Tym razem nie zadzwonił. Zjawił się bez zapowiedzi.
– Komórka mi się rozładowała, służbowa – mój prokurator pierwszego kontaktu wyciągnął ku mnie coś wielkości cegły – Sam pan zobaczy, wiekowa nokia!
– Proszę wejść – zaprosiłem go do środka – herbaty? kawy?
– A dobrą ma pan kawę?
Rozgościł się przy stole w jadalni. Wyjął jakiś strasznie duży formularz. Zaostrzył ołówek, naślinił.
– Dzisiaj ustalimy sobie na ile jest pan zamożny – powiedział i rozparł się wygodnie na krześle – bo to, że pan jest, to oczywiste.
– Co proszę? – Zakrztusiłem się (dobrą) kawą, którą właśnie nieopatrznie siorbałem.
– Pan widział te biedne pielęgniarki ? – spytał patrząc na mnie bacznie
– Tak, 8 dni koczowania…. – odparłem lekko zadziornie, chciałem coś dodać ale ugryzłem się w język.
– Co to jest 8 dni wobec wieczności – zaśmiał się – A nauczyciele? A górnicy, hutnicy, policjanci, urzędnicy państwowi? Tanie państwo kosztuje proszę pana, więc Jaśnie nam panujący Pan Premier nakazał opodatkować bogatych. Żyjemy w solidarnym państwie, bogaci muszą pomagać biednym! Prawda?
– Tak – odparłem pokornie. Z władzą się nie zadziera.
– To zaczynamy – odparł zadowolony – dom jednorodzinny raz. Ile izb? Ogród jest, ile metrów? – mozolnie wypełniał rubryczki – przejdźmy teraz do wyposażenia.
Wstał i podszedł do telewizora.
– O jaki ładny, nowy? – spytał głaszcząc obudowę
– Stary dwudziestoletni zaczął się psuć… wyniosłem na piętro.
– Ale działa jeszcze ? O! jeszcze mały w kuchni. Piszemy zatem: trzy telewizory kolorowe, zachodnie.
Gdybym wiedział to bym stary wyrzucił w cholerę, a pozostałe schował. Przeszedł przez kolejne pokoje, spisując wszystko jak leci. Żelazko elektryczne – sztuk jedna, kuchenka mikrofalowa i mikser, czajnik elektryczny (komforcik – rzucił), garnki zeptera (cmoknął). Przejrzał szuflady, szafy, nie popuścił nawet koszom z brudami w pralni. Spisał numery aparatu i kamery (stare VHS). Nie przegapił nawet starego (128KB) mp3 syna i walkie-takie (zasięg podobno 5km ale to nieprawda).
Usiedliśmy z powrotem w jadalni.
– No dobrze – spojrzał z zadowoleniem na mozolnie wypełniony formularz – mamy jasność
Ciarki przeszły mi po plecach.
– Niestety dużo wyjdzie tego domiaru, oj dużo… – zawiesił głos i spojrzał na mnie poufale.
– To może, jakoś da się, tego… – przypomniało mi się jak ponad 20 lat temu kupowałem na lewo (kartki się skończyły) benzynę na stacji CPN
– Nieładnie, nieładnie, urzędnika państwowego kusić? O kurczę! czemu ja ten formularz ołówkiem wypełniłem? Miało być długopisem. – pocmokał i dodał – Hmm…. bardzo mi się ten pański nowy telewizor podoba, wiele pan dał?
—-
Nie wiem czy sie śmiać czy płakać.
Na wszelki wypadek odnawiam kontakty z przyjaciółmi za granicą.
No dobra, odkrywam karty —
Lat temu 23 wyjechalem z PRLu po długich namowach majora SB, który mnie przekonywał ze studiów i tak nie skończę, żadnej normalnej pracy nie znajdę, ojca mi zwolnią, więc na cholerę mi to… lepiej wyjechać. On sam by wyjechał, gdyby mógł!
Gdy w ’82 wypuścili mnie w ramach amnestii 1-szo majowej, nagle okazało się, że koledzy mnie nie poznają na ulicy, a dalsza rodzina nie chce się do mnie przyznawać. Po kilkunastu miesiącach kombinowania jak koń pod górę i po rozmowach z ludzmi, którzy pozostali ludźmi w stanie wojennym zdecydowałem się jednak skorzystać z „oferty”.
Wyjechałem! Z pięczątką w paszporcie do 'prawa jednokrotnego przekroczenia granicy Polski’.
