„10 lipca 2001 roku trwająca kilka godzin ulewa sparaliżowała miasto. Z brzegów wystąpił kanał Raduni, Dworzec Główny zalała woda. Choć deszcz padał zaledwie przez pięć godzin, opady równe były 1/5 rocznych opadów. Jak poinformował Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMiGW), na Gdańsk spadło niemal 130 l/m2. Podobnych opadów nie notowano w mieście od 50 lat.
Najbardziej ucierpiały niżej położone dzielnice miasta – Orunia, św. Wojciech, Lipce. Wiele rodzin zmuszonych zostało do opuszczenia swoich domostw, wyburzenia wymagało kilka budynków mieszkalnych. Ulewa zniszczyła Trakt św. Wojciecha, jedną z głównych arterii miasta. Przez długie miesiące miasto leczyło rany zadane przez tą lipcową nawałnicę.”
To cytat z Dziennika Bałtyckiego z dnia 10 lipca 2001 i opatrzony poniższym zdjęciem:
8 lat później, dnia 1 lipca 2009 Dziennik Bałtycki pisze: „Gwałtowna burza nad Gdańskiem – miasto zakorkowane, tramwaje i autobusy mają opóźnienia. [….] zalana została ul. Kartuska i Jana z Kolna. Ciężka sytuacja jest też na gdańskiej Morenie oraz we Wrzeszczu. ”
Poniższe zdjęcie zostało zrobione na tym samym skrzyżowaniu:
Zabawne prawda? Chciałoby się powiedzieć Polak Gdańszczanin przed i po szkodzie głupi.
Smutne jest to, że ulewa była znacznie krótsza i spadło (o ile dobrze usłyszałem) cztery razy mniej deszczu.
Jutro podrążę co miasto zrobiło i ile wydało pieniędzy na to aby podobna powódź nie wydarzyła się ponownie.
Sorry..
Sorry?
Spadł deszcz, wezbrały rzeki, kanalizacja deszczowa nie odebrała wody, zalało piwnice, skrzyżowania ulic, dróg, stanęła komunikacja miejska….miasto sparaliżowane itd.itp. To tylko tak w skrócie, bo zaraz potem co zrobiły władze? co zrobili inżynierowie od tych spraw? To się nie może powtórzyć !!! Kiedy zmądrzejemy i zaradzimy takim sytuacjom ?
To narzekanie wynika z naszego postrzegania świata przyrody, a ten świat – w tym zakresie – jest taki: opady jakie spadają na nam na „głowę”, tzn.: ilość, natężenie, czas trwania itd. rządzą się swoimi naturalnymi prawami….my tylko stwierdzamy fakty i staramy się znaleźć jakąś powtarzalność tych zjawisk, żeby wyprowadzić jakieś tam zależności w formie “liczbowej”, żeby coś zbudować, czegoś uniknąć itd.itd.itp.itp. W przypadku takich zjawisk jak opady (i oczywiście wielu, wielu innych) zawsze musimy mówić o prawdopodobieństwie, że wyższy opad nie wystąpi – STATYSTYCZNIE BIORĄC – częściej niż np: “raz na: 5, 10 , 25 czy 100 lat.” Abecadło – oczywiście! to wiedzą wszyscy!
Tak sobie przypomniałem, że w miejscowości Cherrapunji (Indie) w roku 1936 (!) roczny opad wyniósł…..około 25 METRÓW (!); ta miejscowość pod tym względem “bije” zresztą kilka innych rekordów. Albo taki przykład: w Fussen (w Bawiarii) w maju 1920 roku, w przeciagu 8 -miu minut spadło około 13 (!) centymetrowa warstwa wody na każdy metr kwadratowy. Napisałem tak, żeby nam było trochę lżej.
A ludzie chcą mieszkać koło rzeki, w dolinach, razem, bo: “do wszystkiego blisko”; urbanizujemy się coraz ciaśniej…..dachy, ulice, chodniki, place zabrukowane!….mało gdzie ziemia wystaje spod tego wszystkiego, ta ziemia, która mogłaby wchłonąć lwią część wody. Współczynnik spływu w miastach to około 0,7 – 0,9, tzn. że 70 – 90% tego co spadło…płynie po powierzchni. Dokąd ? Tam gdzie najniżej. A tam, np: w bezodpływowej dolinie, gdzie przedtem był staw, albo jakieś bagno…..już stoją zabrukowane osiedla, ulice asfaltowe itd.
