Wyruszyliśmy zgodnie z planem, o szóstej rano. Na trasie warszawskiej jak zwykle wojna północ południe. Nie daliśmy się nadciągającym od strony warszawki watahom kamikadze z wiecznie włączonym migaczem i okrzykiem banzaj na ustach.
Ruciane-Nida – dzień pierwszy
2 komentarze