Przyjechałem pierwszy raz do Polski po kilku latach juz jako obywatel USA na wizie turystycznej wystawionej na 7 dni.
Teraz od kilku lat działam w Polsce (stojąc 'okrakiem’ nad Atlantykiem) dając pracę ponad 60 ludziom. I jak widzę ten nieudolny, zadufany, zakompleksiony rządzik IVRP, jak widzę te gęby jałowe powtarzające te same frazesy o WROGACH i układach i przestępcach w czepkach pięlęgniarskich… i czytam te wypowiedzi durni z koalicji a później patrzę na wyniki poparcia dla jedynej słusznej partii — to krew mnie zalewa, że jestem taki głupi i z uporem rzeźbię coś w tej Polsce, pomimo, że mi dopierniczają domiar za domiarem, że nie pozwalają się rozwinąć, że zabierają mi najlepszych ludzi i de facto wyrzucają ich za granicę.
Ale ja kocham ten kraj, pomimo że jestem też obywatelem innego, ale Polska jest właśnie moją ojczyzną, tutaj się wychowałem, tutaj mnie pałowali, tutaj siedziałem, tutaj tworzyła się moja świadomość…
I nie rozumiem, nie pojmuję zupełnie o co chodzi Kaczyńskim, o co chodzi Giertychom i Lepperom.
O stołki?
Czy Ci ludzie są aż tak skorumpowani władzą?
Mam ten konfort, ze zawsze mogę stad wyjechać i wrócić do swojej drugiej ojczyzny, która mnie przygarnęła nie pytając o nic… Ale dlaczego ja mam to robić?
Czy nie lepiej wysłać na księżyc tych którzy go chcieli kiedyś ukraść? Chyba zacznę odkładać na rakietę o napędzie lepperowym ze sterowaniem giertycha!
@kornett
Ja widzę tylko jedno lekarstwo na to obecne oszołomstwo.
Ludzie(jeśli chcą mieć coś jeszcze do powiedzenia w tym kraju)powinni chodzić na wybory, chodzić świadomie i odpowiedzialnie. Dzisiaj 60%pozostaje w domach, gdy pozostałe 40% wybiera panów Lepperów i Giertchów. Nasza słabość jest ich siłą, nasza bierność jest ich zwycięstwem.
Pozdrawiam
Masz Qba rację. To jest jedyny sposób, żeby to zmienić. Boję się tylko jednej rzeczy (żebym tylko nie wykrakał) – PiS może zmienić ordynację w taki sposób, żeby tylko sobie zapewnić zwycięstwo.
Już bym dawno jak Ty kornet wyjechał. Trzymają mnie tu 2 rzeczy. Mam firmę, nieźle zarabiam, wspieram polską gospodarkę sprzedając nasze polskie towary do Rosji, tu się urodziłem i tu jest moja Ojczyzna; nie siedziałem, nie pałowali mnie bo byłem trochę za młody ale to jest ,mój kraj. Habakuk nagrał składankę piosenek Kaczmarskiego i „Mury” brzmią tak samo jak 20 lat temu.
Tylko, że coraz częściej myślę o wyjeździe.
Co prawda jeszcze daleko do wyborów, ale trzeba już teraz docierać do wszystkich tych znajomych i ludzi z dalszej i bliższej rodziny, którzy mają podobne do nas poglądy, ale z racji swojego przekonania, że „nie ma na kogo głosować” – nie chodzą na wybory. Trzeba z nimi cierpliwie rozmawiać i nie-natrętnie, ale przekonywać do konieczności uczestniczenia w najbliższych wyborach parlamentarnych. Uważam, że z wyborcami Moherów nie warto rozmawiać, bo szkoda czasu. I tak ich nikt nie przekona; oni wiedzą, że to co powiedział rydzol – jest święte! Czarne jest białe, a białe jest czarne!! I niech tak zostanie!
Docierać trzeba z dobrym słowem i przyjaźnią do tych, którzy nie są zadowoleni z obecnej sytuacji, ale nie wyrobili w sobie odruchu chodzenia na wybory. Z nimi trzeba rozmawiać. Już teraz! Stosujmy metodę Sokratesa: zadajemy proste pytania, na które jest tylko jedna odpowiedź: Tak! Tak! i tak! Czy kaczyści z pozostałymi moherami szkodzą Polsce? Czy chciałbyś odsunąć kaczystów od władzy? Czy rydzyk nakłania moherów do głosowania na kaczystów? czy mohery znowu wybiorą rząd kaczystowski? Czy nie jest najwyższy czas przegonić kaczystów z rządu? Czy zgodzisz się, że osoby niegłosujące milcząco przyzwalają na rządy kaczystów? Czy chciałbyś odsunąć kaczystów od władzy? Czy pójdziesz na wybory?
