda Hein zabrała lawina śnieżna ?
hallo! Obudź się misiu, śnieg już stopniał,
Są trzy wyjścia
1) makabryczne gospodarz umarł.
2) Wytropił go ten idiota, który jest prezydentem miasta Gdańska Owczarz i posłał go do innego wymiaru za satyrę.
3) Otrzymał zadanie od Tuska w przebraniu przedostać się na kongres PIS i zebrać stosowne rozpoznanie.
4) Gospodarz został zasypany na Maderze, lub na Tajwanie, lub Chile
piotr
to sa 4 wyjscia :)
ja tam jak mbpPolka twierdze, ze gospodarz zapadl w sen zimowy i przeczuwajac padajace w ostatnich dniach sniegi nie raczyl sie jeszcze przebudzic
Może gospodarz szuka materiałów do Heina lub może nadkomisarza zaciukali naziści