W moim prywatnym akwenie wodnym wykluło się życie. Zastanawiam się skąd się wzięło? Mój akwen nic nie łączy z innymi. Widocznie życie przywiał wiatr (od koszar? ;-) albo spadło z nieba.
Na razie jest ono rachityczne, malutkie, kruche. Z każdą chwilą rośnie jednak w siłę. Nabiera, jak to się mówi, ciała. Na razie to pojedyncze zielone komórki, grupujące się w długie nitki. Ale nadejdzie dzień gdy powstanie z wody i oznajmi wszem i wobec “Hello world!”
Póki co zachodzi mitoza ale wierze, że z czasem zwycięży, jako przyjemniejsza, mejoza. Lada moment ujrzę zaczątek oczków, kończyn, a z czasem jakaś głowa się wyłoni.
Dbam o nie. Przykrywam na noc aby nie zmarzło. W dzień wystawiam do słońca. Filtruje wodę aby miało czystą. Robię za stracha na ptaki. Podrzucam świeże dżdżowniczki. Jak podrośnie i zagustuje w mięsku, podrzucę kota Romana, potem psa, krowę sąsiadów.
Bezwzględna żona każe mi lada dzień to ledwo narodzone życie zabić! Zagazować chlorem! Wylać z kąpielą! Gdy będzie spała, przeniosę maleństwo do stawu. Niech rośnie w szuwarach.
Oby tylko nie okazało się ono drapieżnikiem, które zawoła na mój widok „Tato” i… pożre.
musi być ciekawe to życie, że kot Roman tak na nie patrzy ;-)
Phhhyyy!!!
Oj, Fraglesi!
Ty się doigrrrasz!!!
Nie wiem jak Roman, ale ja za takie głupie żarrrty to udrrrrapuję! :twisted:
Roman!!!! Uciekaj! Ratuj sie! wracaj na Melmak. Albo napisz anonim do szanownej malzonki Fraglesa o zbrodniczych zamiarach tegoz ;)
Z doświadczenia wiem, że w słoiku po rozpuszczalnej kawie, wypełnionym wodą mineralną, też rodzi się takie życie… ;) Co dalej z tego powstaje nie wiem – woleliśmy w pracy nie ryzykować i wyrzuciliśmy ową formę życia gdy była na etapie zielonych kłaczków… (a jeszcze mi konkurencja wyrośnie i co będzie!?).
Odczep sie od porzadnego kota. Nakarm stworzenia nizsza forma zycia: na przyklad sasiadem :)
No, i co tak raptem zacichli?
;)
Komandorze, podejrzewam, ze owo basenowe zycie wyewoluowalo szybciej niz podejrzewal Fraglesi i pozywilo sie onym, kiedy przyszedl o poranku obejrzec trzodke. Roman i psina, stworzenia inteligentne, odprowadzily go wzrokiem, wzdychajac, ale godzac sie z naturalna koleja rzeczy…
Alternatywne wyjasnienie to zona Fraglesow dowiedziala sie o spisku i zamknela nieboraka w areszcie domowym.
Aha, rozumiem, t_m_t!. Być może życie zdążyło wynaleźć już nie tylko koło, ale i machiny miotające.
;)
…i pozbylo sie juz formy ewolucyjnie nizszej w postaci gospodarza? ;)
Parafrazujac Lema u Profesora Dondy, powiem tylko: jesli sie wyglada smacznie, nie powinno sie wloczyc samopas, zwlaszcza w okolicy wlasnego basenu ;)
zy6cie w basenie i tak musi nastapic (natura pustki nie lubi) a koty wody nie lubia . i najwieksza tragedia dla psa i kota jest sie umyc bo to drapierzniki i dla nich strata otoczki (srodowiska) oznacza glod
zycie w basenie i tak musi nastapic (natura pustki nie lubi) a koty wody nie lubia . i najwieksza tragedia dla psa i kota jest sie umyc bo to drapierzniki i dla nich strata otoczki (srodowiska) oznacza glod
Fragles nas „głodzi” ???
Pędzę chyba do sklepu po basen… Napełnię go wodą, postawię na kilka dni na słoneczku, potem wyślę teściową by się wykąpała. Jeszcze kilka dni i doświadczalnie – na cudzej skórze – przekonam się, co dopadło Fraglesa… ;-)
Jeśli ktoś z przeraźliwie starych Gości tego Bloga pamięta japońskie dzieło pt. „Godzilla kontra Hedora”, to wie, że taka z pozou mała kijanka może urosnąc w sposób nieoczekiwany ;)
Trociny, jako wiekowe, pamietaja Hedore bardzo dobrze :)