ITD, ITP, coś w tym stylu, ale podobno trzeba pytania tak zadawać, aby zawsze padała odpowiedź pozytywna. To i decyzja będzie pozytywna.
Trzeba po prostu budować społeczeństwo obywatelskie
Praca u podstaw
Myślę, a nawet więcej… mam silne przekonanie, że jest nas więcej, że społeczeństwo obywatelskie nie jest tylko ideałem, mżonką z której wyśmiewają się pisione mohery.
Masz rację Flogiston – trzeba rzeźbić wyborców, trzeba przekonywać wszystkich rozsądnych ludzi, że muszą iść do wyborów, że siedzenie nic nie da, a wręcz przeciwnie -> spowoduje skutek dokładnie odwrotny.
Boję się tylko tego, że 20% rozsądnych wyborców juz wyjechało i będąc za granicą nie będzie im się chciało szukać konsulatów. I to jest te 20% które mogą stanowić różnicę w być albo nie być.
ale ja mam dzisiaj glupie skojarzenia, bo pierwsze zdanie notki:
„Tym razem nie zadzwonił. Zjawił się bez zapowiedzi”
naprowadzilo mnie na „wierszyk” bodajze Broniewskiego – tam cos szło tak:”A gdy przyjda podpalic dom – ten w ktorym mieszkasz – Polskę…(bla, bla, bla)…bagnet na broń” i naprawde nie wiem skad te skojarzenia… :( ;)
a pod kometarzami podpisuje sie „obema rencoma”, walczmy o wyborcow (@Flogiston – posluchałes rady – spokojem wiecej zyskamy – a z tym 3xTak, to chyba gdzies juz bylo?? :) , no nie??)
(@kornett – ja tez wyjechalam, ale na wybory – zawsze – jak bumerang – wracam i licze, ze inni tez tak uczynia, bo w przeciwnym wypadku za 5, 7, 10 lat to nie bedzie do czego wracac)
>>Salamandra,
myślę, że zasadniczo poglądów nie zmieniałem. No i siłą rzeczy nie pamiętam w jakiej sprawie posłuchałem czyli zmieniłem pogląd?
Naprawdę, nie żartuję, nie pamiętam; wydaje mi się, że zawsze namawiałem do przyłożenia moherom po łapkach i skierowanie ich na śmietnik historii??
Spoleczenstwo obywatelskie – jak najbardziej. Ale nie zgadzam sie, ze z wyborcami obecnej koalicji nie nalezy rozmawiac. Nie twierdze, ze trzeba na to tracic wiele energii, ale jednak rozmawiac trzeba – skoro ma byc demokracja, to pelna.
Boje sie sytuacji, kiedy wkurzeni wyborcy pojda do urn i zaglosuja na kazdego, kto obieca odsuniecie Kaczek od wladzy. A w ten sposob sie nie da – wybierac nalezy dla programu, a nie ze wzgledu na wspolnego wroga. Kobuszewski spiewal kiedys taka niesamowicie trafna piosenke o wojcie w pewnej wsi… czesc z Was chyba pamieta :)
A co do zmiany ordynacji i utrudniania glosowania – mieszkam od kilku lat w Anglii, ostatnio nawet w Londynie. Wiecie z roznych szacunkow, ilu nas tu jest. W ostatnich wyborach na cala Anglie byly trzy lokale wyborcze, przy czym dwa z nich w Londynie, na sasiednich ulicach. Staly kilometrowe kolejki – ja czekalem w kolejce do glosowania 45 minut i to bylo dosc szybko. Ci, ktorzy przyjechali, odstali swoje, ale ilu nie przyjechalo odstraszonych raportami znajomych? Nie mowiac juz o tych, ktorzy musieliby poswiecic caly dzien na te podroz, a takich tez bylo dziesiatki tysiecy. Przy czym jest kilka honorowych konsulatow w Wielkiej Brytanii, sa terenowe jednostki roznych organizacji polskich, nie bylo problemem zorganizowac wybory porzadnie. Sama Wielka Brytania moglaby zawazyc na wygranej PiSu. A podejrzewam ze podobnie bylo w Szwecji i Irlandii.
