Zmęczony po podróży, dostajesz klucz z zielonym breloczkiem z plastiku. Ktoś niestarannie białą farbą wymalował na nim numer twojego pokoju. Otwierasz sfatygowane drzwi i witasz się z miejscem, które stanie się twoim domem na najbliższe kilka dni.
Pokój jest w miarę duży, jasny, pomalowany na kolor łososiowy w drobne ciapki. Niestety minęło już parę lat od ostatniego remontu i na ścianach jest mnóstwo śladów po poprzednich lokatorach. Odrapania, plamy, niewyraźne odbicie dłoni.
W rogu przechylona w lewo, raczej wiekowa umywalka. Lustro, półka na szczoteczkę, krem do golenia, maszynkę. Hotelowy ręcznik wyblakły od miliona prań. Wkoło wianuszek białych, krzywo położonych, i miejscami spękanych kafelek. Całe pokolenia malarzy z każdym rokiem coraz głębiej zamalowywały brzegowe kafle.
Siadasz na łóżku, jest na szczęście nowe i wygodne. Kolega dostał gorsze, połamało się. Pościel pachnie krochmalem. Zielono niebieska, w jakieś gałązki, motylki. Sprawdzasz poduszkę, Ponieważ śpisz na boku, lubisz ją zmieść i wcisnąć między rękę i głowę. Nie każda się do tego nadaje. Ta jest w sam raz. Uśmiechasz się. Dobrze się wyspać to podstawa w podróży.
Szafa bez półek, trzy stare wieszaki. Trudno, łachy zostaną w walizce. Rozpakowujesz plecaczek, w którym targałeś milion szpei. Książka, notes, netbook na którym teraz piszesz, mała mysz, scyzoryk, rozmówki, krem, kawa w małej puszce, herbata i cukier. Kubek o którym przypomniałeś sobie w ostatniej chwili przed wyjściem z domu.
Pokój staje się twój. Naznaczyłeś go własnymi przedmiotami. Dzień, dwa i przesiąknie twoim zapachem. Na parę dni stanie się namiastką domu. Z tym prawdziwym odległym o ponad tysiąc kilometrów, łączy cię tylko cienka nić komórkowa.
Za parę dni, nasycony tym miastem, upchniesz swój skromny dobytek wędrowca. Sprawdzisz czy czegoś nie zostawiłeś, zajrzysz nawet pod stół i za łóżko, rzucisz ostatni raz okiem, i odjedziesz. W opustoszałym pokoju, zostawisz niedojedzony keczup, opakowanie soli, a na oknie dojrzewać będzie koszmarnie zielony pomidor. Sprzątaczki usuną wszelkie ślady po tobie, wywietrzą twój zapach, oddomowią to co przez parę dni udomowiałeś.
Piszesz tak sugestywnie, że jak człowiek zmruży oczy, to trafia do pokoju hotelowego.
Mówią na to dar pisania, niestety nie wszyscy go posiadają, dla Ciebie Bóg, może los – był łaskawy.