Oderwałem się od pracy. Kawę zaparzyłem. Wlazłem na portale i poczytałem o kolejnej aferze w moim ukochanym mieście. Nie będę wnikał w szczegóły. Pałac dał ciała. Nie pierwszy i nie ostatni raz.
Jak ktoś chce może poczytać tutaj.
Prezydent Adam Owicz, zamiast bić się w piersi, złoży ręce w piramidkę i zacznie majaczyć czego to on nie zbuduje. Oczywiście oprócz bursztynowego pomnika za 860 baniek.
Po czym będzie bredzić o społeczeństwie obywatelskim, z którym ma tyle wspólnego co słoń z fortepianem. Ciemny lud w korkach, brudnych tramwajach i na forach internetowych popsioczy, kupi i… zapomni. Ja nie.
Od jakiegoś czasu bardzo bacznie śledzę to co się dzieje w moim ukochanym grodzie. Założyłem małe archiwum prasowe. Niczym pies gończy podążam różnymi tropami. Męczę TW. Zestawiam fakty, wyciągam wnioski.
Wiecznie zatroskany posieł Gowin powiedział rano w radiu, że „Przed bardzo ważnymi wyborami prezydenckimi w roku 2010 Platformie grozi seria porażek w dużych miastach. […] Albo zaczniemy tam promować poważnych liderów, albo przed wyborami prezydenckimi przyjdzie nam przełknąć gorzką tabletkę”.
Tłumaczył, że kluczowa będzie mobilizacja w takich miastach jak Kraków, Katowice, Wrocław, Bydgoszcz, czy Poznań, które są politycznym bastionem Platformy. Gdańska nie wymienił a szkoda. Gdańsk matecznikiem PO. Bananową republiką Adama Owicza i s-ka.
Nerw poczułem. Tekst płomienny a rewolucyjny rzuciłem się płodzić. Z klawiatury iskry buchnęły a z czachy zaczęło dymić. Wybiegłem więc z chałupy głowę w zimny śnieg wsadzić.
A tu suprajz. Śnieg nie ma! Ptaszkowie świergoczą, przebiśniegi i psie kupy grzeją się w słonku. Wiosna panie sierżancie. Poczułem jak uchodzi ze mnie ciśnienie. Wytargałem z garażu szezlong. Twarz bladą do słońca wystawiłem. Przypałętał się Roman.
– Zbawiać świat? Z motyką na słońce ganiać? Robić za oszołoma? – pomyślałem. – Nie lepiej popracować, poświecić czas rodzinie i sobie, pójść na spacer z psem, skopać ogródek, napić się bimbru z sąsiadem na przyzbie?
– Wszyscy mają w dupie, w dupie mam i ja – powiedziałem na głos.
– Mosz recht – wymruczał Roman.
—
Zapraszam na kolejny odcinek Loży Gdańskich Szyderców. Tym razem postanowiliśmy nie gadać o seksie, ale bez powodzenia ;-)
Zdjęcie autorstwa Marka Biernata. Zapraszam do jego galerii
Podobno wcale nie jest pewne, które miasta wylosują euro 2012. Nie byłoby zbyt fajnie, gdyby się okazało, że wro wyrzuciło 730 ml PLN w błoto. Ogólnie też mam wątpliwości co do prezia mojego miasta i nie wiem dlaczego jest lansowany na taką gwiazdę.
Ha! To zapraszam do KRK! Tu się wczoraj działy żywe jaja…
http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35798,6350783,Radni_nie_dobiegli_na_glosowanie.html?utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=4807058
I to jest żałosne. Żałosne, że PO w KRK jest skażone przez JMR, i wszyscy muszą być nadętymi dupkami.
Wiesz co Fraglesi,dzis to i ja mam .za przeproszeniem,w gruszce.Choc za oknem juz pierwszy nieformalny dzien wiosny to wcale woisennie sie nie czuje….w d…ie ze wszystkim.
Nie mam strony, piszę za to blogi (dość nędzne składy, co napiszę, to mi sie samo zmienia). Błędy popełniam, a jakże! Różne. Dziw, że Ty pisząc tak zabawne, a zarazem celne posty (czy jak to się nazywa), czynisz to perfekcyjnie pod względem również językowym. Robisz to sam z siebie, czy masz jakiegoś korektora? Tak czy owak – gratulacje! Wpadłem na Twoje teksty zupełnie przypadkowo, szukając hasła „odbył się właśnie walny zjazd złodziei…”. Chciałem go zastosować w związku z lawiną konwencji związanych z „wyborami” do europarlamentu, ale okazało się, że ta fraszka ma już tak wiele zastosowań blogerskich, że bałbym się zbłaźnić. Ja nie mam w dupie, przypuszczam ża ty tez nie, mimo oświadczenia, ale czuje podobną bezsilność i dlatego piszę, to pomaga mi się rozładować. Mówią, że demokracja to zły ustrój, ale najlepszy z dotychczas wynalezionych. Czy podzielasz tę opinię? Ja nie. Po pierwsze; nie wiem co to słowo znaczy… Jeśli czasem coś czytasz, a nie jak Gombrowicz tylko piszesz (tak wiele razy oświadczał, wyjąwszy teksty filozoficzne), to proponuję Ci blog starocie777 w onecie.
Pozdrawiam i zostaję pełen uznania. Stanb.