Chce wrocic do Polski, jezdze tam na kongresy, utrzymuje kontakty. Ale tak, jak wyjezdzalem dla nabrania doswiadczenia, teraz coraz bardziej czuje sie jak na przymusowej emigracji. I powrot sie odwleka. Swoja droga wlasnie przyszedl mi do glowy pomysl, ze ktos powinien wystartowac do wyborow jako przedstawiciel ’16-tego wojewodztwa’ – poparcie kilkudziesieciu tysiecy ludzi gwarantowane :)
Oczywiscie,tylko wybory,jestem przekonany ze jezeli Bracia Mniejsi nie pokombinuja cos przy Konstytucji to w wyborach,w ktorych wezmie udzial wieksza liczba wyborcow przepadna.Ich juz teraz skreca fakt dwoch kadencji prezydenta Kwasniewskiego.Juz to kiedys pisalem,w moim otoczeniu liczba entuzjastow Kaczynskich maleje.
Jeżeli po wyborach 2009 roku(o ile się odbędą)rządzić będzie PO w koalicji z PiS-em ,to będzie lepiej czy gorzej ?
>>J.S.
Przeczytaj co na temat POPIS napisał Matka_Kurka::
http://www.matka-kurka.net/
strach się bać.
Tekst super.
Macie rację o wyborach, ale może nie całą. Jakoś tak się składa, że wszyscy politicy po wygranych wyborach zapominają o Nas wyborcach i tym bardziej o swoich obietnicach.
Zapominają bo wiedzą, że wyborcy mogą im skoczyć. Nie ma u nas tzw WatchDogs czyli organizacji strażniczych, co właśnie jest przejawem zdrowego społeczeństwa obywatelskiego. A jak społeczeństwo jest chore to do głosu dobierają się populiści.
spoleczenstwo obywatelskie nie ma szansy sie utworzyc dopoty, dopoki w parlamencie sa bandyci z wyrokami, kpiacy z nich w zywe oczy. od tego w ogole trzeba zaczac. dopoki cwaniactwo poplaca, a uczciwosc jest frajerstwem, nie bedzie postaw obywatelskich w polsce. nie ma obywatelstwa w systemie niewolniczym czy post-niewolniczym. to sa mrzonki.
Politycy nam społeczeństwa obywatelskiego nie utworzą, to nie w ich interesie. Polacy muszą sami się zorganizować nie oglądając się „wybranców narodu”. Wystarczy tylko chcieć. Niech każdy da od siebie choć trochę
moim zdaniem na problem trzeba niestety patrzec w skali makro.
teoria atomizmu spolecznego nie znajdzie u nas zastosowania. nei po polwieczu zniewolenia. mowiac prosciej, musi sie oczyscic gora, by sie dol uleczyl.
@Latarnik. Wiesz, Nie do końca się z Tobą zgodzę. Z wyborcami moherów można rozmawiać. Przykładem niech będzie naprawdę sympatyczna rozmowa w lokalu wyborczym na wyborach samorządowych moja ze starszym panem, który mnie spytał, jak zagłosować na LPR czy tam PiS. Ja się zaśmiałem, powiedziałem „Bój się Pan Boga”, powiedziałem gościowi co i jak ma głosować na swoją wybraną partię, powiedzieliśmy sobie „miłego dnia” i każdy poszedł w swoją stronę.
To, do czego moim zdaniem rewelacyjnie doprowadzili Jarosław i Lech K. to napuszczenie jednych przeciwko drugimi. Grają na tym z wirtuozerską zręcznością. Myślę, że można to rozbroić odrobiną serdeczności, której ostatnio brakuje coraz bardziej.
Ja przynajmniej się staram. Czego życzę nam wszystkim. Premierowi i Prezydentowi też.
