Nie będę ukrywał, że poniższy tekst powstał na bazie „Czy z przeciwnikami IV RP warto rozmawiać?”
Postawiłem sobie wyzwanie odwrócenia o 180 stopni zawartego w nim przesłania. Dlatego gorąco polecam lekturę tekstu źródłowego.
Powiem szczerze, że nie wymagało to wielkiego wysiłku. Z całością uporałem się w niecałą godzinę. To dowód na relatywizm pewnych prawd, wydawałoby się, oczywistych. Przepraszam autora za wykorzystanie, bez jego zgody, dużych fragmentów. Myślę, że wybaczy mi, gdyż czynię to dla dobra sprawy jaką jest dialog pomiędzy polakami.
Zatem zaczynamy.
Każdy z nas ich zna. Uwielbiają „Kaczorów” choć nie bardzo wiedzą dlaczego. Po wyborach, ich zdaniem, nastąpiła cudowna odbudowa Rzeczy Pospolitej, walka z układem, choć nie są w stanie uzasadnić tego twierdzenia żadnymi dowodami. To zagorzali zwolennicy IV RP. Czy warto z nimi rozmawiać? To zależy od tego, do jakiej grupy przeciwników należą. Możliwości są następujące:
Ofiary mediów głównie skrajnie katolickich.
To grupa moim zdaniem najliczniejsza. Z niej właśnie rekrutuje się większość ludzi, którzy na forach internetowych wypisują „Komuchy od gazu”, „GW kłamie” itd. Zwani potocznie “Galbiarzami” od Galby czołowego trolla forum gazeta.pl. Są to ludzie najczęściej młodzi, często jeszcze uczący się ale również ludzie w bardziej poważnym wieku, których wszakże łączy jedna wspólna cecha. Nikt z nich nigdy nie zajmował żadnego istotnego stanowiska w administracji państwowej ani nie odgrywał żadnej istotniejszej roli w firmie prywatnej (jako właściciel lub menedżer). W związku z tym ludzie należący do tej grupy nie mieli szansy poznać smaku pracy, zwłaszcza na własnym. Nie wiedzą jak ciężko dochodzi się do czegoś w życiu. Uważają, że liberał to ktoś kto opróżni im lodówki. W większości wiszący na państwowym garnuszku. Wyłudzacze rent, fałszywi bezrobotni i pseudo emeryci. Niebieskie ptaki żerujące na ciężkiej pracy innych tym samym zwolennicy etatyzmu.
Tacy ludzie swoją wiedzę o tym, jak działa nasze państwo czerpią właściwie wyłącznie ze środków masowego przekazu takich jak Radio Maryja, telewizja Trwam czy gazety Nasz Dziennik. W związku z tym, że demonizuje się w nich istnienie układu, ofiary mediów sądzą, że układ rzeczywiście istnieje. Bo właściwie skąd mogliby wiedzieć, że jest odwrotnie? Ponieważ ci ludzie nie mają żadnego doświadczenia z naszą polityczno-biznesową rzeczywistością można im wmówić absolutnie wszystko.
To przedstawiciele właśnie tej grupy wierzą autorytetom wykreowanym przez RM i TV Trwam bo wiadomym jest, że na brak wiedzy najlepszym antidotum jest autorytet (moralny jak Stanisław Michałkiewicz, czy religijny jak Tadeusz Rydzyk, prałat Jankowski). Są niebezpieczni ponieważ święcie wierzą w to co mówią. Ich wiara jest niezachwiana ponieważ nie mają sposobu na jej weryfikację. Innymi słowy, są to ludzie często dobrej woli, lecz niedostatecznej wiedzy.
Szemrani. To działający w cieniu biznesmeni robiący przestępcze lub chociażby niezbyt czyste interesy. Dużą część tej grupy stanowią działacze Samoobrony, częściowo PiS oraz LPR (wcześniej ZchN, PC, AWS) , którzy wzbogacili się podczas transformacji dzięki tzw. spółkom nomenklaturowym czyli firmom służącym cudownej zamianie własności państwowej we własność prywatną.
Dla nich IV RP jest okazją do prowadzenia dalszych interesów. Niezmiernie sprzyja temu filozofia TKM, która oznacza zawładniecie państwa (a zwłaszcza firm państwowych) przez zwycięską partię. Ścisłe splecenie interesów partyjnych z biznesowymi pozwala na dalsze bogacenie się. Dobrym przykładem jest SKOK. Sporą część tej grupy stanowią oficerowie SB. Ale należą tu również ludzie, którzy nigdy z komunizmem nie mieli wiele wspólnego lecz doskonale odnaleźli się w świecie brudnych postkomunistycznych interesów. Wielu z nich to tzw. „zaradni” z samoobrony, która wedle słów Jarosława Kaczyńskiego była założona przez SB. O czym teraz woli nie pamiętać.
Lekko umoczeni w PRL. To grupa znacznie liczniejsza. W skład jej wchodzą ludzie w średnim wieku i starsi, którzy na ogół uczciwie przeżyli czas PRL, może nawet w jakiś sposób starali się przeciwstawiać komunistom ale nie należeli do elity tzw. opozycji. Ci ludzie są zwolennikami IV RP bo podoba im się wizja państwa solidarnego czyli tak jak za PRL – “Czy sie stoi czy się leży dwa tysiące się należy”.
