– Nogi szeroko! Ręce na plecach! Nie ruszać się! – wrzeszczeli mierząc do mnie z pistoletów maszynowych. Laserowe celowniki kreśliły kółka na podłodze. Któryś mocno zacisnął mi na rękach kajdanki, aż zapiekły przeguby. Z policzkiem wciśniętym w posadzkę, w mojej piżamie w motylki, obserwowałem zdumiony wirujące w powietrzu drobinki kurzu.
– Drzwi szlag trafił – pomyślałem z głupa frant.

– Obywatel oskarżony jest o szkalowanie w latach 2005-2007 władzy państwowej, oraz o przygotowywanie się do działalności wywrotowej po wyborach 2015 roku – recytował ich dowódca – Tym samym prokuratura rejonowa w Gdańsku, w oparciu o ustawę o stanie nadzwyczajnym, wszczęła śledztwo z urzędu. Obywatel zostaje zatrzymany na czas nie określony i umieszczony w ośrodku odosobnienia.

Spojrzałem na zegarek, dochodziła szósta. Szósta?
Przecież mam wstawać do pracy! Do pracy?
Zaraz, zaraz, wybory? Przecież to wczoraj, a oni już dzisiaj? Nie, to niemożliwe, to zły sen?

W tym momencie poczułem dobrze znane mi poranne parcie w dole brzucha i pognałem do toalety. Przez moment chciałem ich prosić żeby zdjęli mi kajdanki, ale oni rozwiali się jak mgła o poranku.
– Uff, to był tylko zły sen – odsapnąłem cedząc ziemniaczki – żyje w wolnym demokratycznym kraju, to nie może się wydarzyć.

Nie oglądałem wczorajszego wieczoru wyborczego, poszedłem wcześniej spać. Chwyciłem za komórkę. Zacząłem czytać nagłówki. Ożeszku! – zakląłem choć spodziewałem się wyniku, ale nie aż takiej katastrofy.

Włączyłem telewizor, a tam pewna znana aktorką mówiła: Proszę Państwa, 25 października 2015 roku zaczął się w Polsce narodowy socjalizm.