Kiedy wisiały takie plakaty, miałem kilka, a potem kilkanaście lat – ale pamiętam je dobrze, chociaż nie dotyczyły one bezpośrednio mojej, urzędniczej rodziny. Niestety zawsze, i pod każdą szerokością geograficzną, takie hasła znajdowały i będa zajdowały licznych zwolenników. Taki jakiś „gen” mamy zaszyty, albo wypielęgnowany latami, ba wiekami, etc., kiedy jedni mogli żyć jedynie jak zwierzęta pociągowe, a inni – fakt, że nieliczni – nie wiedzieli już czym by tu sobie jeszcze dogodzić. Wszystko i wszyscy, nawet kościół katolicki (inne też zapewne), nas przekonują, że bogactwo jest naganne; rodzi się z niegodziwego działania, wyzyskiwania innych,itd.itp. Prawdziwe NIESZCZĘŚCIE i paradoks polega na tym, że jak mawiała Babcia Franglesa: „przy bogatym nawet biedny lepiej żyje”. Jak sięgnąć okiem, w czasie i w przestrzeni, tam gdzie starano się wprowadzić REALNIE w życie, te – chyba piękne – hasła socjalizmu / komunizmu, prędzej czy później zaczynało brakować wszystkiego, a nawet dochodziło, a może i dochodzi teraz, do kanibalizmu, powodowanego głodem !?!? (Co wcale nie oznacza, że tam gdzie takich haseł oficjalnie nie głoszono i nie realizowano, wszystko opływało tylko „miodem i mlekiem” – bywało i bywa ludziom cholernie ciężko. Myślę, że Ci, którzy aktualnie nami rządzą doskonale o tym wiedzą……….ale jak tylko trzeba zyskać na taniej, chwilowej, popularności, z uśmiechem na twarzyczkach, wracają do tych właśnie hasełek – bo realizacja ich „szczytnych” celów (idylicznego kraju prawa i sprawiedliwości) ma usprawiedliwiać używanie wszelkich środków? To oczywista „uliczka bez wyjścia”……ale pp. Kaczyńscy wolą słuchać i patrzeć, ba nawet pochwalać działania, np: p. J. Kurskiego! Napisałem tutaj sporo truizmów, ale tak mnie trochę „poniosło”!
@krichot
Alez ja wlasnie powiedzialem, ze warto z nimi rozmawiac :) I zgadzam sie zdecydowanie – serdecznoscia, ludzkim podejsciem, rozbrajaniem tej naszej na szczescie juz troche mniejszej zawisci mozna wiele zdzialac.
A napuszczanie jednych na drugich? Nie pochwalam, ale tez nie uwazam, zeby bracia K. robili to zrecznie. Robia to topornie i siermieznie, az sie dziwie, ze ludzie sie na takie zagrania lapia. No ale coz, najwyrazniej negatywnych emocji w przecietnym Polaku sporo.
Gdy czytam taką rzeczową wymianę zdań – to zaczyna mi się robić lepiej na duchu. Z każdego dnia można się odbić, a z pisiego dna też się odbijemy – byle nie stało się to zbyt późno.
Kto Ty jesteś… Polak maly!
Hm… :-) a na pewno?!
http://www.joemonster.org/art/7521/Kto-ty-jestes-Polak-maly-Mylisz-sie
Gdy czytam taką rzeczową wymianę zdań – to zaczyna mi się robić lepiej na duchu. Z każdego dnia można się odbić, a z pisiego dna też się odbijemy – byle nie stało się to zbyt późno.
Kto Ty jesteś… Polak maly!
Hm… :-) a na pewno?!
http://www.joemonster.org/art/7521/Kto-ty-jestes-Polak-maly-Mylisz-sie
kornett
komu okradłeś ta historię życia?
@A.W. – a możesz zadać pytanie trochę jaśniej, bo nie załapałem.
Pingback: Top Posts « WordPress.com
Tak trochę z innej beczki. Wszedł na ekrany „Obsługiwałem angielskiego króla”, przy okazji pojawiły się reedycje książki i audiobook, chyba tak to się nazywa, w wykonaniu Kazimierza Kaczora. Polecam wszystkim :-)
@A. W. Takich historii jak kornetta są tysiące, nie trzeba ich kraść ani podrabiać.
wiecie, ja mysle ze Walesa to ujal najlepiej: „Macie takiego prezydenta na jakiego zescie sobie zasluzyli”.
Poweim szczeze ze te kolejne wybory tez widze czarno. Znowu wymysli sie jakiego dziadka w wermachcie i „ciemny lud to kupi”.
Mysle ze dopiero jak generacja wychowana na komunizmie wymrze to bedzie mozna mowic o budowaniu spoleczenstwa obywatelskiego.
Mieszkam za granica juz z gora 11 lat. Moim zdaniem jak ktos na stale nie mieszka w Polsce nie powinien miec prawa do glosowania. Latwo sie wymadrzac nie bedac zmuszonym do ponoszenia konsekwencji swojego wyboru. A wiem ze sporo polonii w USA glosowalo wlasnie na PIS.
Przy okzaji Kornett, gdzie osiadles w Stanach.
Ja klikam z Connecticut.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Pingback: Prowokacja dla opornych « Fraglesowe widzenie świata