Miesięczne archiwum: styczeń 2007

Jarek demolka

Z gabinetu Szefa organizacji potworów i Spółka dochodzi straszliwy łomot. Wyraźnie ktoś rzuca czym popadnie. Tłucze się szkło.
Pod drzwiami stoją Kuchcik, Gosiu oraz Tadziu zwany Cymesem. Obok nich drepcząć w miejscu cicho popiskuje RoboKaziu.

Czytaj dalej

Durex a Dura Lex

– Och witaj Donaldzie, mój panie bracie, przyjacielu!
– Ach Jarosławie, cała przyjemność po moje stronie
– Siadajże miły. Herbatki się napijesz? A może kawusi?
– Kapuczinko, masz może Jareczku? Dawno nie piłem.

Czytaj dalej

Apage Satanas!

– Co tam mamy na dziś Bracie Anzelmie ?
– Nic wielkiego Jego Ekscelencjo Mariusu Piłkusjusie, dwa stosy dla niewiernych dziewoi, jedno wyłupianie oczu za szkalowanie Jego Świętobliwości Arcybiskupa Rydzykowiusa oraz łamanie kołem
– Za co łamanie ?

Czytaj dalej

Ryszard Kapuściński

Odszedł kolejny wielki człowiek. Przeczytałem parę jego książek. Ostatnio Heban.

Mam nadzieje, że szuje spod znaku IV RP nie szykowały już jakiejś „rewelacji”, którą hieny ze szmatławców skrzętnie by pochwyciły.

dopisane 24/01 rano:
Nie pomyliłem się. Właśnie przeczytałem na blogu Daniela Passenta:

Ostatni raz widziałem Ryśka 11 grudnia, a więc zaledwie sześć tygodni temu, w redakcji „Polityki”, na promocji książki Krzysztofa Teodora Toeplitza „Dokąd prowadzą nas media”, którą miałem zaszczyt prowadzić. Umówiliśmy się z Rysiem na pół godziny przed promocją, ponieważ chcieliśmy porozmawiać. Pojechaliśmy windą do małej salki na V piętrze, gdzie nikogo nie było. Chodził z trudem, miał problemy ze stawami, ale przyszedł specjalnie – jak powiedział –  dla KTT i dla mnie, ponieważ kilka dni wcześniej obaj zostaliśmy „zdemaskowani jako agenci”. Nie musiał tego robić, ale przyszedł demonstracyjnie, jak wiele osób tamtego wieczoru, m.in. prof. Karol Modzelewski, którym będę zawsze wdzięczny. Rysiek znał cały świat jak nikt inny, ale nie mógł się nadziwić temu, co dzieje się w Polsce.

Kacie, czyń swoją powinność

Jestem Katem. Zawód jak każdy inny. Musi iść z duchem czasu. Poprzednicy używali topora, gilotyny. Potem modne stały się rozstrzeliwania i wieszania. Ja uważam, że nie ma nic lepszego niż dobry stos. Wolno płonący. Ofiara ma czas zastanowić się nad swoim życiem. Żądny atrakcji plebs czas aby nabawić się cierpieniami.

Czytaj dalej