Będzie część II – bo taki jestem rozwlekły
Część II.
Ludzie sobie wykalkulowali – rozważając koszty budowy ochrony / koszty usuwania skutków zalań – że strefy wysoko zurbanizowane powinny być chronione przed zalaniami / podtopieniami za “pomocą” sieci kanalizacji deszczowej, zwymiarowanej na odprowadzenie opadu o (statystycznym) prawdopodobieństwie wystąpienia: raz na 5, 10, czasem wyjątkowo: raz na 25 lat.
Biorąc owe: raz na 10 lat i wiele, wiele jeszcze innych czynników jak np: układ sieci, natężenie deszczu, czas tego trwania, czas koncentracji przepływu itd……dochodzimy do konkluzji, że nasze sieci deszczowe, a głównie ich tzw. burzowce powinny mieć około 3 – 4 metrów średnicy.
Czasem widzimy w amerykańskich filmach pościgi samochodowe: gangsterzy – policja w takich właśnie, czasem częściowo odkrytych kanałach deszczowych.
No i teraz co? Zalało nas, a więc: rozpruwamy ulice, zawadzające domy won! inne “kablodruty” i pomniejsze rurki też wyrywamy i BUDUJEMY kanał o takim przekroju, żeby już nigdy więcej i nikomu woda nie zagroziła, nie paraliżowała ruchu karetek pogotowia itd.itp. No to do roboty!
Są oczywiście i inne, znane od dawna, sposoby na zmniejszenie tych maksymalnych odpływów. Trzeba budować zbiorniki retencyjne, które napełniając się szybko w czasie deszczu, wstrzymają odpływ wód do kanalizacji, a opróżnią się wolno później poprzez sieć o rozsądnych wymiarach. Ładnie? No tak, ale gdzie te zbiorniki zbudować, wszędzie domy, a metr kwadratowy ziemi w mieście kosztuje…tyle, że tylko deweloperzy mogą tę ziemię kupić. W bogatych krajach buduje się czasem takie zbiorniki głęboko pod ziemią i opróżnia się je za pomocą pomp.
Wróćmy do ludzi. A ludzie, ci sami, którzy teraz brną przez pół godziny po pas w wodzie, widząc – kiedy deszcz nawalny nie pada – takie dziwne wolne zagłębienia terenowe (owe zbiorniki retencyjne) powiedzą: to marnotrawstwo…..nam potrzeba około dwa miliony mieszkań itd. itp.
A więc co? My małe robaczki tego świata, musimy się czasem zamoczyć i nie powinniśmy zaraz ciosać kołki na naszych głowach i oskarżać się, że coś znów robimy źle. Pytać: co zrobiły władze, wybierane raz na cztery lata itd.itp.itd. Każdy z nas ma w “tym” swój udział?
Teraz już kuniec i kropka!
Sorry,bo zal mi ludzi ktorzy pozostana bezradni ….pamietam Katrine
Dobrze, że prywatni inwestorzy mają zielone światło w Gdańsku. Taki Manhattan ma na przykład – handlu już tam nie ma, ale na szczęście świetnie się sprawdza jako zbiornik retencyjny. Poziomy parkingowe minus 2 i minus 3 oraz poziom handlowy minus 1 spisują się na medal w czasie wielkiej wody i dzięki temu jest oszczędzone przed zalaniem skrzyżowanie Grunwaldzkiej z Miszewskiego.
Ponieważ zielone światło dostało też QT na terenie starej zajezdni, gdzie także będą zlokalizowane parkingi podziemne, więc woda z górnego tarasu Moreny i częściowo z Niedźwiednika także tam znajdzie ujście. Włodarze wiedzieli co robią dając pozwolenie na budowę Czterech Pał.
Akwizdranko! Fantastyczny tekst na 5 gwiazdek. Gdy z zachwytem zaczęłam zaznaczć 5 gwiazdek (jak wysoce ceniony koniak).Przez całkowitą pomyłkę wyskoczyła tylko jedna Niestety nie udaje mi się tego naprawić :-(.Zamieszczam więc moje sprostowanie :Tekst wart 5***** !