W zeszłą środę minęły dwa tygodnie odkąd jestem na głodzie. Trzymam się dzielnie, mimo że rodzina stara się wszelkimi sposobami odegrać za minione lata, kiedy wyżerałem co się tylko nawinęło pod rękę, a nie miało nóżek, aby uciec w porę, albo zębów żeby się obronić.
Archiwa kategorii: Mocne postanowienie poprawy
O głodzie i chłodzie
Oj niedobrze, niedobrze, ciężki czas mi nastał, i to na własne życzenie, a na dodatek za własne (ciężko zarobione) pieniądze. Ci co mnie znają w realu, wiedzą, że kawał ze mnie chłopa. Pomyśleć, że lat temu dwadzieścia, na studiach, byłem piękny i młody. Niestety teraz tylko „i” pozostało.
Las, wampiry i ja
U wejścia do lasu ktoś powiesił czaszkę. Zauważyłem ją już wczesną wiosną. Zastanawiałem się po co to zrobił. Teraz wiem. Czaszka to znak śmierci. Ten ktoś chciał ostrzec tych co wchodzą do lasu.
Kończ waść, wstydu oszczędź!
– Niżej! O tak!
– Uaaaaaa!
– Główka niżej! Dochodzisz!
– Nie mogę…. nie mam już siły….
– Możesz! Nogi! I ciągnij! Ciągnij wysoko!
– Yes! Yes! Yes!
Dlaczego warto chodzić na kije…
Sezon letni 2010
Las powitał mnie deszczem, tak jakby sondował mnie – Jesteś gotowy? Naprawdę tego chcesz człowieku marny? – wiał mi wiatrem w twarz. – Ha! Nawet nie wiesz jak jestem tego spragniony! – wykrzyczałem w stronę kniei. Kurtkę zapiąłem, czapką czerwoną nieodłączną mocniej nasadziłem. Kije zafurkotały.
-10!
No i w końcu jej mam! Są śliczne, nowiutkie, dziewicze, profesjonalne, leciutkie i wygodne. Teraz mogę iść na koniec świata albo nawet dalej! Nazywają się Scarpa Lite Trek GTX.
Hardkor
Żona wyrzuca nas na leśnym parkingu koło Gołębiewa. Niebo szare, zimno. Miro próbuje rozeznać gdzie jesteśmy. – Chodź, będzie hardkor! – mówię ciągnąc go w krzaki.
Mocne postanowienie poprawy
Dzisiaj rano postanowiliśmy z Mirkiem rozpocząć naszą trasę trochę dalej od domu. Wskoczyliśmy więc do rekina (który jęknął na nasz widok) i pognaliśmy do Owczarni.
Kije siedmiomilowe
Podczas sierpniowej wyprawy „Born to be wild” podjęliśmy z Mirkiem mocne postanowienie, iż obaj zabierzemy się za nasze mięśnie… piwne, a on dodatkowo rzuci palenie. Łazimy więc od prawie trzech tygodni codziennie o świcie do Central Parku.