Odezwał się stary przyjaciel ze studiów. Kiedyś tyle nas łączyło. Niestety z czasem, nasze drogi po cichu się rozeszły. Ja zbudowałem dom, spłodziłem syna. On został pilotem. Bez rodziny i zobowiązań. Czasem mu zazdrościłem.
Domyślałem się, po co chce się spotkać. Od paru miesięcy media trąbiły: “To układ planetarny, prawie taki jak nasz. Gwiazda i osiem planet, są oddalone o pięć tysięcy lat świetlnych od nas.”. Leciał tam.
Umówiliśmy się w pubie, w centrum. Niewiele się zmienił. Może trochę spoważniał.
– Kiedy wrócicie? – zapytałem gdy kelnerka postawiła przed nami drinki.
– Tego nie wiem, przyjacielu, to naprawdę daleko – odparł zaciągając się (trującym) dymem.
W tajemnicy zdradził, że odebrali stamtąd prymitywny sygnał audio-wizyjny. Po rozszyfrowaniu, okazało się, że tubylcy, całkiem od nas odmienni, dyskutowali o jakimś zagłuszaniu. Mowa też była o grożącym im niebezpieczeństwie ze strony służb związanych z układem. Nie udało się ustalić, o jaki układ chodzi. To zdecydowało o podjęciu tego kosztownego przedsięwzięcia. Czuliśmy się w obowiązku, wspomóc braci w rozumie.
– Powodzenia zatem – odparłem
Uśmiechnął się. Dopił ciekły Azot, wstał, dotknął przyjaźnie moich czułków i wyszedł bez słowa. Długo patrzyłem za nim.
—
…ale sie kolega pilot zdziwi, jak doleci i zobaczy, ze jego sasiedzi z galaktyki obok (z planety Melmak) juz infiltruja ta planete, ze udalo im sie przyjac prawie „tubylczo-podobne” postaci, oczarowac pare milionow tubylcow i zdobyc wladze… upodobanie do kotow ich jednak zgubilo i tubylcy zaczeli cos podejrzewac….
Autor bloga opanował niesamowitą formę miniatur prozy poetyckiej. To jest super ;)
bardzo, bardzo na +
będę wpadała częściej, pozdrawiam
świetne !! tak jak komentarz salamandry
Hmmm,
coraz bardziej mi sie podoba, u mnie jest trochę podobnie – miłościowo aniołowo, ale gadżety wkrótce tez wejdą:)