Fotograf powoli i z pieczołowitością rozstawiał aparat. Duża, wsparta na trzech masywnych nogach, drewniana skrzynia przypominała jednookiego pająka. Mężczyzna skierował aparat w stronę fontanny z Neptunem.
Schylił się i schował głowę pod czarnym suknem jakie częściowo skrywało aparat. Tuż przed oczami widział odwrócony do góry nogami obraz Długiego Targu, a w dalszej perspektywie ulicę Długą. Zupełnie w oddali widoczna była Katownia i Złota Brama.
Fotograf kręcąc delikatnie w obie strony złotym pierścieniem na obiektywie starannie ustawił ostrość na pomniku Boga Mórz. Budynki w dalszej perspektywie stały się lekko nieostre, ale mężczyzna wiedział, iż zgodnie z prawami optyki, stosując odpowiednio dużą przesłonę uzyska wystarczającą głębię ostrości.
Duża przesłona przy bardzo niewielkiej czułości pokrytej kolodionem szklanej płyty, oznaczała konieczność zastosowania długiego czasu naświetlania. Ale to nie stanowiło problemu. Co jak co, czasu miał fotograf pod dostatkiem.
Mężczyzna wyjął następnie ze stojącej u stóp aparatu torby kasetę zawierającą szklaną płytę. Delikatnie wsunął ją na miejsce, wystawiając jej światłoczułą, pokrytą jodkiem srebra powierzchnię w stronę oka aparatu. Już tylko metalowy dekiel przykrywający szczelnie obiektyw dzielił świat rzeczywisty od tego który pozostanie utrwalony na wieki.
Przechodnie z ciekawością obserwowali fotografa. Dla wielu był to pierwszy raz, kiedy mieli do czynienia z tym nowym, jednym z wielu w jakie obfitował wiek XIX, wynalazkiem. Swojej ciekawości nie kryły zwłaszcza dzieci, które co rusz śmiały się, pokazując palcami na rozstawiony przed Zieloną Bramą aparat.
– A jak tam stanę, to uwiecznisz mnie Pan? – spytał elegancko ubrany młody mężczyzna.
– W rzeczy samej Szanowny Panie, w rzeczy samej, ale nie wolno się Panu poruszać przez czas w jakim będę naświetlał płytę – odparł fotograf.
– A ile to czasu zajmie?
– Parę minut, ale musi Pan naprawdę pozostać nieruchomy.
– Spróbuję – młodzieniec uśmiechnął się i stanął po prawej stronie kadru, obok dorożki.
Fotograf wyjął z kieszeni kamizelki zegarek niemieckiej firmy A. Lange & Söhne, poczekał aż sekundowa wskazówka minie cyfrę dwanaście i zdjął z obiektywu dekielek. Wpadające przez soczewki obiektywu światło zaczęło rzeźbić w kryształach jodku srebra świat, który teraz gdy na niego spoglądamy po bez mała stu latach, jest światem minionym.
Podziękowanie za zdjęcia dla Rolanda Józefowicza
Witam
Spójrzcie na te reklamy, żadnych banerów a ile wolnych miejsc parkingowych :-)
@rolnik
i żadnych trabancików czy lawet z reklamą