Znów będą wakacje, na pewno mam rację!

Rozmakałem w wannie pełnej wrzątku, gdy nagle uświadomiłem sobie, że do wakacji zostały tylko cztery miesiące! Jak to cztery? Zaraz, zaraz, marzec, kwiecień, maj i czerwiec. Jak byk cztery miesiące!
– Eureka! – krzyknąłem wyskakując z topieli. Już miałem pędzić się dzielić tą wieścią, ale w porę oprzytomniałem, wytarłem, i okryłem białe, spragnione słońca i ciepła ciało.

Przedwiośnie okrutne jest. Rano było ponad dwadzieścia stopni mrozu. Landryna zapaliła na tzw. farelkę. Kot Roman nie rusza się z domu. Nosi go po meblach, ścianach, zadziera z psem. Chciał się nawet ze mną bić. Pies Mila zamknęła się w sobie, zwinięta w kłębek, drzemie snem zimowym.

Zeszłą zimę spędziłem na planowaniu wakacyjnych wojaży. Wyszła pupa blada. Postanowiłem więc tej zimy nie planować. Co będzie to będzie. Improwizacja. W najgorszym razie rozbije namiot w pobliskim lesie.

W połowie stycznia, środku nocy polarnej (koszmarny czas) gdy już prawie wpadłem w letarg, szwagier Andrzej wysłał mi esa: „W maju jedziemy pociągiem do Lwowa stop męska wyprawa stop chcesz jechać?”

– Hurra! Hurra! Pewnie, że jadę! – wykrzyczałem mu do słuchawki. Rozogniony popędziłem do wioskowej księgarni szukać przewodników po zielonej Ukrainie. Półki uginały się od Hiszpanii, Włoch, Chorwacji, Grecji, Egiptu i Tunezji, ale o Ukrainie nic. Poratował niezastąpiony internetowy sklep.

– Zaszalał Pan, nie ma co – skwitował pocztylion, gdy sapiąc wtargał półtonową przesyłkę z (kryptoreklama) Merlina pe el. Zabarykadowałem się w bibliotece i było jak wieszcz napisał: „wpłynąłem na suchego przestwór oceanu, Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi, Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi, Omijam koralowe ostrowy burzanu”

Szwagra namówiłem co byśmy oprócz Lwowa zrobili wyprawę środkami ichniej komunikacji aż do Kamieńca Podolskiego. Zapalił się. To będzie rekonesans. Być może latem wóz mój landryniasty skieruje w stronę Stepów Akermańskich. O zielona Ukraino, ziemio przodków przybywam!

 

 

 

3 myśli nt. „Znów będą wakacje, na pewno mam rację!

  1. Graszka - Igraszka

    Swoim wpisem, przypomniałeś mi o istnieniu lata, urlopu, wypoczynku. Zapomniałam całkowicie ile radości sprawiają takie eskapady. Już samo planowanie, myślenie o tym powoduje miłe uczucie. Urlop, słońce, chwila beztroskiego życia. Wsiadasz w auto i jedziesz tam gdzie Ci się podoba, tam gdzie oczy niosą….,ale się rozmarzyłam. Widocznie zmęczona jestem już zimą, jak większość z nas.

    Ukraina. Na każdej biesiadzie nie może zabraknąć piosenki „Hej, hej sokoły. Omijajcie góry, lasy doły. Dzwoń, dzwoń, dzwoń dzwoneczku. Mój stepowy skowroneczku”. I kiedy się to słyszy od razu robi się weselej a zarazem nostalgicznie. Czy powodem takiego stanu rzeczy jest jedynie rytmiczność i melodyjność piosenki? Chyba nie. Myślę, że drzemie gdzieś w nas Polakach tęsknota właśnie za Ukrainą, nostalgia z powodu ziem utraconych ponad pół wieku temu- bajecznych gór, zielonych równin.

    Udanej wyprawy życzę

    Odpowiedz
  2. Rolnik

    „Landryna zapaliła na tzw. farelkę.”
    He ?
    Jakieś kłopoty z angielskim autem ? ? ?
    Klimat nie odpowiada ? ? ?

    Farelka bezprzewodowa oczywiście ;-)

    Odpowiedz
  3. Hexe

    Lato, slonce, cieplo, goraco!!!!! Rany, jak mi tego brakuje.Gdybym jeszcze mogla tak jak koty – spac 18 godzin na dobe i ewentualnie czasem pieknie pozowac do zdjecia, to moze nawet by mi ta zima nie przeszkadzala. A dzis wstalam do pracy o 5 rano, brrr….. jeszcze mnie trzesie.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.