Weekend dogorywa. Popijam kawę i dumam. Odnoszę nieodparte wrażenie, że syn uruchomił w domu nielegalną drukarnię pieniędzy.
Miesięczne archiwum: marzec 2008
Cuchnący pisuar
Scyzoryk w kieszeni się otwiera kiedy słucham cuchnący pisuar w temacie traktatu Lizbońskiego
Kolorowe jarmarki
Czekaliśmy na Niego odświętnie ubrani. Był piękny słoneczny dzień. Wiosna wybuchła zielenią.
– Jedzie! – krzyknęli z bramy i rzucili się otwierać.
Śmierć miniaturyzacji
Pamiętam biznesmenów, z początku lat 90, którzy z dumą targali pierwsze telefony komórkowe, zwane kaloryferami. Dziś spełniłem marzenie. Zamówiłem wielki telefon. Nie tak wielki jak tamte, ale dwa razy większy od poprzednika. Koniec z miniaturyzacją!
Przedwiośnie
Słońce wpadło z rana do mej piwnicznej izby. Rozproszyło mroki nocy polarnej. Oczy (nie przyzwyczajone) zmrużyłem, wyciągnąłem się, mrucząc niczym niedźwiedź i stwierdziłem: pora na zmiany.
Wszystkiego najlepszego!
Do wschodu słońca pozostało jeszcze ze dwie godziny. Zaciągał przenikliwy wczesno-wiosenny wiatr. W dali harcowały rozkochane koty.
Nie wpuścić chamstwa na salony
Dostałem list od nieznajomej kobiety. Jako, że mężczyzną w średnim wieku (balzakowskim? sic!) jestem, dreszcz poczułem. List był krótki, namiętny i brzmiał tak:
Kupę mi się chce
– Co się stało synku? Czemu płaczesz?
– Mamusiu, buuuuu, ja nie chcę już chodzić do przedszkola!
– Synku, nie możesz sam siedzieć w domy, gdy ja idę do pracy.
Czytaj dalej
Ten dzień
Od paru dni małżonka chodzi za mną. Widzę to w jej oczach.
– Kochanie, dzisiaj – zagaja słodko
– Ale – próbuję delikatnie protestować
– Nie ma ale! musisz! – robi się stanowcza – Pora już!
Szuuu… kanał lewy, Sziii… kanał prawy
Jakiś czas temu, pragnąc aby młody docenił co ma, opowiedziałem mu, jak to dawniej było. Zacząłem z grubej rury.