Domy opuszczone przez człowieka umierają. Pruskie domy umierają szybko, zwłaszcza gdy pomogą im w tym szabrownicy. Wystarczy, że zacznie przeciekać dach i po kilkunastu latach pozostaje po nich pagórek rozpadających się cegieł i butwiejących belek oraz desek.
Czytaj dalejArchiwa kategorii: Wiem że masz duszę
Król rzeczy niepotrzebnych
Zwykle jest tak, że coś się tłucze, obtłukuje, pęka, dekompletuje, odpada, psuje. Ląduje więc w piwnicy, w garażu, na strychu, bo szkoda wyrzucać, bo może się jeszcze kiedyś przyda. Czeka latami, pod coraz grubszą kołdrą, w pudle, a za pokrytymi pajęczynami okienkiem defiluje słońce.
Czytaj dalejPan samochodzik
– Co ja robię? Zawracaj! To bez sensu! Nie stać cię na to! Popełniasz koszmarny błąd! – biadolił wczoraj mój doszczętnie umęczony umysł, kiedy tuż po dziesiątej wyruszałem w trasę.
– Cha cha cha! – rżało serce – Hip hip Hurra! Dalejże wiśta wio!
Dzień był zaciągnięty deszczem, podszyty zimnem. Gnałem trasą przez Lelkowo na Grzechotki, z rykiem silnika, ścinając zakręty aby zdążyć na dwunastą do Starogardu (161km). Ekspresówka pusta, tylko trochę Rosjan jadących na zakupy. Do Elbląga dojechałem w 53 minuty, bijąc mój rekord.
taki sobie tekścik
Czasem chciałbym aby życie zatoczyło niesamowitą pętlę, lub żeby można było cofnąć czas, i stałbym jak tamtego czerwcowego poranka, trzynaście lat temu, ogolony z umytą głową, z teczką w dłoni, otwierałbym kluczykiem drzwi koralowej beczki 240 diesel, czekałbym cierpliwie aż zgaśnie pomarańczowa lampka, i zapalał motor.
O zespoleniu
Kierowcy nowych aut nie znają tego tak intymnego uczucia zespolenia człowieka z maszyną, jakie dane jest posiadaczom starszych maszyn. Odseparowani dziesiątkami czujników, lampek, sterowników, komputerów, nie wiedzą co w silniku czy zawieszeniu piszczy. Wygłuszenia skutecznie tłumią motor, klimatyzacja nie dopuszcza spalenizny. Kiedy zapala się ostrzegawcza lampa jest już przeważnie za późno.
Ja, Judasz Iskariota
Panie Janie, i znów życie zatoczyło niesamowitą pętlę, bo gdy stałem i patrzyłem jak on odjeżdża do nowego domu, odległego o kilkaset kilometrów, błyszcząc w świetle różowej jutrzenki, poczułem w sercu coś niby ukłucie szpilką, że to ostatni raz, że nigdy już nie zespolę się z nim w to jedno mechaniczno-biologiczne ciało.
Ruda atakuje. Ponownie!
Nie, nie, nie chodzi mi o rudowłosą niewiastę, o kocim spojrzeniu, z nogami do nieba, która rzuca się na mnie z pazurami, chodzi mi o rozszalałe stado pacmanów.
Panie Janie
Panie Janie, i znów życie zatoczyło niesamowitą pętlę, bo kiedy przypominam sobie ten lipcowy dzień, gdy razem z pańską żoną otworzyliśmy wrota garażu, a pamiętam, że był to ciepły lipiec, i ponad dwa lata dzieliły nas od czasu gdy pan nagle odszedł;
Czytaj dalej
Dama Pik – druga młodość
Urodziła się pod koniec lat siedemdziesiątych zeszłego wieku. Dzieciństwa nie pamięta. Otoczona siostrami, czekała na przyszłego pana.Tłoczyli się, odgrodzeni sznurkiem, przeganiani przez personel. Nerwowo przeliczali pieniądze. Odchodzili z kwitkiem. Marzenia nic nie kosztowały, ona zaś dużo.