Zgasła nad ranem. Siedziałem przy niej do końca. Moja ukochana…
…ostatnia żarówka.
Pod koniec była już bardzo słaba. Świeciła słabym żółtym światłem. Bardzo ją oszczędzałem, włączając tylko raz na tydzień, na chwilę, późną nocą, gdy wszyscy spali. Delikatnie wykręcałem, owijałem w delikatną szmatkę, chowałem w pudełko, które trzymałem w piwnicznej skrytce.
Nienawidzę świetlówek. Oczy mi przy nich łzawią. Przyjdzie więc żyć przy świecach, gdyż zwykłych nie można już dostać, nawet na czarnym rynku. Parę lat temu zarządzona przez Brukselę fala obław na żarówkarzy skutecznie rozbiła czarny rynek. Wyroki były wysokie.
Sąsiad miał zapas, ale świnia nie chciał się z nikim podzielić. Jakiś uczynny zakapował go dzielnicowemu. Zrobili mu kipisz, i na jego oczach wszystkie wytłukli. Sam dostał 6 miesięcy prac społecznych. Dobrze, że nie trafił do pudła, jak ci handlarze.
Podobno koło Malborka jakiś rzemieślnik robi pokątnie. Ale trudno je dostać. Są strasznej jakości a na dodatek koszmarnie drogie. Ktoś próbował przemycać z Afryki, ale wpadł.
Myślę o lampie naftowej. Tylko skąd wziąć naftę?
—
powinnienes na poczatku dopisac „A.D.2025″…
a tak od siebie dodam, ze porzez naswietlanie w mediach tej zarowkowej tragedii, dzisiaj przez caly dzien przed oczyma mialam ten bodajze socjalistyczny plakat z gosciem wskazujacym w odbiorce paluchem i napis pod nim „czy TY juz zakupiles setke?”
Fraglesi! Napisałeś przepiękny MELODRAMAT. Gratuluję !!!
Żarówki…ale jakie???
Wysłuchałem dzisiaj (wybacz Fraglesi! na tvn24) wywiad z fizykiem prof. Łukaszem Turskim. Mówił o żarówkach energooszczędnych, mniej więcej, tak: Przyzwyczajeni jesteśmy do światła ciepłego żarówek tradycyjnych; zawsze tak było i jest to dla człowieka światło “naturalne”. Żarówki energooszczędne zawierają rtęć i jest spora “pacałycha” (to moje określenie) z ich “unicztożeniem” – czyli recyklingiem. Profesor mówił, że przepisy, w tym zakresie, dwóch stanów w USA są dość kłopotliwe, bo w jednym, należy takie zużyte żarówki oddawać opakowane w dwa worki plastikowe, a w drugim stanie…..w szczelnie zamkniętych słoikach!
Dalej, światło tych żarówek – to fizycznie rzecz biorąc – to samo co “małe i bardzo słabiutkie” ale jednak …. solarium. Tak od siebie dodam….a jak się posiedzi parę godzin przy takiej lampce biurowej, to chyba można nie tylko się trochę opalić, ale może to nam nawet zaszkodzić (???); tak też żartował (?) dziennikarz, który ten wywiad prowadził.
Profesor mówił o batalii wycofywania termometrów rtęciowych (kiedyś długo używałem manometrów rtęciowych i wiem co to za cholerstwo – malipulowanie rtęcią i jak toksyczne są opary rtęci)….a teraz mamy “prikaz” używania żarówek zawierających (mało….może nawet bardzo mało) ale jednak rtęć!? A jak takie żarówki zaczną się tłuc, przypadkowo lub celowo….durniów nie trzeba siać, sami rosną – jak mawiała moja Mama.
Jeśli chodzi o ową energooszczędność, to Profesor mówił tak: one są energooszczędne jeśli świecą przez dłuższy czas; kiedy występują włączenia na okolo 20 – 30 sekund, to pochłaniają wiecej energii, niż te tradycyjne.
Wreszcie, podobno jesteśmy na progu rewolucji technologicznej w tej dziedzinie, bo pojawiają się coraz powszechniej tzw. diody półprzewodnikowe, a te to są dopiero energooszczędne; po co więc – mówił Profesor – wprowadzać zarządzenia, które zmuszając do stosowania gorszego rozwiązania, będa hamawały rozwój nowszej technologii?
A ja sobie myślę….czy rzeczywiście – tak per saldo – słysząc takie “ale”, opłaca się nam z uwagi na ochronę środowiska “wprowadzać”, nawet te trochę, rtęci do naszych domów i dodatkowo czekać 1-2 minuty, aż to cudo “rtęciowo – jarzeniowe” (czy jakieś tam) zaświeci nam swoim nieprzyjemnym światłem ???
Fraglesi, zrób jednak zapas żarówek normalnych, będę od Ciebie pożyczał!
Damn, a co z moimi czterema żarówkami 300W do PARów?
Chyba czas się okopać.
Damn, a co z moimi czterema żarówkami 300W do PARów?
Chyba czas się okopać….