Ultrakonserwatyści. Inaczej: sieroty po Romanie Dmowskim czyli ideowa narodowa prawica. Ludzie należący do tej grupy bronili kiedyś klasy mieszczańskiej przed rewolucjonistami, socjalistami, lewakami różnej maści ale niestety bronieni stali się ludem pracującym miast i wsi. Problemem też był wróg. Wobec zniknięcia wroga zewnętrznego z braku laku jego rolę muszą odgrywać homoseksualiści, niepełnosprawni, mniejszości narodowe (judajczykowie), pedofile i pijani cykliści. Walka z tymi „mniejszościami” pozwala zbić kapitał polityczny i mieć poczucie odwalenia dobrej roboty na rzecz konserwatyzmu. Nie wszyscy Ultrakonserwatyści są cyniczni, niektórzy z nich (szczególnie ci pochodzący ze środowisk akademickich) szczerze wierzą w to, co mówią. Dlatego dla wielu odbiorców są przekonujący. Inaczej rzecz ujmując, są to ludzie, którzy popierają ideę IV RP ponieważ jest to idea prawicowa zgodna z ich poglądami
Rozumni. Istnieje pewna grupa zwolenników IV RP, którzy zdają sobie sprawę z tego, że nasz kraj dokonał przez ostatnie lata wielkiego skoku cywilizacyjnego. Nie należą do szajki złodziei i esbeków, ideologia prawicowa jest im obca a jednak są zwolennikami IV RP. Są to ludzie, którzy uważają, że IV RP jest dobrym pomysłem pomimo, że koszt jej utworzenia jest wysoki. Jaki to może być koszt? Utrata autorytetu Polski na arenie międzynarodowej, emigracja milionów polaków, poważne problemy fiskalne powiązane z realizacją programu “silne i drogie państwo” Utrata dziejowej szansy jaką jest pomoc z UE która umożliwiłaby przekształcenie Polskie w nowoczesne, liberalne ekonomicznie i społecznie państwo europejskie.
Można o tych ludziach powiedzieć, że na podstawie trafnej obserwacji rzeczywistości wyciągają inne wnioski niż przeciwnicy IV RP. To zrozumiałe zjawisko, ponieważ każdy z nas posługuje się odrobinę inną hierarchią wartości a z innej hierarchii wartości wynikają odmienne oceny ludzkich działań.
Od siebie dodał bym też parę innych grup zwolenników IV RP:
Bezradni, rozpaczliwie poszukujący autorytetu – sacrum w życiu. Zwykle ludzie starsi, słabiej wykształceni nazywani potocznie moherami.
Fanatycy religijni żyjący w pół-celibacie (poseł Zawisza), zwolennicy państwa wyznaniowego uważający, że za człowieka należy myśleć, mówić mu co jest dobre a co złe a w skrajnych przypadkach przykładnie karać.
Faszyści, miłośnicy porządku, którzy najchętniej pozamykali by wszystkich inaczej myślących za drutami.
Z kim warto rozmawiać a z kim nie?
Na pewno bez sensu są jakiekolwiek rozmowy z szemranymi. Ci ludzie trafnie rozpoznają swoje interesy i zagrożenia wynikające dla nich z pozostania przy III czy też budowie IV RP. Należy uświadomić im, że w przypadku niechybnego upadku PiS’u (historia lubi się powtarzać) zostaną postawieni w niezwykle dla nich niewygodnej sytuacji. Wskazane jest przekonywać ich, że budowa państwa o liberalnej gospodarce pozwoli im na uczciwe zarabianie znacznie większych pieniędzy niż w przypadku narodowo-socjalistycznej IV RP.
Na pewno warto rozmawiać z ofiarami mediów i lekko umoczonymi w PRL. Te dwie grupy działają na podstawie błędnego rozpoznania rzeczywistości więc warto podejmować próby edukacyjne. Z mojego doświadczenia wynika, że najlepiej przemawiają do nich opowieści dotyczące konkretnych ludzi, których znają osobiście. Tj. historia sąsiada spod 7., który prosto z AK trafił do katowni UB a obecnie żyje z 700 zł emerytury w zestawieniu z sąsiadem spod 34., który jako były oficer UB a obecnie członek samoobrony ma 3400 zł emerytury lepiej przemawia do wyobraźni niż pokazanie największych dokonań prezydenta „profesora” Kaczyńskiego.
Czy warto rozmawiać z Ultrakonserwatystami ? Moim zdaniem, z niektórymi tak. Warto rozmawiać z tymi, którzy wspierają konserwę z powodów ideowych a nie dla kariery politycznej lub biznesowej. Prawdopodobieństwo, że uda się ich przekonać naszymi argumentami jest mikroskopijne ale być może w wyniku rozmowy zaczną w nas dostrzegać normalnych ludzi a nie „lewaków i bywalców salonu.” To i tak dużo. Jeśli zaś chodzi o w typie p. Jacek Kurski to oczywiście szkoda czasu na wymianę poglądów.
Na koniec najtrudniejszy partner rozmowy czyli rozumny. Ma podobną do naszej percepcję rzeczywistości ale odmienną hierarchię wartości. Nie mamy żadnych szans na zmianę jego hierarchii wartości więc nie da się tego człowieka przekonać do naszej sprawy. Ale czy efektem każdej rozmowy musi być przekonanie? Czasem warto porozmawiać dla samej rozmowy. Musi być spełniony tylko jeden warunek. Zarówno nasz partner jak i my musimy zgadzać się co do kształtu faktów, o których dyskutujemy.
Co z tego wynika? Większość zwolenników IV RP to ludzie, którzy błędnie postrzegają rzeczywistość. Nie są sami w sobie źli albo głupi więc zawsze można mieć nadzieję, że kiedyś zostaną przekonani i dlatego warto z nimi rozmawiać. Na rozmowy z pozostałymi nie traćmy czasu, dzięki temu będziemy go mieli więcej na rozmowy z tymi, których być może da się przekonać.