U wejścia do lasu ktoś powiesił czaszkę. Zauważyłem ją już wczesną wiosną. Zastanawiałem się po co to zrobił. Teraz wiem. Czaszka to znak śmierci. Ten ktoś chciał ostrzec tych co wchodzą do lasu.
Archiwa kategorii: satyrki
Bob budowniczy
Tak jak wielu innych chcę zostać Bobem budowniczym. Sprawa nie jest prosta, wymaga poświęcenia, cierpliwości, oraz niestety pieniędzy. W tym celu codziennie udaję się do świątyni Wielkiego Boba.
Obława, obława, na szybkie mobilki obława
Naszym śmiertelnym wrogiem są misiaczki. Uzbrojone w suszarki czatują na nas z ukrycia. Zastawiają też wnyki, choć wiele jest podpuchą. Trochę misiaczków gania na hulajnogach. Są też wredne co to ukrywają fakt bycia misiaczkiem.
Cudowny biały zimny śnieg
Błękitna tafla morza sklejona była w oddali z równie błękitną, upstrzoną kłębkami waty płachtą nieba. Stojące w zenicie styczniowe słońce prażyło piasek. Od strony pubu starego Nicka dolatywała leniwa latynoska muza. Pełnia lata.
Czytaj dalej
Rejestr usług i stron niedozwolonych
Zgasło światło.
– Co jest do ku….. – zaklął szpetnie, siedzący w samych majtkach przy komputerze, młody mężczyzna.
Kocia grypa
Las znał jak własną kieszeń. Z wprawą partyzanta omijał właśnie kolejny posterunek. Zresztą skupieni wokół koksownika żołnierze ani myśleli pilnowaniu podległego im terenu. Słyszał ich sprośne żarty. Musieli już pewnie trochę wypić. Szczekały psy. Warczał silnik transportera.
Ciemny lud wszystko kupi
Teatrzyk radiowy „krzywe oko” przedstawia jednoaktówkę pt. „Ciemny lud wszystko kupi”.
Miejsce:
Spotkanie redakcyjne w siedzibie pewnej przodującej ogólnopolskiej telewizji komercyjnej, której nazwa zaczyna się na literkę T, a kończy na N. Pomiędzy nimi taka rzadko używana w języku polskim literka.
Koniec świata
Ciepłe lato dobiegało końca. Dzieciaki taplały się w wodzie. Starsi wygrzewali cielska na rozgrzanym piasku. Jedzenia było w bród. Spokojnie czekaliśmy zimy.
Requiescat in pace
Zgasła nad ranem. Siedziałem przy niej do końca. Moja ukochana…
Nadchodzi koma trzy
Od rana była łaźnia. Słońce grzało niemiłosiernie. Grzebaliśmy w aucie z kumplem. Przytelepał się sąsiad spod piątki z piwem w ręku.
– Pochwalony. Pewnikiem czwóreczka będzie – rzucił patrząc w niebo.
– e tam, na moje oko trójeczka – rzucił gruby.