Odzywa się budzik, tuż po nim komórka. Czwarta rano. Pora wstawać gospodarzu. Niczym sprężynka wyskakuje z łóżka. Za oknem już ciemno. Już, gdyż jeszcze miesiąc temu, o tej godzinie, słońce wisiało wysoko. Czuć zbliżającą się wielkimi krokami jesień.
Za 35 minut ma podjechać zamówiona taksówka. Oby.
Toaleta poranna. Orzeźwiający zapach kawy. Przeżuwane pośpiesznie kanapki z dnia poprzedniego. Awantura z Romanem, który przeczuwa co się święci. Znowu mam zostać sam? – patrzy na mnie z wyrzutem.
Dziesięć przed piątą melduje się na peronie. Drepczemy niczym pingwiny, wypatrując strzały północy, zwanej Kaszubem. Wtacza się punktualnie.
Wagon trzeci, miejsce 92, przy drzwiach. Starszy pan w czerni, młody wilk pod krawatem, skromna okularnica. Młody szeleści gazetami, starszy drzemie, okularnica smętnie spogląda w okno. Za Malborkiem, nad kreskę horyzontu wyskakuje wielka pomarańczowa kula.
Za Mławą pociąg próbuje wytrząsnąć nas z siebie. Falują brzuchy i biusty. Prześliczna warsówna z trudem panuje nad rozbrykanym wózkiem. Nie wprawieni parzą się kawą.
Młody wyciąga laptopa. Z trudem stuka coś na klawiaturce. Wzięło i okularnicę, wyciągnęła mały damski, srebrny. Zastanawiam się czy i ja ma wyjąć moją maszynkę. Póki co szpanuje biznesową komórką. Starszy pan drzemie.
Młody wysłał tysiąc mejli. Jest odzew. Co chwila ewakuuje na korytarz rozwrzeszczaną komórę. Gestykuluje, udowadnia, przekonuje, wygina śmiało ciało, aby przepuścić głodomorów poszukujących warsu. Za każdym razem musi odłożyć laptopa, podeptać nasze stopy, uporać się z zacinającymi (słabeusz) drzwiami.
Po czterdziestym telefonie kapituluje. Zamienia nasz przedział w budkę telefoniczną. Koniec drzemania. Cmokamy, wzdychamy, zerkamy bykiem. Nie wytrzymuje, wyrywam drzwi i rzucam za siebie „rozmównica publiczna kurde”.
Nasielsk. Młody przysnął strudzony nad laptopem. Wyłączył komórkę. Nie wyrzucę go więc przez okno.
Miasto stołeczne Warszawa. Szklane domy, drogi, estakady. My, ludzie z prowincji czujemy się zagubieni, przytłoczeni. Europa.
Na centralnym młody i okularnica wysiadają. Ich miejsce zajmują dwie starsze hiszpanki. Kurczowo trzymają się bagaży. Wiadomo, dziki wschód.
Żegnamy Warszawę. Kaszub trzęsie ze zdwojoną siłą. Co chwila zwalnia, przystaje. Hiszpanki przyklejone do okna. Wyłapuje słowo „turbulencios”. Trochę mi wstyd.
Królewskie miasto Kraków. Babcia w klozecie spogląda na mnie zastanawiając się czy ma się odezwać w mowie Szekspira czy Goethego. Uprzedzam ją pytając „teraz czy potem płacę?”
Na dworcu PKS bitwa. Większość kursów do Zakopanego odwołana. Turyści i aborygeni solidarnie rzucają się pod koła, aby wymusić rejs w kierunku skalnego Podhala. Z przybyłego właśnie weterana szos, wypadają na wpół uduszeni ludzie. Łaźnia na kółkach. Padła klima. Nie pcham się Życie mi miłe.
Gdy większość uwięziona jest już w rzęchu, podjeżdża nowiutki klimatyzowany pekaes. Warto było czekać. Odstajemy swoje przed Myślenicami. Przemykamy przez Pcim. Nie mam tu ciotki.
Nowy Targ. Zgarnia mnie małżonka. Jeszcze półgodziny i dotrę do Sromowców Niżnych. Dwanaście godzin w podróży. Polska to duży kraj.
O w morde. Dlatego ja na drugi koniec Polski (z Tychów pod Ełk) jadę swoim autem i nikt mnie nie przekona że transport publiczny jest lepszy.
@ Fraglesi
„Odstajemy swoje przed Mysłowicami” – hmm dziwne do Zakopca przez Śląsk jechałeś? – dziwne…
pozdrawiam
Myśleniczanin ;)
Ciekawy jestem, czy jeszcze w Nowym Targu jest Centrum Wyszkolenia Spadochronowego? Gdy sie mialo 17 lat to czlowiek nie znal odmiany slowa glupi.( Glupi ……….i spadochroniarz.)
Zostawiłeś w domu swoje cudowne autko?!
@rozapro
Racja, Myślenice.
Widzę, że również miałeś spotkanie z babcią klozetową w Krakowie :) Ja grałem wariata że nie wiem nic o opłatach :D
pozdrawiam
Oj, duży. A gdy się nieopatrznie do pociągu wpakujesz nagle staje się większy, i większy, i większy…pewnie po to by usprawiedliwić ceny biletów, które są nie do usprawiedliwienia ;P
Fraglesi,
Chcesz powiedziec ze nic sie w Polsce nie
zmienilo?? Czterdziesci lat temu jechalem
na oboz narciarski ze Szczecina do Zakopanego
22 godziny ,stojac czasem na jednej nodze.
Myslalem ze jest jednak lepiej..
pozdrawiam tumba
@tumba
Zmieniło, zmieniło :-)
20 lat temu, jadąc na obóz narciarski wskakiwaliśmy przez okno żeby zająć przedział.
Dzisiaj wsiadam do klimatyzowanego wagonu pierwszej klasy. Co prawda chciałoby się aby ten pociąg jechał do Krakowa z 5 godzin a nie 8, ale cóż :-)
Proponuje przejrzec rozkład jazdy PKP (czasami jade do kolerzanki do Rzeszowa) : pospiesny Krakow – Rzeszow – 45 zeta (czas dojazdu ok 2 h 10 m ) 2 klasa 20 zeta ( 2 h ) . Jade ogorkiem i zazwyczaj w przedziale konduktorskim bo tam zwykle siedza palacy .
@fraglesi
Tylko czy to kolej się zmieniła czy ty?
I kolej i ja. Przez okno już nie dam rady ;-)
Polska kolej zawsze dostarcza przygód, a pksy… książkę można by napisać :)